Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarka nie pomogła ciężarnej, dziecko zmarło: "Zapalamy znicze zamiast świeczek na torcie"

Joanna Barczykowska
Prokurator zażądał w piątek dla lekarki dwóch lat pozbawienia wolności
Prokurator zażądał w piątek dla lekarki dwóch lat pozbawienia wolności Łukasz Kasprzak
Prokurator zażądał dwóch lat pozbawienia wolności dla lekarki ze szpitala im. Rydygiera, która miała nie pomóc ciężarnej kobiecie.

Wkrótce poznamy wyrok w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci noworodka oraz narażenia życia i zdrowia matki dziecka, pani Barbary, przez 68-letnią lekarkę z Miejskiego Szpitala im. Rydygiera w Łodzi. Lekarka miała zbyt pobieżnie zbadać ciężarną i postawić nietrafioną diagnozę, jakoby powodem bólu brzucha była niestrawności, a nie odklejające się łożysko. Pani Barbara następnego dnia po wizycie na izbie przyjęć w "Rydygierze" trafiła do "Matki Polki". Urodziła synka, który po kilku godzinach zmarł z niedotlenienia na rękach swojego taty.

Prokurator zażądał w piątek dla lekarki dwóch lat pozbawienia wolności, a biorąc pod uwagę jej wcześniejszą nieposzlakowaną opinię, z możliwością zawieszenia wykonania wyroku na okres trzech lat. Prokurator żąda też pięcioletniego zakazu wykonywania zawodu przez panią ginekolog. Rodzice zmarłego Wiktora chcą ukarania lekarki, ponieważ ich zdaniem przez jej nonszalancję i rutynę zmarł ich syn.

- Zapłaciliśmy najwyższą cenę za to co się stało. Nasz syn miałby dziś dwa latka. Niestety, zamiast zapalać świeczki na torcie, chodzimy na cmentarz zapalać lampki na jego grobie. Dlatego chcemy ukarania lekarki - zwróciła się do sądu zapłakana pani Barbara.

Lekarka nie przyznaje się do winy i poprosiła w piątek sąd o uniewinnienie. Jej zdaniem, w tamtym momencie wykonała wszystkie możliwe czynności, a winę ponosi system szpitalny. Wtedy w szpitalu miało nie być lekarza dyżurującego na izbie przyjęć.

Sprawa dotyczy wydarzeń z 2012 roku. Według prokuratury, pokrzywdzona w 29 tygodniu ciąży zgłosiła się w nocy z dolegliwościami bólowymi do szpitala im. Rydygiera. Została zbadana przez dyżurującą w izbie przyjęć lekarkę. Z relacji pokrzywdzonej wynika, że badanie miało charakter powierzchowny, a lekarka nie zapoznała się z dokumentacją medyczną przyniesioną przez pacjentkę. Według śledczych, lekarka stwierdziła, że po stronie pokrzywdzonej doszło do "błędu dietetycznego", który miał - według niej - być przyczyną dolegliwości bólowych. Odesłała ciężarną kobietę do domu i zaleciła zażywanie leków rozkurczowych i wizytę u lekarza prowadzącego, jeśli dolegliwości nie ustąpią.

Pokrzywdzona wezwała rano pogotowie i trafiła do Centrum Zdrowia Matki Polki. Tam poród przeprowadzono metodą cesarskiego cięcia. Niestety, dziecko nie dawało oznak życia. Pomimo wysiłków lekarzy przy ratowaniu noworodka, tego samego dnia wieczorem stwierdzono zgon.

Jak ustalono, dziecko urodziło się niedotlenione, co było konsekwencją odklejenia się łożyska. Zdaniem obrony, wydarzenia następnego dnia nie miały związku z wcześniejszymi bólami. Zdaniem rodziców dziecka, wręcz przeciwnie. Pani Barbara ma żal, że lekarka nie walczyła o życie jej dziecka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki