Kiedy zapytano go o znaczenie elektrowni wiatrowych dla ochrony środowiska, powiedział krótko: "Są zupełnie bezużyteczne". Według "The Telegraph", książę dodał, że polityków, którzy narzucili nam fermy wiatrowe, powinno się zakuć w dyby.
Wydaje się, że Książę Pan trafił w sedno. Na rzekomej ochronie środowiska robi się potworne pieniądze. Rzecz jasna, naszym kosztem - za wszystkie chore "ekologiczne" pomysły ostateczny rachunek jest wystawiany nam, szarym obywatelom. Pozostańmy przy fermach wiatrowych. Prąd przez nie produkowany jest droższy niż z tradycyjnych elektrowni. To poważna przesłanka, że energia z wiatraków aż taka ekologiczna nie jest. Prawdopodobnie do wytworzenia kompletnego wiatraka, jego transportu, ustawienia, a po wyeksploatowaniu do utylizacji potrzeba tyle energii, że bilans zysków i strat może okazać się ujemny. Dodajmy zapaskudzony krajobraz, hałas i zakłócone szlaki wędrowne dzikiego ptactwa…
Podobnie "ekologiczne" są wypełnione oparami trującej rtęci "energooszczędne" świetlówki czy biopaliwa. Niestety, także dla tych ekowynalazków uczciwego bilansu zysków i strat dla natury nikt nie przedstawił.
Możliwe, że rację mają belgijscy racjonaliści. Ich zdaniem najpewniejszym i tanim działaniem proekologicznym jest używanie prezerwatyw. Zwłaszcza w krajach o wysokim przyroście naturalnym. 7 miliardów ludzi na Ziemi to aż nadto. Więcej to katastrofa.
Jerzy Witaszczyk
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?