Czynsz dzierżawny to także podstawowy element, który rzutuje na ceny wody i ścieków w Łodzi. Gdy Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie w sierpniu utrąciły projekt podwyżki ceny wodościeku dla łodzian, w uzasadnieniu można było przeczytać, że jedynym powodem podwyżki (ostatecznie w 2020 r. do niej nie doszło - red.) jest właśnie zwiększenie czynszu dzierżawnego. Przypomnijmy: czynsz dzierżawny ŁSI pobiera od GOŚ i ZWiK, część czynszu reinwestuje w modernizację sieci, część wrzuca do budżetu miasta. Prezydent Zdanowska sumę czynszu jednak podnosi: jeszcze w 2017 r. ZWiK odprowadził do ŁSI 64 mln zł, potem coraz więcej, aż w 2020 r. ponad 85 mln zł, GOŚ w zeszłym roku zapłacił z kolei 24 mln zł.
CZYTAJ DALEJ >>>
I nie zapowiada się, żeby czynsz malał. Wynika to ze słów sekretarza miasta Wojciecha Rosickiego, który na posiedzeniu komitetu zabrał głos po prezes Błaszczyk-Skalskiej, twierdząc iż "na chwilę obecną nie jest rozważana zmiana stawki wyliczania czynszu dzierżawnego". Tymczasem od lutego w Wodach Polskich leży wniosek prezesa ZWiK o zatwierdzenie nowej taryfy opłat za wodościek w Łodzi. Nieoficjalnie wiadomo, że z cenami wyższymi niż obecnie. Ogłoszenie fuzji spółek dla oszczędności, kiedy wiadomo, że będą podwyżki, wygląda zatem na zabieg czysto wizerunkowy.
CZYTAJ DALEJ >>>
Co dalej z ŁSI? Z zapisów w protokole wynika, że "rozważany jest kierunek utworzenia nowego podmiotu na bazie ŁSI", którego zadaniem będzie "kompleksowe prowadzenie procesów inwestycyjnych w mieście".