Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legenda amerykańskiego hard rocka zagra w Dekompresji

Joanna Kocemba
materiały promocyjne
Legenda amerykańskiego hard rocka, czyli reaktywowany po 30 latach niebytu zespół Cactus, zagra już w najbliższy wtorek (16.04) w łódzkim klubie Dekompresja (ul. Limanowskiego 200). Początek koncertu o godz. 20.

Wszystko, co się zaczyna - musi mieć także swój koniec. Nieskończenie długo trwa tylko to, co było od zawsze. Jeżeli ktoś zakłada grupę muzyczną, musi pogodzić się z tym, że kiedyś będzie ją musiał rozwiązać. Oczywiście, nie wiadomo po jakim czasie i w jakich okolicznościach, ale kiedyś - nastąpi jej kres. Ku radości licznych fanów, muzycy z zespołu Cactus starają się obejść powyższe oczywistości.

Lata 70'

Cactus istniał krótko - raptem cztery lata. Zespół założony w 1969 roku właściwie nigdy nie miał swojego pierwotnego składu, trzonu, który stanowiłby podstawę grupy. Kilkuosobowy zespół tworzony był i jest, w różnych okresach swojej działalności, łącznie przez ponad 20 osób. Na początku Cactus tworzyli basista Tim Bogert oraz perkusista Carmine Appice. Później do grupy dołączył gitarzysta Jim McCarty i wokalista Rusty Day. Muzycy w tym składzie nagrali swoją pierwszą płytę nazwaną po prostu "Cactus".

Niedługo potem nastąpiły kolejne roszady, kolejni muzycy przychodzili i odchodzili, wnosząc oczywiście pewnego rodzaju świeżość. Już dwa lata później Cactus nagrał album "Ot 'n' Sweaty" z Peterem Frenchem jako wokalistą i Duane Hitchings grającym na klawiszach. Według wielu - był to najlepszy album grupy. Na szczególne uznanie zasługuje sekcja rytmiczna grupy, która umiała porwać nawet najpoważniejszych słuchaczy.

Krytycy muzyczni podkreślają, że ambicje zespołu Cactus nigdy nie sięgały wyżej niż granie bardzo energicznego, mocnego hard-rocka, który miał wyzwalać w słuchaczach ogromne ilości pozytywnych emocji. Takie było założenie grupy, i choć niektórzy mogą je uznać za niewystarczające, zespół nigdy nie pretendował do miana innowatorów czy prekursorów nowego nurtu. Faktem jest jednak, że muzycy świetnie się ze swojego założenia rozliczyli.

Niestety, po nagraniu rewelacyjnego ostatniego albumu, "Ot 'n' Sweaty" sekcja rytmiczna opuściła grupę i związała się przy osobnym projekcie. To doprowadziło do rozwiązania zespołu w 1973 roku.

Po 30 latach

Minęło trzydzieści lat. Większość fanów zespołu zapewne zdążyła już o grupie zapomnieć albo przynajmniej - pogodzić się z jej końcem.

U progu XXI wieku ponownie spotykają się jednak Carmine Appice i Jim McCarty, spotykają się - można stwierdzić - przez przypadek. Postanawiają wspólnie pograć, a ponieważ współpraca idzie im znakomicie, zapraszają do niej innego dawnego członka Cactus - Tima Bogerta. W ciągu kilku lat nagrywają czternaście zupełnie nowych utworów. Nie robią tego jednak pod szyldem Cactus i jak sami przyznają - nie mają pomysłu na to jak, i czy w ogóle, reaktywować zespół.

Oczywiście, nowymi piosenkami szybko zainteresowała się wytwórnia płytowa, która po wysłuchaniu nagrań - postanowiła wesprzeć muzyków. I tak, całkiem niespodziewanie, Cactus został reaktywowany. Płyta "Cactus V" ujrzała światło dzienne w 2006 roku, a ponieważ jak szybko się okazało, podoba się na całym świecie, zespół wyruszył w trasę koncertową.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki