Do tego czasu do ustalenia jest kilka kwestii. O koalicji rządowej i innych ważnych sprawach na chwilę zapomnijmy, natomiast skupmy się na kwestii trywialnej - sejmowych ławach. Zgodna z logiką tradycja mówi, że posłowie lewicy usiądą po stronie lewej, ci z centrum pośrodku, a prawicowi po prawicy, patrząc od strony marszałka. Pytanie tylko, kto jest bardziej lewicowy, gdy lewicowe partie są dwie, albo bardziej prawicowy...
Stefan Niesiołowski, obecnie poseł PO z Zielonej Góry, weteran sejmowych ław, mówi, że miejsca w Sejmie ustala szef Kancelarii Sejmu w porozumieniu z szefami klubów. - To tradycja. Po prawej stronie dziś usiądzie PiS, kiedyś było tam miejsce dla LPR, a wcześniej ZCHN, PC, KPN. Przed rozpoczęciem kadencji nigdy nie dochodziło do awantur o podział miejsc, nawet jeśli w rozdrobnionym Sejmie było kilka partii prawicowych. Udawało się dogadać. Janusz Korwin-Mikke zastrzegał sobie, że chce siedzieć najbliżej prawej strony i to miejsce dostawał. Jeśli pamiętam jakieś kłótnie o fotele, to tylko w trakcie kadencji, gdy kogoś przesadzali, bo na przykład wyleciał z klubu - opowiada Niesiołowski. Powyborcze diagramy pokazywały, że w nowym Sejmie kluby rozsiądą się w następującej kolejności: SLD, Ruch Palikota, PSL, PO i PiS. Gdyby ktoś uparł się, że jest mniej bądź bardziej lewicowy, podobno może negocjować. Tylko po co?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?