Po raz kolejny przed wejściami do muzeów ustawią się kolejki, po raz kolejny okaże się, że umiemy także się cieszyć, po raz kolejny wielu łodzian odkryje coś dla siebie. To jedna z najprzyjemniejszych nocy w roku, obok Wigilli, Nocy Kupały i urodzin sąsiadki.
Oczywiście, w tle przedsięwzięcia jest to, co tak lubią dzisiejsze społeczeństwa, czyli akcyjność (bo to w dużej mierze "załatwia" obowiązek permanentnego budowania w sobie zamiłowania do kultury i rozwoju), ale z drugiej strony dobrze jest choć jedną noc w roku skojarzyć z czymś innym niż wyprawa do "nocnego". Noc zatem kulturze służy, nie tylko dlatego, że po całym dniu zdrowo jest się "rozerwać".
Noc dostaje się kulturze również dlatego, że coraz dłużej między weekendami pracujemy (przepraszam, że o tym wspominam tych, którzy w Łodzi nie pracują) i pewnie także z tego powodu coraz trudniej będzie zgromadzić w dni robocze publiczność na wydarzenia rozpoczynające się o godz. 18.30 czy 19 (rockandroll już to pojął i dla ludzi po robocie zaczyna grać zwykle o 20). Nocą w końcu kultura może się otulić w tajemnicę i to, co ją wydobywa, czyli światło.
W Noc Muzeów możemy być z Łodzi dumni, bo uzewnętrznia się to, że mamy w mieście więcej, niż na co dzień myślimy i że w naszej społeczności szczere tym zainteresowanie można rozpalić. Jeśli jeszcze myślenie tych, którzy są odpowiedzialni za budowanie "polityki kulturalnej" zmieni się z festiwalowego, okazyjnego i projektowego na rzetelną, nudną pracę z instytucjami rozpisaną na lata, to kultury z nocy może wystarczyć na całe dni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
