Po kilku godzinach biernego oczekiwania na pomoc doraźną, dzieci znalazły się w szpitalu im. Korczaka odwodnione, w stanie ciężkim. Spędziły tam pięć dni.
- Dzieci we wtorek w zeszłym tygodniu od rana czuły się źle. Poszłam do lekarza do naszej przychodni przy ul. Fabrycznej, gdzie dostałam dla nich lek przeciw wymiotom i lek osłonowy. Niestety nic nie pomogły, a stan maluchów cały czas się pogarszał. Oni byli tak słabi, że po prostu lecieli mi przez ręce - opowiada Inez Hernik, mama chłopców.
Pani Inez szukała pomocy. Zadzwoniła najpierw na pogotowie. Tam przekierowano ją na nocną i świąteczną pomoc doraźną Pro-Medyk. Placówka podpisała kontrakt z NFZ w sierpniu zeszłego roku.
- Pogotowie przyjeżdża do pacjentów w stanach nagłych lub zagrażających życiu. W przypadkach pogorszenia samopoczucia obowiązek pomocy i przyjazdu ma nocna i świąteczna pomoc lekarska - mówi Danuta Szymczykiewicz, rzecznik pogotowia w Łodzi.
Mimo próśb pani Inez lekarz z przychodni Pro-Medyk, do niej nie przyjechał. - Mówiłam, że dzieci mają wysoką gorączkę i cały czas wymiotują. Nie mają siły iść. Lekarz stwierdził, że do mnie nie przyjedzie i udzielił mi tylko konsultacji telefonicznej zalecając podawanie wody łyżeczką co 15 minut zamiast w kubku. Niestety to nie pomogło, a po kilku godzinach czekania dzieci były prawie nieprzytomne - mówi pani Inez.
Łodzianka poprosiła o pomoc rodzinę. Wujek przyjechał do niej i pomógł zawieźć dzieci do szpitala im. Korczaka. Tam przyjęto je we wtorek późnym wieczorem. Lekarz zdiagnozował u nich zapalenie żołądkowo-jelitowe i zapalenie gardła. Byli mocno odwodnieni w stanie ciężkim. Gorączka nie chciała ustąpić przez kilka dni. Ich stan wymagał intensywnego nawadniania pozajelitowo. Dawid i Patryk zostali wypisani dopiero w niedzielę. Ich mama ma wielki żal do lekarzy, że nie pomogli jej w potrzebie i sprawę chce zgłosić do NFZ. Fundusz obiecuje, że ten incydent wyjaśni.
- Zgodnie z prawem dyżurujący w przychodni lekarz udziela porad: w przychodni, telefonicznie, a w przypadkach medycznie uzasadnionych - w domu pacjenta. Poprosimy na pewno Pro-Medyk o wyjaśnienie tej sprawy - mówi Beata Aszkielaniec, rzecznik NFZ.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?