Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz z Aleksandrowa nie stosuje się do zakazu odprawiania mszy

Matylda Witkowska
Remont kościoła św. Stanisława Kostki kosztował 2,5 mln zł
Remont kościoła św. Stanisława Kostki kosztował 2,5 mln zł Grzegorz Gałasiński
Wydany przez arcybiskupa Marka Jędraszewskiego zakaz odprawiania mszy w kościele św. Stanisława Kostki w Aleksandrowie Łódzkim to nie tylko zwykły konflikt między przełożonym a niesfornym duchownym. To także paskudny przykład skutków, jakie niesie mieszanie się Kościoła do polityki. Choć właściwie w Aleksandrowie Kościół do polityki się nie mieszał. On sam od dawna był polityką.

W ubiegłą niedzielę (16 czerwca) w kościołach Aleksandrowa Łódzkiego i Ozorkowa wierni usłyszeli dekret biskupa Jędraszewskiego o "niezgodnej z prawem kanonicznym działalności księdza Jacka Stasiaka" oraz o zakazie odprawiania mszy świętych w kościele św. Stanisława Kostki, należącym do prowadzonej przez niego fundacji Ekumeniczne Centrum Dialogu Religii i Kultur.

Dekret nakazał też aleksandrowskiemu duchownemu "rezygnację z działalności gospodarczej i finansowej i wszelkiej innej niezgodnej ze stanem duchownym", a także udział w obowiązkowych spotkaniach dla księży. "Trwanie księdza Jacka Stasiaka w nieposłuszeństwie wobec władzy kościelnej skutkować będzie wymierzeniem kar kościelnych przewidzianych w Kodeksie prawa kanonicznego" - usłyszeli wierni.

Dekret, choć szokujący, nie spadł jednak na aleksandrowian jak grom z jasnego nieba. Bo o kościele św. Stanisława Kostki i jego problemach od dawna było głośno. Ale od początku.

Znajdujący się pod numerem 13 przy aleksandrowskim rynku kościół św. Stanisława Kostki powstał w 1828 roku jako zbór ewangelicki i do 1945 roku służył licznej wtedy społeczności ewangelików. Po wojnie budynek zagospodarował, a później wydzierżawił Kościół katolicki. Przez lata odprawiano tam niedzielne msze święte o godz. 10. W 1967 roku świątynia wraz z przyległą pastorówką wpisana została do rejestru zabytków województwa łódzkiego.

Nie wpłynęło to jednak na los obiektu, który stał się wyjątkowo ponury. Zarządzająca nim parafia św. Archaniołów swoją macierzystą świątynię ma po drugiej stronie rynku, przy ul. Wojska Polskiego 3, i nie widziała potrzeby inwestowania w budynek innowierców. Kościół z każdym rokiem popadał w ruinę, a na początku lat 90. msze zostały zawieszone. Z czasem zaczął przeciekać dach, tynk z fasady obchodził płatami, a świątynia służyła za wysypisko śmieci i toaletę dla aleksandrowskich pijaków. Osoby o elementarnej wrażliwości patrzyły na upadek świątyni z przerażeniem.

W 2002 roku kościół postanowił uratować ks. Jacek Stasiak, aleksandrowski duchowny z wyraźnym zacięciem biznesowym. Bez 54-letniego Stasiaka trudno wyobrazić sobie dzisiejszy Aleksandrów. Duchowny pochodzi stąd, choć po święceniach pracował w Parznie i Zgierzu. Potem wyemigrował do Niemiec.

Gdy na przełomie lat 80. i 90. wrócił do Aleksandrowa, dachu nad głową udzielił mu ks. Norbert Rudzki, wieloletni proboszcz parafii Archaniołów. Potem jednak drogi duchownych się rozeszły. Ksiądz Stasiak przez wiele lat uczył w aleksandrowskim liceum, potem zajął się działalnością gospodarczą, którą zarzuca mu teraz arcybiskup.

Ks. Jacek Stasiak jest prezesem Fundacji Centrum Dialogu Religii i Kultur. Założył też dwie szkoły: katolickie gimnazjum Scholar oraz liceum Erazmus, które działają teraz w strukturach fundacji. Fundacja prowadzi też Międzyszkolny Zakład Rehabilitacji i Korekcji Wad Postawy.

Ks. Stasiak jest też współwłaścicielem księgarni Światowid przy ul. Piotrkowskiej w Łodzi. Do biznesu wszedł, gdy w lokalu Światowida prowadził ośrodek informacji o… śmierci.

Gdy zainteresował się kościołem św. Stanisława Kostki, porozumiał się z Mieczysławem Cieślarem, ówczesnym biskupem diecezji ewangelicko-augsburskiej, i odkupił budynek za symboliczną złotówkę.

To, w jakim stanie był wtedy kościół, można zobaczyć na zdjęciach eksponowanych dziś w świątyni.

- To był syf i chlew - wspomina Zdzisław Adamski, który pracował przy remoncie. - Zobaczyłem stan budynku i pomyślałem, że ks. Stasiak porywa się z motyką na słońce.

Jak wspomina ks. Stasiak, po przejęciu świątyni przez trzy tygodnie robotnicy wywozili ze środka śmieci. Dwa lata później duchowny przekazał budynek nieodpłatnie założonej z biskupem Cieślarem fundacji Ekumeniczne Centrum Dialogu Religii i Kultur.

Cztery lata temu rozpoczął się remont, który pochłonął 2,5 mln zł. Około 900 tys. zł na ratowanie zabytku dało miasto, Stasiak wyłożył część własnych pieniędzy. Bez trudu znalazł też bogatych sponsorów.

Odrestaurowany kościół stał się perełką Aleksandrowa, a Centrum Dialogu Religii i Kultur - znanym mecenasem sztuki, w kościele zaczęły odbywać się koncerty, odczyty i wystawy. Centrum zasłynęło też modlitwami ekumenicznymi, które ks. Stasiak prowadził razem z rabinem Symchą Kellerem i pastorem ewangelickim Michałem Makulą.

Ksiądz Stasiak przywrócił też niedzielne msze o godz. 10. Bardzo szybko zaczęły przyciągać tłumy wiernych z parafii św. Archaniołów. Kazania ks. Stasiaka stały się sławne w miasteczku.

- W zwykłym kościele po trzech minutach kazania człowiek automatycznie się wyłącza. U księdza Stasiaka słucha się i jeszcze odnosi to wszystko do własnego życia - mówi młoda aleksandrowianka.

Nie bez znaczenia był też fakt, że ksiądz Stasiak, mając własne dochody, nie zawracał sobie głowy zbieraniem datków na tacę.
Zdaniem części mieszkańców, ks. Stasiak ma wadę - za bardzo lubi się burmistrzem Aleksandrowa. Przez jakiś czas był jego pełnomocnikiem do spraw pozyskiwania funduszy i organizacji imprez. Jak zapewnia - wolontaryjnie.

Burmistrz Jacek Lipiński w Aleksandrowie rządzi już trzecią kadencję. W ostatnich wyborach zdobył 80-procentowe poparcie. Złośliwi twierdzą, że w mieście brakowało mu tylko własnego kościoła. Dlatego z całego serca wspierał jego remont.
Burmistrz 10 lat temu wystartował z listy PO i między nim a parafią Archaniołów nigdy nie było ciepło. Trudno się dziwić, skoro proboszcz, ksiądz Norbert Rudzki, w latach 1998-2006, czyli przez aż dwie kadencje, był miejskim radnym z ramienia konkurencyjnego Niezależnego Ruchu Samorządowego.

Lodów nie udało się przełamać także za rządów dwóch kolejnych proboszczów, którzy po śmierci ks. Rudzkiego w 2010 roku urzędowali na parafii: ks. Leszka Drucha i obecnego proboszcza Bogumiła Bylinki.

Od czasów proboszcza Rudzkiego na terenie plebanii mieściło się biuro PiS. Jeszcze kilka tygodni temu przyjmował w nim wyborców poseł PiS Marek Matuszewski, choć od 1 czerwca biuro przeniosło się na drugą stronę ulicy.

Trudno więc dziwić się burmistrzowi, że miejskie uroczystości odbywają się w kościele św. Stanisława Kostki. W głowach mieszkańców powstał nieformalny podział na "kościół burmistrza" i kościół parafialny. W tym pierwszym burmistrz czasem przemawia, choć - jak tłumaczy - wypowiada się tylko w czasie miejskich uroczystości i zawsze o historii.

Wiele osób chciało, by charyzmatyczny ks. Stasiak błogosławił ich związki i chrzcił dzieci. Jednak pojawił się problem natury prawnej: kościół św. Stanisława Kostki nie był kościołem parafialnym, a takie akty muszą trafić do ksiąg parafialnych, w tym przypadku - do św. Archaniołów.

Kuria "ze względu na dobro duchowe księdza Stasiaka" odmawia wyjaśnienia swoich decyzji. Nie wiadomo więc, czy poszło o konflikt między duchownymi, czy też - jak między wierszami sugeruje ksiądz Stasiak - o chęć przejęcia przez Kościół świeżo wyremontowanej świątyni, której polisa ubezpieczeniowa opiewa na 4,5 mln zł.

W każdym razie wierni jesienią 2011 roku usłyszeli komunikat ówczesnego arcybiskupa Władysława Ziółka, przypominający, że w kościele św. Stanisława Kostki nie mogą być sprawowane sakramenty, gdyż nie jest on własnością kościelną. Chrzty i śluby mają odbywać się w kościele Archaniołów.

Jednak już w styczniu zeszłego roku abp. Władysław Ziółek, "ze względu na dobro duchowe wiernych", zezwolił na sprawowanie niedzielnych liturgii i uznał kościół św. Stanisława Kostki za miejsce kultu Bożego. Zalecił też "dobrą współpracę" obu duchownych dla integracji parafii.

Ten właśnie dekret został 10 czerwca uchylony.

- To spadło na mnie zupełnie z zaskoczenia - mówi duchowny.

Kolejne pismo kuria piórem swojego kanclerza, Zbigniewa Tracza, skierowała do burmistrza Lipińskiego: "Księdza arcybiskupa Marka Jędraszewskiego poważnie zaniepokoił fakt zorganizowania dnia 3 maja w kościele pw. św. Stanisława Kostki w Aleksandrowie Łódzkim uroczystości kościelno-patriotycznych związanych z tymże dniem".

Czy wezwania kurii w aleksandrowskim światku coś zmienią? To mało prawdopodobne. Ich adresaci sugerują, że władza biskupia do Aleksandrowa nie sięga.

- Nie mogę organizować uroczystości w upolitycznionym kościele, który ma na plebanii biuro PiS i organizuje spotkania z agentem Tomaszem Kaczmarkiem - denerwuje się burmistrz Aleksandrowa. Przygotowuje odpowiedź do arcybiskupa i z uroczystości rezygnować nie zamierza.

- Biskup zachowuje się, jakby był moim przełożonym - mówi Jacek Lipiński. - Chyba nie zna konkordatu, przecież to ja decyduję, gdzie odbywają się miejskie uroczystości - dodaje.

Dekret w sprawie mszy został złamany już w niedzielę, bo o godz. 10 odprawiona została normalna liturgia. Wierni zauważyli, że ks. Stasiak na mszy dekretu nie odczytał, choć powinien.

Poza tym planuje odprawiać kolejne msze.

- Kościół należy do fundacji i nie podlega jurysdykcji biskupa - mówi z szelmowskim błyskiem w oku. I powołuje się na wydany przez papieża Benedykta XVI list Motu Proprio.

- Każdy ksiądz może raz w tygodniu, w niedzielę, odprawić jedną mszę świętą. W tej mszy mogą też dobrowolnie uczestniczyć wierni. Odprawiając mszę o godz. 10, nie łamię żadnego prawa - mówi.

Jeśli zdrowie mu pozwoli, obiecuje chodzić na zebrania dla księży. Z prezesowania fundacji może zrezygnować.

- Ale nie robię nic niezgodnego z prawem kanonicznym. Szkoły czy przychodnię traktuję jako sposób ewangelizacji. Komuś może nie podobać się księgarnia. Ale przez dobór książek też ewangelizuję - zapewnia duchowny.

Wierni w Aleksandrowie są jak zwykle podzieleni. Wrogowie burmistrza i księdza Stasiaka popierają arcybiskupa, zwolennicy są oburzeni. Co bardziej wrażliwi zwracają uwagę, że sprawę można było załatwić w cztery oczy, bez publicznych dekretów i wzbudzania sensacji.

Kto postawi na swoim? Nie wiadomo. Ale w tej sprawie pewnie będzie wydany jeszcze niejeden komunikat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ksiądz z Aleksandrowa nie stosuje się do zakazu odprawiania mszy - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki