Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lichwiarz bez skrupułów zabierał ludziom domy i nieruchomości. A miał ich wyciągać z kłopotów

Marcin Rybak
Oszustwa mieszkaniowe stały się poważnym problemem Wrocławia. Parę dni temu na pięć lat więzienia został skazany przez wrocławski sąd Tomasz N. Jego ofiarami byli chorzy i niezaradni ludzie
Oszustwa mieszkaniowe stały się poważnym problemem Wrocławia. Parę dni temu na pięć lat więzienia został skazany przez wrocławski sąd Tomasz N. Jego ofiarami byli chorzy i niezaradni ludzie Fot. Paweł Relikowski
Nieruchomości tracili chorzy, niezaradni albo szukający ratunku przed finansowymi kłopotami. A korzystali na tym m.in. lichwiarze i prawnicy

To historia lichwiarza, który bez skrupułów zabierał ludziom mieszkania i nieruchomości. I kilku osób, które mogły go powstrzymać, ale nic nie zrobiły. Poza korzystaniem z jego "biznesów". - Lichwa to lekka praca i szybki pieniądz - przekonywał znajomego Mariusz K. - Wały są po to, żeby je ścinać - dodawał. Jego ofiary, to ludzie chorzy albo biedni. I nie tak przebojowi, jak on sam. Ale dziś to on siedzi w areszcie oskarżony o oszustwa. Wraz z nim dziesięć innych osób, w tym dwoje notariuszy i adwokat.

Pochodzi z Nowej Rudy. Oficjalnie nie wiadomo, z czego żyje. Niby ma firmę, ale ta nie składa w urzędzie skarbowym zeznań podatkowych. Tak przynajmniej wynika z aktu oskarżenia. Oszukał - przekonuje wrocławska prokuratura - dziewięć osób.

Wiesław: od urodzenia chory psychicznie, co widać na pierwszy rzut oka. Wystarczy zamienić z nim kilka słów. Na co dzień opiekuje się nim wrocławski Caritas. Wiesław nie wie, jaka jest wartość pieniędzy. Rehabilitanci z Caritasu próbują go tego uczyć. W 2013 roku został ubezwłasnowolniony. Niedługo wcześniej zjawił się we wrocławskiej kancelarii notarialnej. Mariusz K. zawarł z nim umowę pożyczki: 36 tysięcy złotych pod zastaw nieruchomości należącej do Wiesława. Jak się poznali? Wiesław odpowiedział na ogłoszenie w prasie o pożyczkach.

Miał 36 tys. zł oddać w trzy miesiące, przy rencie 1400 złotych. Pani asesor z kancelarii notarialnej zgodziła się zawrzeć umowę. Zdaniem oskarżenia nie mogła nie wiedzieć, w jakim stanie psychicznym jest Wiesław. Ona przekonuje, że nie wiedziała. Jest oskarżona o niedopełnienie obowiązków. Ale to nie wszystko. Prokuratura jest pewna, że Mariusz K. nie dał 36 tys. zł Wiesławowi. Może dawał mu czasem jakieś drobne sumy, ale tak dużej kwoty jego ofiara nie miała. Nieruchomość szybko sprzedał - choć wiedział, że w sprawie tej pożyczki toczy się śledztwo. Nabywca gruntu Wiesława też jest oskarżony.

Krystian:akt oskarżenia przedstawia go jako osobę młodą i niedoświadczoną. Wpadł w potężne finansowe tarapaty. Mariusz jawił mu się jako osoba, która pomoże z nich wybrnąć. Obiecał pożyczyć gotówkę pod zastaw nieruchomości należących do Krystiana, a potem szybko załatwić kredyt w banku na spłatę długu wobec niego.

I rzeczywiście, do umowy doszło. Co więcej, Mariusz przez kilka miesięcy utrzymywał naiwnego młodzieńca w przekonaniu, że załatwia kredyt. Aż wreszcie Krystian dowiedział się, że nieruchomości, które były zabezpieczeniem umowy, są już sprzedane. Ich nabywca też jest dziś oskarżony - o paserstwo. Zdaniem prokuratury, musiał wiedzieć, że kupuje coś, co jest kradzione. Wartość nieruchomości to przeszło milion złotych, pożyczka - 130 tysięcy złotych.

Państwo P. byli ofiarami innego lichwiarza. Zastawili u niego 3,5-hektarowy grunt pod Oławą. Mariusz był u nich ze znajomym adwokatem i zaoferował się jako kupiec. Straszył, że jak nie skorzystają z jego oferty, to będą mieli potężne problemy i stracą swój grunt. Ten grunt był wart przeszło 430 tys. zł. Zbijał cenę z 300 tys. do 190 tys. Kwotę tę wypłacał państwu P. w ratach adwokat, znajomy Mariusza K., dziś jeden z oskarżonych.

Prokuratura opisuje jeszcze inne przykłady osób, przeważnie z poważnymi finansowymi kłopotami. Mariusz K. miał być dla nich ostatnią deską ratunku. Tymczasem przez niego wpadały w jeszcze większe problemy.

Na przykład Dawid. Pożyczył od Mariusza 10 tys. zł pod zastaw nieruchomości. Obiecał załatwić kredyt w banku, ale nie miał takiego zamiaru. Za zwrot prawa do gruntu pobrał od rodziny Dawida 40 tys. zł haraczu. Innym oskarżonym o tego typu oszustwa jest Teodor M. Też zajmował się lichwą. Niektóre finansowe operacje przeprowadzał wspólnie z Mariuszem K. Jego ofiarą był m.in. alkoholik Henryk S. Zawarł umowę pożyczki pod zastaw swojego wrocławskiego mieszkania. Henryk S. - podobnie jak opisywany wcześniej Wiesław - jest w takim stanie zdrowia, że nie da się tego nie zauważyć.

Jednak asesor notarialny jednej z wrocławskich kancelarii przygotował i podpisał umowę pożyczki. W prokuraturze przekonywał, że gdyby się zorientował, że Henryk S. jest chory, umowy by nie zawierał. Mówił też, że w kancelarii, w której wówczas był asesorem, było tyle pracy, że nie miał czasu na rozmowę z klientem przed przygotowaniem aktu notarialnego.
Mariusz K. i Teodor M. nie przyznają się do winy, ale w śledztwie odmówili jakichkolwiek wyjaśnień.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki