Nasza Loteria

LEKARZ RADZI: Dlaczego mężczyznom trudniej jest manifestować w swoich sprawach?

PW
Rafał Pniewski, psychiatra i psychoterapeuta
Rafał Pniewski, psychiatra i psychoterapeuta Archiwum
Ostatnio naszła mnie pewna myśl. Panie uczęszczają na manify, rzucają się mniej lub bardziej publicznie w feministyczny bój. Czy to na ulicy, czy na facebooku. W każdym razie usiłują aktywnie wpływać na rzeczywistość. A my, mężczyźni? Czy, poza okazjonalnym porykiwaniem na stadionie lub przed telewizorem, uzewnętrzniamy się? Czy jest jakaś dziedzina boju typowo męskiego?

Mężczyźni nie tylko „porykują” na stadionach. Pojawiają się na demonstracjach, bywa również, że uczestniczą w manifach, jednak prawdą jest, że prawie nigdy nie występują jako grupa w obronie jakiejś typowo męskiej sprawy albo w żądaniu prawa, które specyficznie im – mężczyznom nie byłoby dane, a którego postanowiliby się domagać. Wyjdą na ulice w walce o uniwersalne wartości, o lepsze warunki pracy, o sprawiedliwość, o powstrzymanie globalizacji albo w jakiejś kwestii politycznej, ale raczej nie zgromadzą się się w celu walki o własne, męskie przywileje. Powinnością mężczyzny jest bycie silnym, aktywnym i zaradnym. Takie jest wymaganie społeczne i wstyd jest publicznie pokazać się z innej strony. Mężczyzna „musi” sam sobie radzić, trudniej mu prosić o pomoc, „musi” sam znaleźć drogę, nie wypada mu o drogę zapytać. Jednak sama norma kulturowa jeszcze tej sprawy – braku męskich manifestacji – nie wyjaśnia. Nie tak dawno temu powinnością kobiety było być uległą i delikatną i raczej nie ujawniać większych ambicji zawodowych, społecznych czy politycznych. Jeżeli to się zmieniło, to dlaczego w walce o równouprawnienie mężczyźni nie zażądali przyzwolenia na chwile słabości i bezsilności, na delikatność, zależność i uszanowanie tego, że mogą (na przykład) zarabiać mniej niż ich partnerki? Współczesny świat wysoko wartościuje aktywność, przedsiębiorczość, rozwój, rywalizację i ambicje, nie daje natomiast wysokiej oceny czułości, opiekuńczości czy łagodności. Mężczyźni, można powiedzieć, te aktywne i agresywne cechy mają w swojej naturze albo w związku z oczekiwaniami muszą mieć. Dlatego tak trudno wyobrazić sobie, o co mieliby walczyć. Jest w tym jednak zawarta wiadomość niekorzystna dla obu płci. Pomimo tak wyraźnej obecności ruchów feministycznych nadal pewne cechy (już nieważne czy męskie czy kobiece) są wywyższane, a inne poniżane. I to pytanie – czy rzeczywiście mężczyźni nie mają, o co walczyć – powinno nam wszystkim dać do myślenia.

od 16 lat
Wideo

Akcja czad / DZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
faceci to debile którzy mają harować fizycznie do śmierci, za wszystko płacić, wszystkiemu być winni ... A nasze ukochane panie takie wspaniałe pełne troski o wszystko w przeciwieństwie do facetów tych brudnych złych protestujących w obronie damskich przywilejów, to nasze ukochane panie mają w d... że przeciętny facet nie dożywa emerytury i nie ze względu jak to cynicznie opowiadają feministki o niehigienicznym trybie życia ale ze względu na harówkę w niebezpiecznych warunkach
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki