Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Letnia Scena 2014: "W imię Ojca i Syna" Teatru Czytelnia Dramatu [RECENZJA]

Joanna Kocemba
Kluczowe role w przedstawieniu zagrali Daniel Adamczyk (syn) i Michał Zgiet (ojciec), ale wyróżniała się Justyna Kazek jako matka
Kluczowe role w przedstawieniu zagrali Daniel Adamczyk (syn) i Michał Zgiet (ojciec), ale wyróżniała się Justyna Kazek jako matka Marta Zgierska/mat. Teatru Czytelnia Dramatu
Kolejny spektakl XVI. Przeglądu Małych Form Teatralnych w Łodzi. A "W imię Ojca i Syna", czyli letni teatr ze spraw dość poważnych.

W sierpniu, kiedy większość teatrów tradycyjnie jest zamknięta, inicjatywy oferujące uczestnictwo w widowisku spotykają się zwykle ze zwiększonym zainteresowaniem publiczności. Mówiąc wprost: łatwiej o widza, gdy konkurencja jest mniejsza. To wszystko działa na korzyść Domu Literatury w Łodzi, gdzie trwa XVI. Przegląd Małych Form Teatralnych.

Prezentowane przedstawienia zadowolą tych, którzy wypatrują otwarcia kolejnego sezonu. Trafna wydaje się też podnazwa imprezy - Letnia Scena, bo spektakle okazują się być dosłownie letnie. Ani dobre, ani złe, ani za zimne, ani za gorące. Letnie. Czwartym pokazem konkursowym było "W imię Ojca i Syna", zrealizowane przez Teatr Czytelnia Dramatu z Lublina według tekstu Szymona Bogacza i w reżyserii Daniela Adamczyka.

Nie był to spektakl, który mógłby widza dogłębnie poruszyć. Pewnie i jego twórcy nie mieli takich ambicji. Opowiadając o rodzinnych relacjach, skupiając się zwłaszcza na kontakcie syna z ojcem, dotknęli kilku ważnych problemów, żaden z nich nie został jednak zbyt dogłębnie opracowany.

Samodzielność dziecka a rodzicielska opiekuńczość, przemoc a poczucie winy, wolność a zobowiązania, tabu wiążące się z cielesnością, śmierć - to wszystko stało się tematem widowiska. Kwestie nośne, sporne, często nierozstrzygalne, zostały tu dotknięte, zaznaczone. Nie poszukiwano, nie zgłębiano ich istoty, nie pytano. Problemy zostały pokazane na poły z humorem, na poły poważnie, bez nadmiernego dydaktyzmu, ale też bez szaleństwa badacza- artysty.

Bohaterów poznawaliśmy oczami syna (w tej roli Daniel Adamczyk). On prowadził widzów przez spektakl. Poszczególne sekwencje odsłaniały kolejne problemy. Fabuła nie była linearna, a sceny nie łączyły się w związki przyczynowo-skutkowe. Gdy z ciemności dobywał się głos, a światło rozjaśniało miejsce akcji, znajdowaliśmy się w innej sytuacji. Najczęściej były to wspomnienia syna lub jego wyobrażenia, niekiedy zdarzenia bardziej rzeczywiste, możliwe do ziszczenia.

Fabularnym wytłumaczeniem tego kluczenia była śmierć ojca, który zdołał powiadomić syna o zostawionej mu rzeczy. Nie mówiąc czym ona jest, ani gdzie jej szukać, zmusił go do eksploracji pamięci i wyobraźni. Ten dramaturgiczny koncept okazał się atrakcyjny. Jego pojemność pozwoliła wyjść z ram prostego przedstawiania historii, a w krótkim spektaklu udało się pomieścić wiele znaczących scen z różnych okresów życia rodziny.

Spośród aktorów wyróżniała się Justyna Kazek w roli matki, odpowiedzialna też za warstwę muzyczną spektaklu. Wrażenie wywoływały zwłaszcza bardzo dobrze przygotowany monolog, w którym witając syna, przy minimalnej ekspresji, przechodziła od wyrażania miłości do nienawiści.

Poważne tematy ujęte w sposób dość powierzchowny brak konkluzji każą podejrzewać, że głównym celem, artystów było po prostu dostarczenie rozrywki. Nie ma w tym nic złego, zwłaszcza gdy spektakl grany jest na wakacyjnym przeglądzie. Lecz czysta rozrywka ma to do siebie, że zwykle nie zostaje dłużej w pamięci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki