Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz Mikołaj Biskup ze Lwowa był wicemistrzem Ukrainy w podnoszeniu ciężarów

Dariusz Piekarczyk
Dariusz Piekarczyk
Ksiądz Mikołaj Biskup ze Lwowa był wicemistrzem Ukrainy w  podnoszeniu ciężarów
Ksiądz Mikołaj Biskup ze Lwowa był wicemistrzem Ukrainy w podnoszeniu ciężarów Fot. Dariusz Piekarczyk
Urodzony w Szepetówce na Ukrainie Mikołaj Biskup od 14 lat jest księdzem katolickim. Jego droga do kapłaństwa była niezwykle wyboista.

Niezbadane bywają wyroki boskie. Tuż przed Bożym Narodzeniem kapłan zawitał do Sieradza, gdzie prowadził rekolekcje adwentowe w Bazylice Mniejszej, gdzie proboszczem jest ksiądz infułat Marian Bronikowski. Wiernym przypadły zwłaszcza do gustu jego mądre homile, głoszone z lekkim kresowym zaśpiewem, ot po lwowsku. - Pochodzę z Szepetówki na Ukrainie - zaczyna swoją opowieść kapłan.

- To miasto około 50 tysięczne w obwodzie chmielnickim. Mój dziadek Mikołaj był Polakiem i lekarzem, zaś jego żona Lidia Ukrainką. W 1939 roku on i 20 innych Polaków zostali rozstrzelani przez Rosjan, bo uznano ich za szpiegów. Ich przewiną było także i to, że byli Polakami. Z tego związku urodził się mój ojciec Włodzimierz, który z kolei ożenił się z Antoniną. Co ciekawe, rodzice poznali się w Kazachstanie, bo mama stamtąd właśnie pochodziła. Jej rodziców tam zesłano. Tato pojechał tam do pracy. Oboje rodzice nie żyją, mama zmarła rok temu. Mam jeszcze siostrę Oksanę i brata Michała. W domu mówiło się po rosyjsku, wychowywałem się w środowisku ukraińskim. Po polsku nie mówiliśmy, a w naszej rodzinie nie było Boga.

Teraz opowiem jak zaczęło się moje szukanie Polski i Boga. - Studiowałem rolnictwo i trafiłem do Kamieńca Podolskiego. Pewnego dnia trafiłem w świątyni na tablicę z nazwiskami, zdaje się fundatorów i było tam także nazwisko Biskup. Skąd on tam, zapytałem siebie? Ciekawość mnie zżerała, traf chciał, że trafiłem na siostrę urszulankę, zaczęliśmy rozmawiać, ona zaczęła mi coś tłumaczyć, ale to było dla mnie zbyt skomplikowane. Mówiła mi też o Bogu, to już była totalna nowość. Ja wtedy jeszcze nie mówiłem po polsku, uczyłem się dopiero tego języka i muszę powiedzieć, że nie jest trudny.

To był punkt przełomowy. Nasz rozmówca zaczął odkrywać Boga w sobie, ale także i to, że ma polskie korzenie. - Kiedy na początku czerwca 1997 roku pojechałem do Krakowa na beatyfikację świętej Jadwigi nastąpił we mnie zupełny przełom. - Na Błoniach około miliona ludzi, a beatyfikacji przewodniczył Jan Paweł II. Potem była pielgrzymka do Sanktuarium Matki Bożej Latyczowskiej, rekolekcje i chrzest. Matką chrzestną była siostra urszulanka. Dlaczego imię Mikołaj? Babcia Lidia opowiadała, że w czasie choroby modliła się do niego i dolegliwości cudownie ustąpiły. Mama przyjęła moja decyzję ze zrozumieniem. Ojciec był obojętny, zresztą do końca życia nie wierzył w Boga. Na prośbę mamy, kiedy się ochrzciła i chciała przystępować do sakramentów, wziął ślub, ale bez przekonania, był bo był w kościele. Wybiegnę nieco w przyszłość. Po mnie ochrzciło się rodzeństwo.

Droga Mikołaja do kapłaństwa była trudna. Nosiło go po całej Ukrainie, bo był nieźle zapowiadającym się sportowcem. Trenował podnoszenie ciężarów. - Byłem wicemistrzem kraju do lat 18 - mówi z uśmiechem. - Występowałem na zawodach w największych miastach, w tym także w Kijowie.

Zarzucił jednak sport i rozpoczął studia pedagogiczne we Wiedniu. W Austrii, żeby związać koniec z końcem, był nawet pasterzem.

- Tak, tak - miałem pod opieką jakieś 30 sztuk bydła - wspomina. - Do moich obowiązków należało między innymi dojenie ich dwa razy dziennie.

Wrócił jednak z Austrii na Ukrainę . - Dojrzewałem do bycia kapłanem - kontynuuje. - Modliłem się do Matki Boskiej i pytałem. Jeśli mam pójść drogą kapłańską, to proszę pomóż mi.

W końcu trafił do Wyższego Seminarium Duchownego św. Józefa we Lwowie-Brzuchowicach. W roku 2014 został wyświęcony na kapłana. Pierwsza parafia to Lwów-Rzęsna. Potem były jeszcze studia ekonomiczne w Częstochowie i powrót na Ukrainę - tym razem do Krakowca.

- Już piąty rok jestem ekonomem w seminarium w Brzuchowicach - dopowiada. - To duży ośrodek, w którego skład wchodzą także dom starców oraz dom pielgrzyma. To właśnie Bruchowce dały początek mojemu przyjazdowi do Sieradza. Dwa lata temu nocował u nas ksiądz infułat Marian Bronikowski i zaprosił mnie do swojej parafii, abym poprowadził rekolekcje. Rok temu przeszkodziła pandemia, więc jestem dopiero teraz.

Księdza Mikołaja doskonale znają wierni ze Lwowa i okolic. Posługuje często w Katedrze pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, która znajduje się obo k Rynku. Proboszczem jest tam ksiądz prałat Jan Nikiel. - Parafia liczy jakieś trzy tysiące wiernych, a msze święte odprawiane są po polsku, ukraińsku, łacińsku oraz angielsku. Posługuje także w parafii św. Marii Magdaleny. Tam jest sala organowa i aby odprawić msze musimy wynajmować kościół. Jest jeszcze parafia ojców franciszkanów pod wezwanie św. Antoniego, Matki Boskiej Gromnicznej, Marii Panny Nieustającej Pomocy na Zboiskach, czy Jana Pawła II. Czynne są też kościoły w Mościskach, Strzelczyskach, Gródku Jagiellońskim, Stryju, Samborze. Pyta pan jaka jest frekwencja na nabożeństwach. Pewnie, że nie taka jak w Sieradzu, gdzie pełna świątynia. Na Ukrainie bywa tak z pół setki wiernych, jak większa parafia to około 100. Msze niczym praktycznie się nie różnią. Nawet jeśli są po ukraińsku, to polskie pieśni przełożone są właśnie na ten język.

Jak wygląda Boże Narodzenie w kraju, gdzie katolicy stanowią mniejszość? - Nie ma takiej atmosfery jak w Polsce, bo tam królują święta prawosławne - wyjaśnia kapłan. -Ludzie normalnie chodzą do pracy. Dopiero drugi rok będą mieli wolne. Też budujemy szopki, ta w katedrze zawsze jest piękna, jest Wigilia, opłatek, Pasterka. Potrawy? Kutia, ryba zasmażana, szuba, czyli sałatka śledziowa z gotowanymi burakami, marchewką i majonezem. Oczywiście karp, pierogi, barszcz i żadnego mięsa.

Jak wyglądała na zachodniej Ukrainie relacje katolików, prawosławnych i grekokatolików? - Są raczej poprawne i nie ma większych zadrażnień - wyjaśnia. - Trzeba pamiętać, ze mamy tam cerkiew podległą Moskwie i od końca 2018 roku Cerkiew Prawosławną Ukrainy. Nie ma też większych kłopotów z mieszanymi małżeństwami. Przy okazji dodam, że nasz kościół tam także dotknął kryzys powołań. Jeszcze 10 lat temu w seminarium było 30 kleryków, a teraz około 20. Kryzysu nie ma choćby u grekokatolików, gdzie księży nie obowiązuje celibat. Tam po święceniach kapłani czekają na parafię, bo nie ma miejsc.

Nie sposób nie zapytać, jak też Ukraińcy patrzą na Polaków. - Z dużą sympatią - wyjaśnia kapłan. - Widzą w Polsce orędownika swoich spraw. Polska wiele im pomaga. Dostrzegają to, proszę mi wierzyć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki