Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ŁKS przegrał z Arką Gdynia 0:2 [ZDJĘCIA]

Paweł Hochstim
Dziesiątą porażkę w tym sezonie ponieśli piłkarze ŁKS. Ełkaesiacy w ostatniej kolejce rundy jesiennej przegrali w Łodzi z Arką Gdynia 0:2 i zimą spędzą zakopani w strefie spadkowej pierwszej ligi. Prawdopodobnie z klubem rozstanie się trener Marek Chojnacki.

- Arka ma swoje słabe punkty. Przede wszystkim nie można jej pozwolić grać w piłkę i mocno naciskać - mówił przed meczem Chojnacki. Jego podopieczni albo nie chcieli, albo nie umieli zrealizować jego założeń, bo Arka od pierwszej do ostatniej minuty była zespołem dominującym w grze.

Gdyby ŁKS wygrał to spotkanie, Chojnacki miałby argument o wypełnieniu ultimatum i działaczom klubu, wśród których nie brakuje jego przeciwników, byłoby trudniej uzasadnić jego zwolnienie. Szefowie klubu domagali się bowiem od trenera, by zespół w trzech ostatnich meczach zdobył minimum pięć punktów. Przed tygodniem ŁKS wygrał w Brzesku z Okocimskim, więc Chojnackiemu do zrealizowania celu potrzebna była wygrana z Arką.

Szybko jednak mógł przekonać się, że nie będzie to łatwe, bo gdynianie - choć mają słabą rundę - są zespołem wyraźnie lepszym od ełkaesiaków. Pierwsze ostrzeżenie przyszło już w 5. minucie, gdy Dariusz Formella znalazł się sam na sam z Bogusławem Wyparłą, ale łódzki bramkarz szczęśliwie obronił. Gdyby Formella zdecydował się na przelobowanie Bodzia W. ten nie miałby żadnych szans, ale na szczęście gdyński pomocnik zagrał piłkę po ziemi.

Cóż z tego, skoro niespełna dwadzieścia minut później Arka już prowadziła, a przysłużyli się do tego łódzcy obrońcy. Najpierw Marcus da Silva z bliska główkował, Wyparło instynktownie odbił piłkę, ale Artur Gieraga nie potrafił jej wybić. W efekcie stracił piłkę na rzecz Formelli, który sprytnie podał do da Silvy, a ten, korzystając z zagapienia Pawła Sasina, z bliska wepchnął ją do bramki. Kilka chwil później Brazylijczyk mógł zdobyć drugiego gola, ale tym razem minimalnie chybił, bo piłka otarła się o słupek.

ŁKS próbował atakować, ale robił to bardzo nieporadnie. Podopiecznym Chojnackiego udało się właściwie przeprowadzić jedną dobrą akcję, po której z bliska groźnie główkował Jakub Więzik. Gola z tego jednak nie było, bo, po pierwsze, Maciej Szlaga obronił, a po drugie - sędzia pomylił się i odgwizdał spalonego.

Ledwie rozpoczęła się druga połowa, a ŁKS przegrywał już 0:2. Tym razem gdynianom pomógł Wyparło, który nie poradził sobie z niezbyt mocnym uderzeniem Michała Rzuchowskiego z rzutu wolnego i pod brzuchem przepuścił piłkę. Wtedy stało się jasne, że ełkaesiacy z Arką nie zdobędą punktów, a humory łódzkim kibicom psuły informacje z Ząbek, gdzie Dolcan, jeden z rywali ŁKS do utrzymania, pokonał GKS Katowice.

Łódzki zespół dwie minuty po golu Rzuchowskiego mogło być 3:0. Zaskakującym uderzeniem popisał się Piotr Kuklis, ale trafił w poprzeczkę. Zresztą Arka miała jeszcze więcej okazji strzeleckich. Przepięknego gola mógł zdobyć Bartosz Brodziński, który w 72. minucie strzelił przewrotką, ale Wyparło wybił jego uderzenie na poprzeczkę.

Piłkarze ŁKS mieli właściwie tylko jedną szansę, na zdobycie honorowego gola. W 70. minucie w niezłej sytuacji znalazł się Jacek Kuklis, a Szlaga wypuścił piłkę z rąk po jego uderzeniu. Niestety, Gieraga, który był najbliżej, nie zdążył z dobitką.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki