Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ŁKS - Sandecja 3:2. Trzy minuty ŁKS, które wstrząsnęły rywalem, a później cios w 95 minucie

Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera
Kibice ŁKS przeżyli huśtawkę nastrojów
Kibice ŁKS przeżyli huśtawkę nastrojów Fot. Grzegorz Gałasiński
Piłkarze ŁKS po emocjonującym meczu pokonali Sandecję 3:2 i wskoczyli do pierwszej szóstki.

Po kwadransie wyrównanej gry ŁKS przejął inicjatywę i w odstępie trzech minut strzelił dwa gole. W 19 minucie Pirulo wykorzystał błąd obrońcy Sandecji Kornela Osyry, który odbił piłkę wprost pod nogi Hiszpana. Pirulo znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości i celnie strzelił do siatki. Strzelec gola ciesząc się schował piłkę pod koszulkę, co jest dowodem na to, że w rodzinie Pirulo niebawem przyjdzie na świat potomek. Gratulujemy.
Jeszcze nie zakończyła się euforia na trybunach, gdy piłkarze ŁKS strzelili drugiego gola. Uczynił to Kelechukwu Ibe-Torti. Nigeryjczyk również zachował przytomność pod bramką rywala (w odróżnieniu od obrońców Sandecji) i po dośrodkowaniu Mateusza Bąkowicza uprzedził bramkarza gości Dawida Pietrzkiewicza i strzelił drugiego gola. To pierwsze trafienie Kelechukwu w tym sezonie ligowym.
Tak szybko (była 22 minuta) uzyskane dwubramkowe prowadzenie zdarzyło się po raz pierwszy w tym sezonie. Wcześniej dwa gole w Rzeszowie łodzianie strzelili do 36 minuty, teraz prawie kwadrans szybciej.
Mylili się jednak ci, którzy sądzili, że ŁKS ma już zapewnione zwycięstwo. W 36 minucie źle zachowali się stoperzy ŁKS i Łukasz Zjawiński pokonał Marka Kozioła. Sandecja walczyła o odrobienie strat i zwycięstwo. To wszak drużyna, która w tym sezonie wygrała osiem razy na wyjazdach (więcej tylko Miedź - 9).
ŁKS już raz stracił wygraną przy prowadzeniu 2:0. Było to w meczu z Jastrzębiem (2:2).
Czyżby historia miała się powtórzyć? W drugiej połowie Sandecja miała przewagę i napór gości przyniósł im powodzenie w 74 minucie. Po rogu Kamil Słaby wykorzystał niezdecydowanie obrońców (znów zaspał Bartosz Szeliga) i Sandecja wyrównała. Goście cofnęli się i kradli czas wszelkimi możliwymi sposobami.
Ale ŁKS zadał jeszcze jeden cios. Trener Marcin Pogorzała miał nosa, że wprowadził na boisko Stipe Juricia i Mateusza Kowalczyka. Ten duet zapewnił wygraną. 18-letni Mateusz Kowalczyk strzelił zwycięskiego gola po podaniu Stipe Juricia w piątej minucie przedłużonego czasu gry. Młokos został bohaterem. To był jego dopiero szósty występ w tym sezonie i pierwszy gol. Brawo ŁKS. Jesteśmy w szóstce.
To był ostatni mecz przy al. Unii, podczas którego kibice mogli zasiadać tylko na jednej trybunie A następny mecz (22 kwietnia z Chrobrym) już przy pełnych trybunach.
ŁKS Łódź - Sandecja Nowy Sącz 3:2 (2:1)
1:0 Pirulo (19), 2:0 Kelechukwu Ibe-Torti (22), 2:1 Łukasz Zjawiński (36), 2:2 Kamil Słaby (74), 3:2 Mateusz Kowalczyk (90+5).
Żółte kartki: Koprowski, Pirulo - Boczek, Fall.
Sędziował: Łukasz Kuźma (Białystok).

ŁKS: Marek Kozioł - Mateusz Bąkowicz (89, Adam Marciniak), Maciej Dąbrowski, Oskar Koprowski, Bartosz Szeliga - Pirulo, Maksymilian Rozwandowicz, Antonio Domínguez (78, Mateusz Kowalczyk), Michał Trąbka (89, Stipe Jurić), Kelechukwu Ibe-Torti (78, Maciej Wolski) - Ricardinho (64, Samu Corral). Trener: Marcin Pogorzała.

Sandecja: Dawid Pietrzkiewicz - Rafał Kobryń, Kornel Osyra, Tomasz Boczek, Kamil Słaby, Tomasz Nawotka (90, Sebastian Rudol) - Bartłomiej Kasprzak (70, Gershon Koffie), Michał Walski, Maissa Fall, Damir Sovsić (64, Swetosław Dikow) - Łukasz Zjawiński. Trener: Dariusz Dudek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki