Tymczasem, zdaniem hodowców gołębi, zimą powinny być one karmione jęczmieniem i niełuskanym owsem, jedynie podczas bardziej mroźnych dni - dodatkowo także kukurydzą i nasionami roślin oleistych. Jak to się ma do chleba, pokarmu przecież przetworzonego, z solą i innymi polepszaczami smaku, często z resztkami nieświeżego masła - nie trzeba przekonywać.
Najgorsze jest to, że dokarmiający gołębie nie przestali tego robić z nadejściem wiosny. A to już nic nie ma wspólnego z pomaganiem ptakom. Wręcz przeciwnie. Ornitolodzy ostrzegają: łatwość zdobywania pokarmu pozbawia ptaki instynktu jego samodzielnego zdobywania. Przejedzone stają się ociężałe, czego dowodem są co i rusz widoczne na jezdniach zwłoki rozjechanych ptaków.
Łatwość zdobywania pokarmu nie tylko rozleniwia ptaki. Instynkt, który sprawia, że chętnie trzymają się siedzib ludzkich, podpowiada im też, że tam gdzie łatwo o pokarm, warto się intensywnie rozmnażać.
I tu zaczyna się właściwy problem. Zapaskudzone parapety, balkony, elewacje i samochody to rezultat "troski" ludzi - gołębi jest, po prostu, za dużo, stają się zmorą tych, którzy mieszkają w pobliżu miejsc, gdzie dokarmiacze wysypują reszki jedzenia. Bo na trawniki i chodniki trafia także makaron, ziemniaki i inne "smakołyki", często wprost z talerzy.
Rezultat dokarmiania to nie tylko problem życia i zdrowia gołębi. Także ludzi. Zanieczyszczone przez stado gołębi miejsce w pobliżu "stołówki" to siedlisko brudu, które sprzyja rozprzestrzenianiu się zarazków, m.in. salmonelli oraz ektopasożytów: roztoczy, ptaszyńców oraz pcheł i kleszczy przenoszonych przez ptaki. Czy piękne i mądre gołębie zasługują na - nieobcy epidemiologom - epitet "latających szczurów"?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?