Według Józefa Wojciechowskiego, właściciela Polonii, Bonin w Warszawie zarabiał prawie 100 tysięcy złotych miesięcznie. W ŁKS dostał maksimum dziesięć procent tej kwoty. Ale łódzki klub wykorzystał moment, w którym Bonin został bez pracy.
Dokładnie w ten sam sposób do Łodzi trafił Wojciech Łobodziński, który w Wiśle zarabiał podobnie do Bonina. A dziś obaj grają w najbiedniejszym klubie ekstraklasy.
Bonin w środę przyjechał do Łodzi, a Dariusz Kłus i Cezary Stefańczyk ją... opuścili. Obaj nie wzięli już udziału w porannym treningu, a przed południem za porozumieniem stron rozwiązali swoje umowy. Odejście Stefańczyka można traktować w kategoriach wzmocnienia ŁKS, bo piłkarz wielokrotnie udowodnił, że do ekstraklasy się nie nadaje.
Żal jednak Kłusa, który po odejściu Mladena Kascelana i Antoniego Łukasiewicza miał być jednym z kluczowych graczy drugiej linii. Obaj trafią do klubów na zapleczu ekstraklasy - Stefańczyk wróci do Zawiszy Bydgoszcz, a Kłus trafi do Olimpii Grudziądz. Odejście Kłusa sprawia, że łódzki klub musi zatrudnić przynajmniej jednego solidnego defensywnego pomocnika.
CZYTAJ TEŻ: Tomasz Arteniuk nowym trenerem ŁKS
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?