Kiedy po kilku latach do nowogwinejskich tubylców dotarła wreszcie piesza ekspedycja, zszokowani badacze znaleźli na głównym placu wioski naszych jaskiniowców przepięknej urody totem z drewna i słomy w kształcie samolotu. Ludność nosiła ubrania z tkaniny spadochronowej, kobiety miały w uszach wycinanki z blachy po puszkach, mężczyźni - broń z kawałków desek i gwoździ, a dzieci - zabawki z folii po czekoladzie. Zrobione z kunsztem, ale wtórne. Zatem nieatrakcyjne dla badaczy i odbiorców oryginalnej kultury. Choć totem - samolot, był udekorowany kwiatami, składano mu ofiary ze świń i ptactwa, a miejscowa ludność pałała doń niekłamanym szacunkiem i darzyła ogromną czcią. I modliła się doń o kolejne dary. Badacze, którzy to wszystko opisali, nazwali w swych publikacjach ten kult i tę kulturę kultem cargo. Czyli czczeniem... zrzutów.
Przykro mówić, ale obserwując dyskusję o finansowaniu łódzkiej kultury, którą prowadzili nasi goście, przy żywej reakcji widowni, kilkakrotnie łapałem się namyśli, że kultura w Łodzi w niektórych swych obszarach dziwnie przypomina dziś to, co dawno temu stało się na Nowej Gwinei. Jest doskonale zorganizowana, świetnie wykorzystuje przydzielane jej środki, dzięki hojności samorządowego i państwowego mecenasa sporo się w tej dziedzinie w naszym mieście dzieje, imprezy pączkują i rosną. Oczywiście, tym samym łódzka kultura coraz lepiej radzi sobie bez prymatu widza czy odbiorcy. Zmieniać więc reguł i organizacji finansowania kultury wmieście w zasadzie nie ma poco. Szukać nowych form zasilania kulturalnej kiesy? A któż by to robił? Zresztą, jak już mówiliśmy, doskonale gospodarujemy tym, co dostajemy. No i oczywiście, dzięki temu mamy ogromne szanse na sukces w rywalizacji o Łódź Europejską Stolicę Kultury2016. Aby tylko nikt nie przeszkadzał.
Fakt.100 milionów złotych rocznie z miejskiego budżetu na łódzką kulturę to nie jest mało. Żyją z tego w sumie tysiące ludzi. Ale co na to widz? Łódzki widz, odbiorca? Niestety, wcale nie jest tu aż tak różowo. Statystyka zasmuca. Do łódzkich teatrów i na wystawy przychodzi coraz mniej osób. Można oczywiście zapytać, czy to nie dlatego, że w systemie jest za mało pieniędzy, ale można także spojrzeć na to inaczej: czy w systemie jest odpowiednia dawka... konkurencji?
Bo, jak piszą autorzy w tym numerze Forum Łódź, tam, gdzie w kulturze panuje prawdziwa konkurencja, teatry są pełne, wystawy przyciągają tłumy, a wydawcy nie narzekają na niedobór wartościowych i przy tym poczytnych autorów. Także z tych względów, z powodu starcia się dwóch obrazów, podejść dofinansowania kultury wmieście, ciekawa to była debata. Towarzyszyła tej rozmowie burzliwa wymiana poglądów wśród osób zaproszonych na debatę w roli aktywnych obserwatorów. Wspólnie próbowali odpowiedzieć na szereg ważnych pytań. Czy miejskie pieniądze na kulturę w Łodzi są dobrze wydatkowane? Gdzie widać największe niedobory, na co zaś idzie ich za dużo? Czy dobra jest struktura tych wydatków? Czy sensowna jest strategia wyboru przyjęta tu przez miasto. A może trzeba ją zmienić? Jeśli - to jak? No i kwestie z tych podstawowych: właściwie dla kogo jest dzisiaj łódzka kultura. Dla twórców i menedżerów, czy... dla samych łodzian? Dyskutanci rozmawiali też obłędach popełnianych przez władze miasta, o przyszłości łódzkiej kultury, o wzorach do rozpropagowania. Oraz o tym jak wykorzystać kulturę i inwestycje w nią jako element efektywnej promocji miasta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?