Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kursanci biją i wyzywają egzaminatorów WORD

Agnieszka Krystek
Agnieszka Krystek
Krzysztof Szymczak / archiwum
Na egzaminach na prawo jazdy w województwie łódzkim pojawia się coraz więcej agresywnych kursantów. Obrzucają egzaminatorów wyzwiskami, zdarza się nawet, że dochodzi do rękoczynów.

Kursanci najczęściej wpadają w szał, kiedy egzaminator ich oblewa.

- Kur..., kim ty jesteś? Rozje... cię - wykrzykiwał w Łodzi kursant, kiedy egzaminator oznajmił mu, że nie zdał jazdy na placu manewrowym.

W Piotrkowie kursant rzucił się z pięściami na egzaminatora. Kandydat na kierowcę wydarł kartę z wynikiem i podarł ją ze złością. Doszło do szarpaniny. Egzaminator kilka razy dostał pięścią w twarz. To nie była młodzieńcza agresja. Kursant miał 58 lat.

Łukasz Kucharski, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Łodzi, podkreśla, że praca egzaminatora jest trudna i niebezpieczna.

- Na egzamin nie przychodzą tylko absolwenci uczelni wyższych i kulturalni ludzie, panujący nad emocjami. Mamy tu pełną różnorodność osobowości. Każdego musimy przyjąć - mówi Kucharski. - Egzaminator nigdy nie wie, kto wsiądzie do jego samochodu. Może to być profesor filologii lub bandyta, który właśnie wyszedł z więzienia. Egzaminator pracuje osiem godzin w napięciu. Poza tym ma opinię nieprzyjaznej osoby, co dodatkowo wpływa na emocje kursantów.

Skargi na egzaminy na prawo jazdy. Łódź zajęła drugie miejsce w kraju

Kucharski zapewnia, że żaden egzaminator jeszcze nigdy nie odpowiedział siłą na agresję kursanta.

- Jeśli dzieje się coś złego, interweniują inni egzaminatorzy, jeden pomaga drugiemu. Mamy też podpisaną umowę z firmą ochroniarską, a jeśli trzeba, to wzywamy policję - opowiada Kucharski. - Egzaminator w pracy jest traktowany jak funkcjonariusz publiczny. Każdy, kto napada na egzaminatora, musi liczyć się z takimi konsekwencjami, jakby napadał na policjanta. Niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę.

Łódzcy egzaminatorzy najczęściej otrzymują pogróżki po niezdanych egzaminach w stylu: „Spróbuj wyjść z pracy, od razu cię znajdę”, „Ja ci jeszcze pokażę”.

- W karcie egzaminacyjnej nie ma zapisu, że kursant był agresywny - podkreśla Kucharski. - Zdarza się, że dostajemy sygnał z innego WORD, że ktoś pobił tam egzaminatora i by uważać, jeśli taka osoba pojawi się u nas na egzaminie.

WORD w Łodzi. Miał prawie promil alkoholu i chciał zdać egzamin na prawo jazdy

Zbigniew Popławski, wiceprezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Ośrodków Szkolenia Kierowców i właściciel łódzkiej szkoły jazdy, dodaje, że także na kursach na prawo jazdy zdarzają się agresywni kursanci.

- Im młodsi kandydaci na kierowców, tym bardziej agresywni. Wychodzą z założenia: płacę i wymagam. Nie zawsze udaje się ich złagodzić. Czasami trzeba podziękować i się rozstać - przyznaje Popławski. - Najwięcej problemów miałem z bezrobotnym, który na kurs został skierowany przez urząd pracy. Miał pretensje do całego świata, że jest bezrobotny. Był arogancki i wulgarny. Nawet poszedłem na poważną rozmowę do urzędu pracy w jego sprawie. W ogóle nie można było się z nim normalnie porozumieć.

Instruktorzy są szkoleni, jak radzić sobie z agresywnymi kursantami.

- Najważniejsze to nie dać się sprowokować. Nie wolno reagować agresją na agresję - zaznacza Popławski.

Oblężone WORD-y. Kursanci chcą zdobyć prawo jazdy przed zmianą przepisów

ZOBACZ TEŻ:

W WORD-ach zaczyna robić się tłoczno. Wszystko przez zmiany w przepisach (lektor)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki