Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legia Warszawa - Steaua Bukareszt 2:2. Koniec marzeń o Lidze Mistrzów [ZDJĘCIA + VIDEO]

Tomasz Biliński
Piłkarze Legii Warszawa zremisowali u siebie ze Steauą Bukareszt 2:2 (1:2) w rewanżowym meczu ostatniej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. W ubiegłym tygodniu w Rumunii był remis 1:1 i dzięki większej liczbie bramek zdobytych na wyjeździe awans wywalczyła Steaua.

Wygląda na to, że mistrz Polski, by zagrać w fazie grupowej Ligi Mistrzów, musi automatycznie do niej awansować. Reforma UEFA, teoretycznie ułatwiająca nam drogę do elitarnych rozgrywek, piąty rok z rzędu nie przyniosła upragnionego awansu. Legia Warszawa po remisie 1:1 przywiezionym z Bukaresztu, by awansować, musiała wygrać lub zremisować 0:0. Zremisowała, ale... 2:2 i zagra w Lidze Europy.

Trener legionistów Jan Urban składem nie zaskoczył. Jak na przegrany mecz Lechią Gdańsk (0:1) wymienił dziesięciu zawodników – zostawiając w bramce Duszana Kuciaka – względem pierwszego spotkania z Rumunami, tak w rewanżu niemal powrócił do zestawienia z rywalizacji sprzed tygodnia. Jedyna różnica nastąpiła w obronie. Na prawą stronę defensywy wrócił kontuzjowany przez ostatnie tygodnie Bartosz Bereszyński. Z tego powodu do środka powędrował Jakub Rzeźniczak.

Zmiany, choć wydawały się zbawienne, okazały się klapą. Defensywa nie była ścianą nie do przebicia. Mało tego, nie była nawet w połowie tak dobra, jak w poprzednią środę. Niepewna, nerwowa, zwłaszcza w przypadku drugiego stopera Dossy Juniora. Tak już jest, odkąd Portugalczyk z cypryjskim paszportem przyszedł do Legii. Jeden mecz potrafi zagrać świetnie, by w drugim grać jak żółtodziób. Na nieszczęście dla polskiego zespołu przeciwko Rumunom pokazał swoją drugą w twarz. W 9. min. po stracie w środku pola rywale przeprowadzili kontrę. Lucian Filip podał do Federico Piovaccariego, który zakręcił Juniorem i między nogami Kuciaka strzelił gola na... 2:0.

Tak, to nie pomyłka. Legia, do czego przyzwyczaiła w europejskich pucharach, w pierwszych połowach gra fatalnie. Wcześniej albo Kuciak spisywał się na tyle dobrze, albo legioniści mieli po prostu szczęście w obronie, że udawało się utrzymać dobry wynik do przerwy. Wczoraj Steaua zadała dwa zabójcze ciosy. Ten pierwszy już w 7. min, gdy niekryty w polu karnym Nicolae Stanciu przyjął piłkę, zwiódł wracającego Dominika Furmana i strzałem w dalszy róg zdobył bramkę.

Wtedy stało się jasne, że Legia, by awansować do fazy grupowej i zgarnąć premie od UEFA w wysokości 8,6 mln euro, musiała strzelić trzy gole. Zadanie miała o tyle ułatwione, bo goście cofnęli się, mając nadzieje na kolejne udane kontry. Nie ma więc co się dziwić temu, że legioniści kończyli pierwszą połowę i cały mecz na poziomie 60 proc. posiadania piłki.

Z tego wszystkie udało się odrobić dwie bramki. W 27. min. dośrodkowanie Jakuba Wawrzyniaka wykorzystał Miroslav Radović, a w doliczonym czasie gry wyrównał Jakub Rzeźniczak.

Niby można się zastanawiać, co by było, gdyby w 20. min. sędzia uznał gola Michała Kucharczyka (powtórki pokazały, że skrzydłowy nie był na spalonym). Albo gdyby w końcówce pierwszej połowy po atomowym strzale Dominika Furmana do piłki nie doleciał Tatarusanu. Albo gdyby chociaż jedno jego dośrodkowanie z rzutu rożnego czy rzutu wolnego było na wysokości głów legionistów, a nie pasa obrońcy Steauy i to stojącego przy bliższym słupku. A gdyby bardzo dobry wtorkowego wieczoru Jakub Kosecki strzałem na bramkę wykończył któryś ze swoich rajdów, albo został sfaulowany w polu karnym?

Nie udało się, nie grając tak wolno i czytelnie. A w Lidze Europy bez lepszej gry w defensywie też nie będzie czego szukać.

Oprócz Koseckiego na plusa meczu zasłużyli za to kibice. UEFA z surową miną postanowiła, że nie będzie Żylety na meczu ze Steauą. Legia odpowiedziała, że… nie będzie jej tam, gdzie zwykle. Wyjątkowo wczoraj była na dwóch trybunach, wzdłuż boiska i za drugą bramką. Bo „Żyleta” to tak naprawdę nie trybuna, to ludzie, którzy tworzą przy Łazienkowskiej atmosferę. Podczas spotkania ultrasi znów przeszli samych siebie, prezentując efektowną oprawę i racowisko.

***

Legia Warszawa - Steaua Bukareszt 2:2 (1:2)

Bramki: dla Legii - Miroslav Radovic (27), Jakub Rzeźniczak (90+4); dla Steauy - Nicolae Stanciu (7), Federico Piovaccari (9).

Żółte kartki: dla Legii – Jakub Rzeźniczak, Dusan Kuciak; dla Steauy – Lucian Filip, Daniel Georgievski, Nicolae Stanciu, Alexandru Bourceanu, Iasmin Latovlevici.

Sędzia: Pedro Proenca (Portugalia).

Legia: Dusan Kuciak – Bartosz Bereszyński, Jakub Rzeźniczak, Dossa Junior, Jakub Wawrzyniak – Ivica Vrdoljak, Dominik Furman (75-Michał Żyro) – Michał Kucharczyk (63-Henrik Ojamaa), Miroslav Radovic, Jakub Kosecki – Marek Saganowski (79-Patryk Mikita).

Steaua: Ciprian Tatarusanu – Daniel Georgievski, Łukasz Szukała, Florin Gardos, Iasmin Latovlevici – Adrian Popa, Alexandru Bourceanu, Nicolae Stanciu (59-Adrian Cristea), Lucian Filip, Cristian Tanase (72-Leandro Tatu) – Federico Piovaccari (89-Gabriel Iancu).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Legia Warszawa - Steaua Bukareszt 2:2. Koniec marzeń o Lidze Mistrzów [ZDJĘCIA + VIDEO] - Portal i.pl

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki