18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz Adam Boniecki, duma i posłuszeństwo

Marek Bartosik
archiwum Polskapresse
Księdza Bonieckiego ściągnął do Krakowa biskup Karol Wojtyła. Zaczął pracować w środowisku studenckim, które nie waha się stawiać najtrudniejszych pytań, rozliczać swego duszpasterza z tego, kim jest. A to oczyszcza z nabożnych banałów i frazesów. Dziś ks. Boniecki płaci za zdrowy rozsądek i unikanie nabożnych frazesów milczeniem - pisze Marek Bartosik

Czytaj także: PZPN zepchnął orła w cień. To zamach na symbol czy zwykła bezmyślność?

Adam Boniecki dwa razy tracił dom. Najpierw w wyniku wojny ten rodzinny, razem z jego tradycją. Potem zakonny, kiedy zgromadzenie marianów w czasach stalinowskich zostało wypędzone z warszawskich Bielan.

Wszystko wskazuje na to, że teraz jego zakonni współbracia, których generałem jeszcze niedawno był, swoim zakazem wypowiadania się w mediach próbują pozbawić wieloletniego redaktora naczelnego "Tygodnika Powszechnego" domu zawodowego, jakim od dziesięcioleci było dla niego dziennikarstwo.

Przewodnicy...

Niedawno, bo przy okazji jubileuszu 75-lecia ks. Bonieckiego, spytałem go, kto pomógł mu stać się takim księdzem, jakim go znamy, kto go ukształtował. Wymienił jako pierwszego księdza Bronisława Bozowskiego nazywanego za życia "biedaczyną z Warszawy". Do dziś wspominany jest jako człowiek niezwykle serdeczny, podchodzący z czułością do każdego człowieka, jego spraw i sprawek. Z nim ks. Boniecki spotkał się jeszcze jako kleryk.

Potem jubilat wymienił Jerzego Turowicza, którego następcą został w "Tygodniku Powszechnym". Jako młody ksiądz był lokatorem u Turowiczów w ich mieszkaniu przy ulicy Lenartowicza w Krakowie. - Obcowanie z tym światem, tymi ludźmi, tą rodziną otworzyło przede mną wiele horyzontów - opowiadał.

Jako kolejnego swego przewodnika wymienił biskupa Jana Pietraszkę, początkowo kapelana kardynała Adama Sapiehy a potem od 1948 roku przez niemal czterdzieści lat legendarnego duszpasterza środowisk akademickich Krakowa i proboszcza w ich świątyni, czyli w kościele św. Anny. Jan Paweł II pisząc o bp. Pietraszce po jego śmierci, podkreślał szacunek tego duchownego dla człowieka.

Wymienił wreszcie samego Jana Pawła II, który przed laty jako biskup krakowski skierował go do pracy w tutejszym duszpasterstwie akademickim, a w 1979 roku ściągnął go do Watykanu.
... i rodzina

Ale pamiętał też ks. Boniecki o swojej ziemiańskiej rodzinie składającej się "z ludzi czytających, myślących". - To było środowisko przedwojennego ziemiaństwa, jednak elita kulturalna Polski z pewnym stylem, hierarchią wartości nie opartej na tym, co się posiada, ale kim się jest. Prawość czy potrzeba zaangażowania w wartości wyższe zostały mi wpojone od dzieciństwa przez rodziców - opowiadał mi o tym, co zabrał w świat z domu.

Do dzisiaj pamięta zapachy i atmosferę tego domu. Miał czworo rodzeństwa. Wspomina ten okres jako szczęśliwy, co skończyło się, kiedy jego ojca aresztowało, a potem rozstrzelało gestapo. Rodzina straciła też dom, wszystkie rzeczy materialne.

- To wyszło mi na dobre, bo przez całe życie nie czułem potrzeby gromadzenia przedmiotów, nie przywiązuję się do rzeczy - opowiadał w jednym z wywiadów. Przyznawał, że ważne są dla niego jedynie dwie rzeczy: książki i laptop, na którym pracuje.

18-latek u marianów

Adam Boniecki do marianów, pierwszego męskiego zakonu jaki powstał w Polsce, wstąpił jako 18-latek, w 1952 roku. Na księdza został wyświęcony w 1960 roku. Potem studiował na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim filozofię.

Tam spotkał się z ks. Karolem Wojtyłą, który po studiach ściągnął go do Krakowa i skierował do duszpasterstwa akademickiego. Ks. Boniecki wspominał później, że pracował wtedy w "bezlitosnym środowisku studenckim, które nie waha się stawiać najtrudniejszych pytań, rozliczać swego duszpasterza z tego, kim jest. A to oczyszcza z takich nabożnych banałów i frazesów."

Na początku lat 70. wyjechał na studia w katolickim uniwersytecie w Paryżu. Po przybyciu do Krakowa związał się też "Tygodnikiem Powszechnym", a przez to środowisko z opozycją demokratyczną.

Był inwigilowany przez SB. W Rzymie spędził wiele lat od 1979 r. kiedy Jan Paweł II powierzył mu szefowanie polskiej edycji "L'Osservatore Romano". Towarzyszył potem papieżowi w jego podróżach.

Asystent i naczelny

W 1991 roku z radością wrócił jednak do "Tygodnika", gdzie został asystentem kościelnym.
- Cieszyłem się już z tego powrotu, bo do pracy w Watykanie trzeba mieć jednak specjalne powołanie - chęć, żeby wspinać się po tych stopniach służby Kościołowi... Poznałem tam wielu wspaniałych ludzi, ale ogólny klimat, zwłaszcza polskie środowisko, odstręczało mnie, wolałem pozostawać od tego daleko - opowiadał niedawno w "Tygodniku". W 1999 roku został następcą Jerzego Turowicza na stanowisku redaktora naczelnego pisma.

To był trudny czas dla pisma. Miało ono za sobą okres zaangażowania politycznego po stronie środowisk związanych z ROAD, Unią Demokratyczną i Unią Wolności. Pismo pozostawało legendarne, ale traciło czytelników. Ks. Boniecki unowocześnił swoją gazetę.

Sam zawsze niezwykle dużo pisał, ale bardzo chętnie wypowiadał się też na aktualne, kontrowersyjne tematy związane z Kościołem. Często robił to, gdy biskupi o tych sprawach milczeli. Niektórzy nazywali go nawet "prymasem de facto".

- Taka komentatorska aktywność nigdy mi nie ciążyła. Wprost przeciwnie, wpisuje się w moją wizję bycia księdzem, który ma określać stanowisko, łączyć, a nie dzielić. To, co ma do powiedzenia, powinno zostać powiedziane.Mam na tyle pokory, by nie udawać mędrca, ale z drugiej strony wręcz potrzebę, by się wypowiedzieć, rozeznając wcześniej sprawy według mojego sumienia. Nigdy mi to nie ciążyło, nie zajmowało wiele czasu. Chodzi przecież zwykle o aktualne, ważne sprawy, z którymi i ja jakoś się mocuję - tłumaczył.

- Przegadaliśmy wiele godzin. Pamiętam, że bardzo mnie zaskoczyło, jak mocno ks. Adam stoi na gruncie Ewangelii, jak często się do niej odwołuje - tak Katarzyna Kolenda-Zaleska wspomina wspólną z ks. Bonieckim pracę nad książką o encyklikach Jana Pawła II.
Kierowany przez ks. Bonieckiego "Tygodnik" wsparł duchownych i świeckich, którzy zaangażowali się w sprawę abpa Juliusza Paetza. Redaktor naczelny pisma był jedynym księdzem, który pojawił się na uroczystościach rocznicowych mordu w Jedwabnem. Zachował dużą wstrzemięźliwość wobec żądań przeprowadzenia lustracji w Kościele.

Burze i krytyki

W czasie jego kierowania pismem "Tygodnik" przechodził, momentami burzliwie, proces wymiany pokoleniowej w zespole redakcyjnym i gronie jego stałych współpracowników. Bywał też krytykowany m.in. przez konserwatywną część episkopatu.

Boleśnie zderzał się też z realiami ekonomicznymi. Mimo kapitałowego aliansu z grupą ITI pismo popadło w potężne kłopoty finansowe. W odróżnieniu od wielu katolickich tygodników było odcięte od kolportażu w parafiach. W 2009 ks. Boniecki musiał zwrócić się do czytelników i sympatyków pisma o wsparcie "Tygodnika" finansowymi datkami. Odzew był nadspodziewanie obfity.

Z początkiem tego roku ogłosił, że przestaje być naczelnym, przechodzi na emeryturę i na życzenie zakonnych przełożonych wraca do marianów. Komentując tę decyzję, mówił o posłuszeństwie, do jakiego jest zobowiązany. Przeprowadził się do Warszawy, ale do "Tygodnika" kierowanego już przez Piotra Mucharskiego nie przestał pisać. Nadal też w innych mediach komentował bieżące wydarzenia. M.in. sprawę Nergala - i czynił to bez zacietrzewienia.

Zasznurowane usta
We wrześniu biskup włocławski Mering ogłosił ostry jak na kościelne standardy list otwarty do ks. Bonieckiego. "Nie widzi Ksiądz związku między Nergalem jako satanistą i jako jurorem (w telewizji publicznej - przyp. MB)? Proszę zatem zafundować sobie badania okulistyczne" - pisał hierarcha.
Teraz przyszedł zakaz wypowiadania się publicznego poza łamami "Tygodnika", jaki zakon wydał wobec 77-letniego księdza, byłego generała zgromadzenia. - Ta decyzja musiała go bardzo dotknąć, ale jest zbyt dumny, by to przyznać - mówi jeden z wieloletnich współpracowników ks. Bonieckiego.

Miss Polonia z dawnych lat. Zobacz galerię najpiękniejszych kandydatek!

Academy(c) Awards. Plebiscyt na najlepszy akademik Krakowa!

Mieszkania Kraków. Sprawdź nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska