Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Licznik nie zawsze prawdę ci powiem, czasem okłamie

Anna Gronczewska
archiwum Polska Press
Cofanie liczników samochodowych jest w Polsce powszechną praktyką. Ma to zmienić zmiana przepisów. Niedawno sejm znowelizował Prawo o ruchu drogowym. Teraz „przekręcanie” liczników jest odrębnym przestępstwem. Można za to iść nawet na pięć lat do więzienia

Jacek Wesołowski kilka lat temu kupił w jednym z łódzkich komisów peugeota 406. Auto miało 8 lat, a na liczniku 220 tys. km.

- Zapłaciłem 20 tys. zł - wspomina Jacek. - Samochód dobrze się prezentował, ale żona chciała, by sprawdził go mechanik. Pojechaliśmy do warsztatu koło naszego domu. Mechanik zaczął sprawdzać auto. Spojrzał na licznik. Przypomniał sobie, że to auto już było w jego warsztacie. Tyle, że na liczniku miało 250 tys. km...

Jacek i jego żona się zdziwili, choć nie powinni. Słyszeli przecież, że „przekręcanie liczników” to powszechna praktyka. Nie przypuszczali, że to dotknie ich. Wrócili szybko do komisu.

- Powiedzieliśmy właścicielowi, że oddajemy auto - opowiada Jacek Wesołowski. - Zaczął się śmiać. Nie chciał o tym słyszeć. Wspomniałem o wizycie o mechanika. Zagroziłem, że jeśli dalej będzie tak rozmawiał, to idziemy na policję. Musiał się wystraszyć. Powiedział, że da nam 2 tys. zł i mamy o sprawie zapomnieć...

Przekręcanie liczników samochodowych to proceder znany od lat. Dla przeciętnego Polaka liczba przejechanych kilometrów to bowiem wyznacznik wartości auta. Niechętnie patrzy na pojazd, który przejechał ponad 200 tys. km, a jeśli przekroczył 300 tys., to już tragedia. Tymczasem często wymarzone auto ma znacznie więcej na liczniku.

Paweł wiele lat prowadził komis samochodowy w jednym z miast w woj. łódzkim.

- Gdym nie przekręcał liczników, to pewnie nic bym nie sprzedał - śmieje się przedsiębiorca. - Nie jest tajemnicą, że to przez lata była i pewnie jest powszechna praktyka w komisach. By jakoś żyć, trzeba było to robić. Nikt by nie kupił przecież samochodu z przebiegiem 400 tys. km, choć wcale nie był w złym stanie. Jest i druga strona medalu. Np. w Niemczech auta o tak dużym przebiegu są dużo tańsze. I to one głównie są sprowadzane do Polski. Tylko kto kupi samochód mający tyle kilometrów na liczniku? I tu koło się zamyka.

Adam od lat zajmuje się handlem samochodami. Twierdzi, że trzeba uświadomić sobie pewną rzecz. Jeśli z Niemiec albo z innego kraju sprowadza się 10-letnie lub starsze auto, z reguły nie ma na liczniku 180 tys., a co najmniej jeszcze raz tyle.

- Ale trzeba na tyle ustawić licznik, by to auto korzystnie sprzedać - dodaje Adam. - Jeśli stan licznika przekroczy 200 tys., to już to działa na klienta. Stanie przy takim aucie, popatrzy na silnik, obejrzy silnik i w końcu powie: „Golf pierwsza klasa, dobrze utrzymany, ale te 200 tys. na liczniku”. Gdy jest 160 lub 180 tys. km, to nikt już nie narzeka, tylko kupuje.

Adam zauważa też jeszcze jedną rzecz, groźniejszą od przekręcania silników. Im bowiem droższe auto, tym większe prawdopodobieństwo, że zostało złożone z... kilku egzemplarzy.

- Nie ma problemu, by kupić pół lub ćwierć auta - śmieje się Adam. - Taki samochód robi się z dwóch - trzech, wszystko ładnie spawa. Cena nie jest wysoka, stan bardzo dobry i wszyscy są zadowoleni.

Adam dodaje, że nie można też sprzedawać samochodu ze zbyt małym przebiegiem. Od lat krąży opowieść o samochodach sprowadzanych z Niemiec.

„Auto w bardzo dobrym stanie. Jeździł nim starszy człowiek. Świata za nim nie widział i płakał, jak go sprzedawał!” - pewnie nie jeden klient usłyszał nie tylko w komisie reklamę takiego auta.

Adam opowiada, że sam kiedyś z Niemiec sprowadził mercedesa w idealnym stanie. Samochód miał 12 lat i 80 tys. km na liczniku. - Rzeczywiście kupiłem go od jakiegoś emeryta i licznik nie był przekręcony - wspomina handlarz samochodami. - Mam pewność, bo był to sąsiad mojego kumpla, który od lat mieszka w Niemczech. Dałem ogłoszenie i nikt się nie zgłosił. Potem zgłosił się jakiś komis. Sprzedałem tam auto. Właściciel pewnie zwiększył przebieg i jeszcze na tym mercedesie zarobił.

O tym, że zbyt mały przebieg auta może być przekleństwem przekonała się Beata z Łęczycy. Kilka lat temu umarł jej tata. Został po nim opel corsa. Beata nie ma prawa jazdy, więc postanowiła sprzedać auto. Był tylko jeden problem. Opel miał 10 lat i przejechane tylko 9 tys. km.

- Tata mało jeździł, co najwyżej do sklepu, w dłuższą podróż wybierał się we Wszystkich Świętych do Kutna - opowiada Beata. - Nie mogłam tego auta sprzedać, bo nikt nie wierzył, że 10-letni samochód może mieć przejechane 9 tys. km. Posądzano mnie o przekręcenie licznika. W końcu opla kupiła znajoma. Wiedziała, że nie oszukuję.

Krzysztof jest pasjonatem motoryzacji. W ubiegłym roku kupił opla z Niemiec. Mówi, że auto miało ponad 200 tys. na liczniku, ale mu to nie przeszkadzało. - Liczył się dla mnie ogólny stan pojazdu. Jeżdżę tą astrą kilka miesięcy i jestem zadowolony - podkreśla.

Agnieszka z Łodzi przeżyła za to niemiłą przygodę. Natrafiła na volkswagena polo po okazyjnej cenie. Na liczniku miał tylko 82 tys. km.

- Znajomy powiedział, że coś mu tu śmierdzi - wspomina Agnieszka. - Zaczęłam szukać informacji w internecie. Wykonałam kilka telefonów. I wydało się, że mój prawie nowy samochód przejechał blisko 200 tys. km. Gdybym wiedziała, że aż tyle, to nigdy bym go nie kupiła. Teraz to mogę tylko mieć do siebie pretensje. Mogłam to auto lepiej sprawdzić przed kupnem. Golfa mam dwa lata i już musiałam zapłacić za trzy drogie naprawy, ale mechanika odwiedzam znacznie częściej.

Szacuje się, że ok. 80 proc. sprowadzonych z zagranicy samochodów może mieć przekręcony licznik. Problem ten dotyczy głównie starych aut. Co roku do Polski trafia około miliona używanych aut. Ponad 10 lat ma blisko 70 proc. samochodów jeżdżących po naszych drogach. A ponad 7 proc. skończyło 20 lat.

W innych krajach za przekręcanie liczników można było trafić do więzienia już dawno. W Niemczech nawet na 5 lat, w Austrii na rok, a we Francji na 2,5 roku. Do tego dochodzi wysoka grzywna. Teraz tak będzie też u nas. W ubiegłym tygodniu Sejm przyjął nowelizację Prawa o ruchu drogowym. Za każde przekręcenie licznika grozi od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia . Co ważne, dotyczy to zarówno zlecającego, jak i wykonawcy, to znaczy mechanika w warsztacie. 3 tys. zł grzywny grozi właścicielowi auta, jeśli nie zgłosi w stacji kontroli pojazdu wymiany licznika na nowy, np. gdy urządzenie zostanie uszkodzone. Stacje kontroli już teraz muszą przekazywać do Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców stan licznika odczytany podczas obowiązkowych przeglądów technicznych. Teraz będą także przekazywać do centralnej ewidencji także informacje o wymianie licznika i jego przebiegu w chwili odczytu przez diagnostę.

„Nowelizacja ma wypełnić istniejącą lukę, gwarantując pewność obrotu i zapobiegając nieuczciwym, oszukańczym praktykom sprzedających pojazdy mechaniczne” - można przeczytać w uzasadnieniu projektu, który przygotowało Ministerstwo Sprawiedliwości. - „Jednocześnie nowelizacja ma za zadanie zlikwidować proceder polegający na oferowaniu usług zaniżania wskazań drogomierza w pojeździe mechanicznym”.

Jacek Kęsicki, rzeczoznawca z łódzkiego oddziału Polskiego Związku Motorowego, nie chce powiedzieć, że tzw. przekręcanie liczników było wielkim problemem. - Nikogo za rękę nie złapałem, nikt przy mnie tego nie robił, ale problem na pewno był - mówi Jacek Kęsicki. - Tylko u nas poszło to za daleko. Łapanie oszustów nie należy do diagnostów samochodowych, ale do powołanych do tego instytucji. Nikt z nami tego nie konsultował, choć na komisji sejmowej minister mówił, że na to się godzimy. Teraz będziemy musieli za darmo chodzić do sądu i tłumaczyć się nie za swoje winy.

Jacek Kęsicki uważa, że do tej pory za przekręcanie liczników też można było iść do więzienia, bo to przecież przestępstwo oszustwa. Mówi, że niepotrzebnie dorabia się tu machinę biurokratyczną. - Największe problemy będą mieli ci, którym uszkodzi się licznik i czegoś nie zgłoszą, bo nie będą wiedzieli lub zapomną - twierdzi Jacek Kęsicki. - A oszuści dadzą sobie radę.

Już teraz można sprawdzić, czy auto, które jest sprowadzone z zagranicy, ma taki przebieg, jaki wskazuje licznik. Najłatwiej to ustalić w nowszych samochodach. Takie szczegóły znajdzie się m.in. w... module świateł. Można dotrzeć też do ewidencji pojazdów, gdzie stan licznika także jest zapisywany lub do książek serwisowych.

- Można to ustalić, gdy auto jeździło do autoryzowanego serwisu - mówi Adam. - Jednak książki serwisowe też bywają podrabiane.

Adam nie wie, czy zaostrzenie przepisów sprawi, że problem przekręcania liczników zniknie.

- Na początku na pewno tak, ale z czasem znajdzie się sposoby, by to obejść. Przecież Polak potrafi - przewiduje

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki