Zielony przycisk najmocniej wcisną jego koledzy z PO, głównie ci, dla których w Łodzi stanowił polityczną konkurencję, choćby Cezary Grabarczyk, Andrzej Biernat, a w Senacie Maciej Grubski. PiS? Nie będzie przeciw. Kwiatkowski był tym ministrem w rządzie Tuska, którego PiS nie atakował, także dlatego, że ma tam wielu znajomych jeszcze z młodzieżówki Porozumienia Centrum. Ale największe polityczne korzyści zyska główny nurt PO w Łodzi, który straci opozycję.
Kwiatkowski odejdzie z Sejmu i partii, zostawi wakat w łódzkim zarządzie PO, a to oznacza również wyrzeknięcie się protektoratu nad własną frakcją w klubie PO Rady Miejskiej. Oczywiście osieroceni radni do końca kadencji mają potencjał do przeszkadzania prezydent Hannie Zdanowskiej czy nawet przyłożenia rąk do odwołania przewodniczącego Tomasza Kacprzaka. Ale mogą być pewni, że na listy PO już nie trafią, może z jednym wyjątkiem.
Oczywiście Kwiatkowski dziś od samego Tuska może mieć zapewnienie, że jeśli sąd partyjny przywróci całą frakcję, to przypilnuje, by znaleźli się na listach. Jednak znaczenia dżentelmeńskiej umowy w polityce raczej bym nie przeceniał. Zaplecze Kwiatkowskiego w Łodzi to jest jedyna grupa, która traci na jego odejściu. A reszta? Cezary Grabarczyk może się już nie bać o to, że miażdżąco przerżnie z nim wybory, Zdanowskiej spadnie ciśnienie, bo nie będzie straszona sondażami ani opcją, że Kwiatkowski wystartuje przeciwko niej jako niezależny. A on sam po prostu dostanie świetną fuchę.
Marcin Darda
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?