Muzycy Lady Pank rozpoczęli łódzki koncert „Kryzysową narzeczoną”, a potem ze sceny popłynęły kolejne hity. Dziewięciotysięcznej publiczności w Atlas Arenie przypomniał się zespół z czasów, kiedy na wypracowanych albumach nagrywało się same przeboje lub przynajmniej znaczące utwory, a budowa marki oznaczała tworzenie wizerunku na lata.
Przez około półtorej godziny koncertu wysłuchaliśmy najpopularniejszych utworów zespołu. Muzycy zagrali więc m.in. piosenki: „Vademecum skauta”, „Zamki na piasku”, „Fabryka małp”, „Du du”, „Na co komu dziś”, „Sztuka latania”, „Marchewkowe pole”, „Jak igła”, „Na na”, należące do największych kompozycji Jana Borysewicza „Zawsze tam, gdzie ty”, „Zostawcie Titanica”, „Nie wierz nigdy kobiecie” i „Stacja Warszawa” oraz wybitnie koncertowe „Tańcz, głupia tańcz” i „Mniej niż zero”. Pewnie jeszcze parę utworów każdy fan chętnie by usłyszał, jak choćby „Wciąż bardziej obcy” czy „To jest tylko rock and roll”, ale to i tak była solidna dawka klasyki polskiego rocka.
I znowu się okazało, że kiedyś powstawały teksty o czymś istotnym i bliskim słuchaczom, pisane przez fachowców, co powodowało, że zapadały w pamięć, a kompozytorzy potrafili pisać wyróżniające poszczególne utwory melodie. Publiczność zaś właśnie takich piosenek chciała słuchać. Dlaczego się tego oduczyliśmy?
W przyszłym roku Lady Pank będzie ochodził 35-lecie. Jeśli Janusz Panasewicz przed występami będzie się lepiej rozśpiewywał, Jan Borysewicz zechce jeszcze bardziej poszaleć na swoich gitarach (bo przecież dużym gitarzystą jest), a producenci koncertów popracują nad lepszą reżyserią świateł, jubileuszowa trasa może być wybitna.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?