Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarz z Łodzi jest pośrednikiem między libijskimi powstańcami a polskim MSZ

Joanna Leszczyńska
Libijczyk Ahmed El-Mallul, chirurg mieszkający w Łodzi, przeżywa teraz dramatyczne chwile. Nie tylko śledzi wydarzenia w jego ojczyźnie, ale w nich uczestniczy, będąc w codziennym kontakcie z powstańczą Narodową Radą Libijską, której jest w Polsce przedstawicielem. Jego sześcioro braci walczy w powstaniu przeciwko dyktatorowi. Niektórzy są nawet dowódcami.

- Jestem z nich dumny - mówi Ahmed El-Mallul, choć oczywiście każdego dnia boi się o ich życie. Niestety, nowa Libia rodzi się w wielkim bólu, pociągając wiele ludzkich ofiar. - Unikaliśmy tej wojny jak ognia. Ale w końcu zostaliśmy do tego zmuszeni. Libijczycy po wydarzeniach w Tunezji i Egipcie wyszli pokojowo na ulicę. Kiedy władza zaczęła strzelać, Libijczycy chwycili za broń, bo nie mieli innego wyjścia. Dziś Kaddafi nie ma żadnych szans. Spalił za sobą wszystkie mosty.

Opowiadając o Libii, siłą rzeczy porównuje ją z Polską. Podziwia Polaków za bezkrwawą rewolucję 1989 roku. Wszak przemiany polityczne lat 80. w naszym kraju obserwował na własne oczy. Mówi: "To było super zrobione". Zawsze to powtarza swoim przyjaciołom Polakom.

Przyjechał do Polski latem 1980 roku. Miał wtedy 17 lat i głowę nabitą marzeniami, że chce być lekarzem. Libia przeżywała wtedy swoje ostatnie lata boomu gospodarczego.

- Po przewrocie w 1969 roku Kaddafiemu początkowo udawało się przekształcać Libię, wcześniej zacofaną z powodu kolonizacji włoskiej i tureckiej (ponad 90 procent ludzi było analfabetami) w kraj coraz bardziej nowoczesny. Przez pierwsze dziesięć lat w Libii poziom życia znacznie się poprawił. Rozwijało się mieszkalnictwo, budowano drogi. Wszystko to odbywało się w błyskawicznym tempie. Nie było drogi, kiedy człowiek kładł się spać, wstał rano i droga już była. Libia stała się wtedy symbolem bogatego kraju, w którym można było się dorobić. Przyjeżdżało tu też, żeby zarobić cenne wtedy dolary, wielu Polaków. I wielu się to wtedy udało. Potem było coraz gorzej. Kaddafi w wyniku swojej autorytarnej polityki doprowadził kraj do destrukcji. To megaloman przekonany o swojej wielkości. To jeszcze jeden przykład na to, że zbyt długa władza każdego zepsuje. Dlatego demokracja wymyśliła kadencyjność pełnienia władzy.

Ale wróćmy do młodziutkiego Ahmeda. Nie w głowie była mu wtedy polityka. On i jego sześcioro braci i sześć sióstr wychowani byli w dobrobycie. Pochodzili z około 120-tysięcznego Zentanu. Jego dziadek był jednym z szejków w tym mieście. Ojciec długie lata prowadził biznes handlowo-budowlany. Rodzeństwo jest dobrze wykształcone. Wśród braci są m.in. lekarze i adwokaci. Siostry są nauczycielkami.

- Już od młodych lat wiedziałem, że będę lekarzem. Koniecznie chciałem też studiować poza Libią. Było mi obojętne gdzie, byle za granicą. Mogła być Grecja, Holandia czy Polska. Nie rozróżniałem wtedy, tak jak wielu cudzoziemców, Polski od Holandii. Poland - Holland. Myślałem, że to są dwa sąsiadujące ze sobą kraje, albo że to jedno i to samo. Jedyni Polacy, o których słyszałem, to byli piłkarze z reprezentacji narodowej piłki nożnej.

Ale najpierw dostał stypendium w Anglii. Miał uczyć się tam pilotowania na cywilnych boeingach. Ale jak dowiedział się, że może studiować w Polsce medycynę, natychmiast zrezygnował z Anglii. Nie żałuje.

Chociaż początki w Polsce były bardzo trudne. Kiedy wylądował w Warszawie, lotnisko Okęcie zrobiło na nim fatalne wrażenie. Wyglądało naprawdę paskudnie. Ludzie palili jakieś śmierdzące papierosy.

- Zastanawiałem się, czy ja w ogóle dobrze wylądowałem? Przyjechałem autobusem do Łodzi. Wrażenia? Średnie... Po miesiącu chciałem wrócić do Libii. Tęskniłem za domem. A poza tym spodziewałem się bardziej zamożnego, rozwiniętego kraju. Czyli raczej Holandii, a nie Polski, takiej, jaka była wtedy. Telefony działały fatalnie, trudno było coś kupić w sklepach. Gdybym wylądował w dzisiejszej Polsce, to byłoby okay. Już po miesiącu rozmawiałem z ambasadą, że chcę wracać. Kazali mi zadzwonić za miesiąc. Już nie zadzwoniłem. Co mnie przekonało do Polski? Ten kraj jakoś przylgnął do mnie, a ja do niego.
Przeżył rewolucję Solidarności. Potem był stan wojenny. Ale nie bardzo rozumiał, co tu się dzieje...
Po rocznej nauce polskiego w Studium dla Cudzoziemców w Łodzi zaczął studia na Akademii Medycznej. Jego życie nie potoczyło się potem tak, jak wielu Polaków stereotypowo może myśleć. Że ożenił się z Polką i został tu na stałe. Było inaczej. Po studiach wyjechał do Libii. Pracował tam najpierw półtora roku jako lekarz. I dostał kolejne stypendium, żeby zrobić w Polsce specjalizację z chirurgii i potem doktorat. Jego mistrzem, który wprowadzał go w tajniki zawodu i promotorem jego pracy doktorskiej, był prof. Adam Dziki, znany łódzki chirurg. Po doktoracie znów wrócił do rodzinnej Libii. Jeździł po świecie. Był lekarzem w Katarze, Emiratach Arabskich i krótko w kilku krajach afrykańskich.

Ostatnio w Libii był ordynatorem oddziałów chirurgii i odpowiednikiem polskiego konsultanta wojewódzkiego w zakresie chirurgii. Przystał na tę funkcję pod warunkiem, że będzie mógł przyjechać na habilitację do Polski. I tak się stało. Wrócił tu w 2004 roku. Najpierw pracował w szpitalu w Łasku, a od niedawna jest ordynatorem oddziału chirurgii w szpitalu w Poddębicach.

- W Libii nie ma możliwości, by zrobić doktorat z medycyny ani habilitację, czyli żadnych możliwości rozwoju zawodowego.

Miesiąc temu Ahmed El-Mallul wrócił z Libii. Był tam kilka tygodni. Jest pośrednikiem między Narodową Radą Libijską a polskim MSZ. Kontaktował się z polskimi parlamentarzystami, z którymi "lobbował" na rzecz libijskiego powstania. Ponieważ międzynarodowa opinia publiczna patrzy na tę rewolucję trochę nieufnie, wyjaśniał, kim są powstańcy, czego chcą i jakie mają plany. - Chcemy obalić bezwzględną dyktaturę Kaddafiego i zbudować demokrację. My już nie chcemy następnego dyktatora. Pomoc NATO była i jest nam potrzebna. Bez niej Kaddafi by nas pozabijał, tak jak zapowiedział w pierwszym przemówieniu, jak szczury. Były momenty, kiedy nasi ginęli i ta pomoc w postaci intensywniejszych działań militarnych była nam jeszcze bardziej potrzebna.

Dr El-Mallul wierzy w zwycięstwo rewolucji. Kaddafi, jego zdaniem, może być teraz ukryty w pobliżu Trypolisu i ma plan, by schronić się na południu Libii. Ale już nie ma czym walczyć. Będzie próbował prawdopodobnie organizować grupę najemników, ale nie ma szans. - Zapewnimy mu nawet samolot, jeśli się pokojowo podda, i niech jedzie gdzie chce. Ale jeśli wpadnie w ręce przypadkowych ludzi, którzy są agresywni i mają dość półrocznej wojny, a on będzie się bronił, to zginie.

Nie obawia się, że po upadku Kaddafiego dojdzie do wojny pomiędzy różnymi ugrupowaniami, które dziś walczą z dyktaturą: - Nasz naród nie jest tak bardzo podzielony etnicznie jak w Iraku czy Iranie. Boję się natomiast, że okres odbudowy będzie trudny z powodów logistycznych. Kaddafi zniszczył instytucje we wszystkich dziedzinach życia. Trudno będzie to odbudować. Na szczęście Libia to bogaty kraj. Mamy sporo pieniędzy reżimu Kaddafiego, zamrożonych w zagranicznych bankach, kiedy dyktator zaczął wojnę. Nasze zasoby ropy naftowej i gazu są duże.

Trudne też będzie przejście z systemu totalitarnego na system dialogu i demokracji, ale Ahmed wierzy, że Libijczycy na tyle już dojrzeli, że sobie poradzą.

Libia jest teraz w podobnej, jego zdaniem, sytuacji, w jakiej Polska była w 1989 roku. Stara władza wtedy odchodziła, a nowej jeszcze nie było. Ahmed El-Mallul chce uczestniczyć w odbudowie swojego kraju. Nie wyklucza, że podejmie się działalności politycznej, ale zaznacza, że tylko dopóki nie powstanie demokratyczna Libia. Czyli jakieś pięć, siedem lat. Kto wie, może będzie musiał na pewien konieczny czas wrócić do Libii?

- Ale ja jestem zakochany w Polsce i w Łodzi. I uważam się za łodzianina z krwi i kości.
Czy doktor Ahmed El-Mallul także jest zakochany w Polce? Doktor uśmiecha się. - Moja przyszła żona Bogusia pochodzi spod Warszawy, ale już mieszka w Łodzi. Niedawno szukaliśmy dla nas tutaj domu. A zatem nowa Libia i nowy dom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki