W Łodzi większość lekarzy nie zamieszcza na receptach informacji, dotyczących stopnia refundacji, pozostawiając wolne pole. Tak było np. w Miejskiej Przychodni Lecznicza przy ulicy Leczniczej w Łodzi oraz w Miejskiej Przychodni Chojny w Łodzi. W przychodni przy ulicy Zarzewskiej lekarze wpisywali stopień refundacji.
Najostrzej w województwie łódzkim protestują lekarze z Piotrkowa. Do aptek trafiały tam w poniedziałek recepty, wypisywane na zwykłych kartkach, a nawet na bloczkach reklamowych firm farmaceutycznych.
- Jeżeli farmaceuta dostanie receptę bez określonego stopnia refundacji, to oczywiście może wydać pacjentowi lek z przysługującą mu zniżką. Jeśli lekarz wypisze lek ze 100-procentową odpłatnością, to farmaceuta nie ma prawa przyznać pacjentowi zniżki. Skandalem jest wypisywanie recept na zwykłych kartach, ponieważ taką receptę można wyrzucić tylko do kosza, bo zgodnie z prawem jest ona nieważna - mówi Elżbieta Piotrowska-Rutkowska, prezes Okręgowej Izby Aptekarskiej w Łodzi.
Ilu lekarzy z Łódzkiego protestuje? Trudno to oszacować, bo do aptek dociera jeszcze mało pacjentów z receptami, wystawionymi po 1 lipca. - W poniedziałek nie dotarła do mnie żadna recepta z datą lipcową. Realizowaliśmy większość wystawionych jeszcze w czerwcu - mówi farmaceuta z apteki przy ul. Jagienki 19 w Łodzi.
W aptece, zlokalizowanej w budynku przy MP Lecznicza w Łodzi, zrealizowano kilkadziesiąt nowych recept. - Żadna nie miała zapisu 100 proc. przy leku refundowanym. Mieliśmy kilka, na których lekarze nie zaznaczyli stopnia refundacji. W takim przypadku sprzedawaliśmy pacjentowi lek ze zniżką - mówi farmaceuta z apteki przy ul. Przyrodniczej w Łodzi.
Według Naczelnej Rady Lekarskiej, w proteście uczestniczy większość lekarzy. Prezes NRL Maciej Hamankiewicz poinformował, że wystąpił z apelem do premiera Donalda Tuska o spotkanie w sprawie zmiany przepisów refundacyjnych. Jak powiedział - jego zdaniem - prezes NFZ Agnieszka Pachciarz nie spełniła postulatów lekarzy, a obowiązujące zapisy w umowach na wystawianie recept refundowanych są dla medyków krzywdzące.
Co o karach, zapisanych w umowach z NFZ, sądzą łódzcy lekarze? - Wiele instytucji w Polsce domaga się od nas, lekarzy dodatkowej urzędniczej pracy, niezwiązanej z diagnozowaniem i leczeniem ludzi . Na lekarzy spadł obowiązek określania, ile NFZ ma dopłacić do każdego leku danemu pacjentowi, w konkretnej chorobie - mówi Paweł Wika, lekarz rodzinny z Łodzi.
- Leków i chorób jest bardzo dużo i to lekarz, przy pacjencie, musi określić, że w danej chorobie określonemu pacjentowi przysługuje dopłata z NFZ w wysokości: 0, 50, 70 czy 100 proc. To nie jest proste i zajmuje dość dużo czasu. Bardzo łatwo popełnić błąd przy tak złożonym systemie refundacji, zwłaszcza że w znakomitej większości gabinetów lekarskich lekarze nie posługują się komputerami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?