– Byłem na spotkaniu Widzewa z Pogonią Siedlce. Dawno nie oglądałem drugoligowych meczów, a do Siedlec byłem zapraszany już wcześniej, bo drużynę prowadzi Bartek Tarachulski, z którym dobrze się znamy. Mój asystent obserwował z kolei mecz GKS Katowice z Elaną Toruń. GKS to najbliższy przeciwnik łodzian, dlatego chciałem być przygotowany. Później nie było już kontaktu z działaczami – opowiada Ojrzyński.
– Zostały cztery spotkania do końca i punkt przewagi nad rywalami. Nie takich wyzwań się podejmowałem. Przecież w jednym z sezonów objąłem Podbeskidzie Bielsko-Biała. Drużyna była w strefie spadkowej. Utrzymałem ją, a z ligi spadło Zagłębie Lubin i... Widzew. Łodzianie już są prawie pierwszoligowym klubem i tak to trzeba rozpatrywać. Ten klub ma świetnych kibiców, ładny stadion i duże możliwości. W pełni zasługuje na Ekstraklasę. Życzę Marcinowi i jego piłkarzom awansu – zaznaczył trener.
Według medialnych spekulacji, szkoleniowiec miał oczekiwać od Widzewa zarobków w wysokości 80 tysięcy miesięcznie. – Kogoś poniosło, na realia drugiej czy nawet pierwszej ligi to ogromna kwota. Nie miała miejsca dyskusja o pieniądzach, ale nawet połowa tej sumy to byłoby bardzo dużo. Nie chciałbym, by ktoś patrzył na mnie jak na osobę, która chce zbić kokosy na klubie – zdementował Ojrzyński.

Nowe inwestycje w Rypińskim Centrum Sportu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?