Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Księżna Sieradzka łaskami słynie

Dariusz Piekarczyk
Pierwsze wzmianki o obrazie Matki Bożej Księżnej Sieradzkiej z Charłupi Małej pochodzą z 1755 roku. Już wtedy obraz uważany był za cudowny. W 1785 roku komisja arcybiskupia potwierdziła jego cudowność
Pierwsze wzmianki o obrazie Matki Bożej Księżnej Sieradzkiej z Charłupi Małej pochodzą z 1755 roku. Już wtedy obraz uważany był za cudowny. W 1785 roku komisja arcybiskupia potwierdziła jego cudowność Dariusz Piekarczyk
W najbliższy wtorek do Sanktuarium Matki Bożej Księżnej Sieradzkiej w Charłupi Małej pójdą piesze pielgrzymki. Tysiące ludzi będzie pielgrzymować autokarami i rowerami. Tego dnia jest tam odpust. W świątyni znajduje się obraz cudami słynący. Wierni, co potwierdza kustosz sanktuarium, ciągle doznają tam różnorakich łask...

Sanktuarium Matki Bożej Księżnej Sieradzkiej w Charłupi Małej nazywane jest często Małą Jasną Górą lub Małą Częstochową nad Wartą. Nie bez przyczyny. Za pośrednictwem cudownego obrazu, który od roku 1937, jako pierwszy w diecezji włocławskiej, posiada papieskie korony, mają miejsce uzdrowienia, nawrócenia i rożnorakie łaski. Niektóre spisane są w znajdującej się na plebanii księdze dziękczynnej. O innych świadczą wota dziękczynne w licznych gablotach, których ciągle przybywa w świątyni. Niektóre są spisane na tabliczkach, wiszących na ścianach wewnątrz świątyni. O jeszcze innych wiedzą tylko zainteresowani i czasem ksiądz prałat Grzegorz Drzewiecki, kustosz sanktuarium. W najbliższy wtorek tysiące wiernych z całego regionu łódzkiego udadzą się (niektórzy pieszo) do sanktuarium, aby prosić o łaski przed cudownym obrazem. Pielgrzymi z Korczewa, Męki, Szadku i Zduńskiej Woli, aby dotrzeć do Charłupi Małej, przeprawią się promem przez rzekę Wartę. W świątyni na kolanach chodzić będą wokół ołtarza i wznosić modły. Tak jest tu, w sieradzkiej Jasnej Górze, od wieków.

Orły Jakuba Bema

- To miejsce szczególne, otoczone przez ludzi kultem od setek lat - zaczyna swoją opowieść ksiądz prała Grzegorz Drzewiecki, kustosz sanktuarium, który zwykł mawiać, że jest kustoszem przez 365 dni w roku i nie ma nawet urlopu. - Cofnijmy się do czasu po upadku Powstania Styczniowego, kiedy duch narodu upadł i wydawało się, że nie ma dla Polski żadnej nadziei. A właśnie w tym rejonie było wiele walk powstańczych. Wtedy to Jakub Bem, brat stryjeczny generała Józefa Bema, przyszedł tutaj i ofiarował Matce Boskiej dwa białe orły z czasów Księstwa Warszawskiego, odprute z chorągwi. Są one do dziś w ołtarzu. "Dajemy Tobie Matko Boża te orły, obudź w nas nadzieję". Przypadek, że tu przyszedł? Nie, to zrządzenie opatrzności. Potem na te orły patrzyli wierni, wierząc, że wolna Polska powstanie, bo przecież nadzieja umiera ostatnia. Czy to nie był cud? Jakub Bem przyszedł tu po nadzieję, łaskę. Niedawno byli tu jego potomkowie. Część mieszka w Warszawie, część w Budapeszcie. Czują, jak mówią, niesamowitą więź z tym miejscem.

Kiedy medycyna mówi pas

Świadkami różnorakich łask, czy inaczej cudownych uzdrowień, są w Charłupi Małej także i w czasach obecnych, choć nie są one nagłaśniane, głównie dlatego, że sami zainteresowani nie chcą rozgłosu. - Ostatnio otrzymaliśmy takie świadectwo od wiernego, który według medycyny żyć nie powinien, ale żyje i wierzy, że stało się tak za wstawiennictwem Matki Bożej Charłupskiej. Podarował piękną monstrancję. Albo inny przykład. Młody człowiek. Widywałem go w kościele często. Bywało, że w niedzielę pojawiał się na dwóch mszach. W końcu go pytam, a on mówi, proszę księdza, mam szczególną łaskę i przychodzę dziękować. Brałem udział w wypadku samochodowym, nie powinienem żyć, a żyję.

Szczególne emocje wśród duchownych z Charłupi Małej budzi historia kilkuletniego Marcina.

- To był późny wieczór - mówi ksiądz Grzegorz Drzewiecki. - Nagle ktoś puka do drzwi plebanii. Otworzyłem. W drzwiach stała kobieta z mężczyzną i kilkuletni chłopiec. Zaprosiłem ich do środka. Weszli. Kobieta, która była matką chłopca, zaczęła opowiadać, że u ich synka lekarze zdiagnozowali guza mózgu i bezradnie rozłożyli ręce. "Tylko Matka Boska Charłu-pska może nam uratować dziecko" - wierzyli. Wspólnie poszliśmy do kościoła. Padliśmy na kolana przed cudownym obrazem i zaczęliśmy się żarliwie modlić. Potem takich modlitw było wiele. Po kilku miesiącach rodzice chłopca pojawili się na plebanii ponownie. Przynieśli wyniki badań, które nie wykazały istnienia guza. Lekarze w żaden sposób nie potrafili wytłumaczyć zniknięcia guza.My, rodzice i chłopiec, wiemy, że to za wstawiennictwem Księżnej Sieradzkiej.

O innej łasce otrzymanej przez wiernego za pośrednictwem cudownego obrazu z Charłupi Małej wspomina ksiądz Przemysław Pilarski, wikariusz sanktuarium. - Zgłosiła się do nas rodzina dorosłej kobiety, która poważnie chorowała na jelita. Leżała w sieradzkim szpitalu na oddziale intensywnej terapii. Jej życie wisiało na włosku. Najbliżsi zamówili mszę świętą w jej intencji o nietypowej godzinie, po 22. Może dlatego, że chcieli modlić się wyłącznie we własnym gronie? Pomogło, kobieta jest zdrowa, normalnie pracuje, rodzina utrzymuje z nami kontakt.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Złota obrączka dla Matki Bożej

O licznych łaskach, jakie miały i mają miejsce za pośrednictwem cudownego obrazu, świadczą zapisy w księdze dziękczynnej: "Ofiara dla Matki Bożej Charłupskiej, mój dar na 50. rocznicę, złoty łańcuszek, na 70. rocznicę złotą obrączkę ślubną za doznane łaski. Daję też różaniec święty. Taka jest moja wola".

Mnóstwo podziękowań, ot choćby następne: " Dziesięć lat temu złożyłem na Twym ołtarzu w Charłupi Małej list w sprawie 25--letniego młodzieńca, który chciał być kapłanem. Był on ubogi, miał słabe zdrowie i tylko szkołę podstawową. Ufałem Ci i nie zawiodłaś mej wiary. Oto w tym roku, przed Twym obrazem, ów młodzian, już jako kapłan odprawił dziękczynną mszę świętą".

Natrafiamy na przejmujące świadectwo Heleny Wąsik ze Zduńskiej Woli: "Zachorowało mi pięciotygodniowe dziecko. Lekarz orzekł, że nie pożyje dłużej niż osiem godzin. Zaznaczył też, że niedawno w sieradzkim szpitalu zmarło dwoje dzieci z podobnymi schorzeniami. Idąc do domu, powzięłam postanowienie i gorącą prośbę do Matki Boskiej Charłupskiej, że w intencji zdrowia dziecka zamówię mszę świętą w Charłupi Małej. Po przyjściu do domu zauważyłam, że córka się uśmiecha, zaczyna gaworzyć, okazując objawy zdrowia. Jestem całkowicie przekonana, że była to łaska Matki Boskiej Charłu-pskiej.Odtąd we wszystkich sprawach zwracam się do Niej".

"Wpadłam do studni" - czytamy w innym świadectwie. " Studnia miała siedem dren wody na 1 metr. Żegnając się z życiem zawołałam - o Matko Boska już się topię. W wodzie przyszła mi nagle myśl, aby przekręcić się na bok. Zdobyłam się na ten wysiłek. Udało mi się stanąć na nogi. Usta i uszy pełne były mułu. Długo nie mogłam wołać o ratunek. Wkrótce wyciągnęli mnie sąsiedzi. Matko Boża Charłupska tyś wtenczas była przy mnie".

Kule, szczudła

Wśród podziękowań trafiamy także na wpis biskupa włocławskiego Antoniego Pawłowskiego, który w roku 1951 pisał między innymi: " Słynny łaskami obraz, oby był sławiony daleko poza granicami Charłupi".

Potwierdzeniem liczych łask jest wpis podpisany przez parafianina K.A. "W 1916 roku rozbierano stary kościół. Wtedy widziałem osobiści różne kule, szczudła, laski umieszczone nad kruchtą. Niektóre wystrugane prymitywnie. Było ich ze 25 sztuk. Bawiliśmy się nimi, nie wiedząc, że te pamiątki należało uszanować. Gdzie się podziały, tego nie wiem. Prawdopodobnie przy rozbiórce kościoła zaginęły".

Przytulić, zapłakać

- Czasem jest tak, że wielką łaską jest to, że akceptujemy wolę Bożą - mówi kustosz. - Że potrafimy sobie powiedzieć, ja wprawdzie chciałbym tak, ale Ty Boże wiesz lepiej. Naszą kapłanów rolą jest niekiedy takiego człowieka przytulić, razem z nim nawet zapłakać.

Kult Księżnej Sieradzkiej

O kulcie Matki Boskiej Charłupskiej można mówić już pod koniec wieku XVIII. Wtedy to na zaproszenie miejsco- wego proboszcza przyjechała do Charłupi Małej komisja arcybiskupia i potwierdziła liczne łaski spływające na wiernych za pośrednictwem cudownego obrazu. Konsekwencją tego była koronacja obrazu koronami ofiarowanymi przez papieża Piusa XI, 8 września 1937 roku. Była to pierwsza koronacja obrazu w diecezji włocławskiej. Podczas uroczystości pilot Stanisław Skarżyński, rodem z pobliskiej Warty, nadleciał nad ołtarz polowy i zrzucił wiązankę biało-czerwonych kwiatów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki