Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ŁKS śmiało może walczyć w ekstraklasie - Goszczyński zbudował niezły zespół z niczego

Paweł Hochstim
Jeszcze trzy tygodnie temu ełkaesiacy byli typowani przez niemal wszystkich do spadku z ekstraklasy. Ale w Łodzi znów udowodniono, że potrafią w ostatniej chwili zatrudniać piłkarzy, którzy będą poważnymi wzmocnieniami.

Właściwie tylko rok temu sztuka ta nie udała się Danielowi Goszczyńskiemu, bo za namową ówczesnego trenera Wojciecha Boreckiego do Łodzi przyjechała cała grupa słabych zawodników. Do dzisiaj z pozyskanych przed rokiem hurtowo graczy KSZO Ostrowiec został tylko Adrian Woźniczka, który aspiruje do gry w podstawowej jedenastce.

Ale już zimą Goszczyński zbudował silny zespół. Zaangażowanie Sebastiana Mili i Marcina Adamskiego okazało się strzałem w dziesiątkę, a pozostałych nowych graczy solidnymi uzupełnieniami i łódzki zespół bez kłopotów utrzymał się w ekstraklasie.

Wydaje się, że w tym sezonie nerwów być nie powinno. Bo choć z drużyny odeszło ośmiu czołowych zawodników, to ci, którzy przyszli na ich miejsce, wcale nie są słabsi.

Goszczyński wraz ze swoimi pracownikami dokonał kolejnego cudu. Jeśli spojrzeć na sytuację finansową klubów polskiej ekstraklasy, to ŁKS plasuje się na szarym końcu, może w towarzystwie Polonii Bytom. Ale jeśli porównamy już transfery w polskich klubach, to ŁKS nie jest na końcu, a minimum w środku tabeli. Jakub Biskup, Paweł Drumlak czy Dawid Jarka to nazwiska znane kibicom w całej Polsce. Wszyscy mieli propozycje z innych klubów, ale wybrali ŁKS. Dlaczego?

Na pewno nie dla pieniędzy, bo w Arce Gdynia czy Lechii Gdańsk zarabia się lepiej. Na pewno nie z powodu profesjonalnej organizacji klubu, bo o niedociągnięciach w tej dziedzinie o ŁKS zawsze było głośno. Decydujące są nazwiska i magia. Magia miejsca, klubu ze stuletnią tradycją w dużym mieście, gdzie jest olbrzymie zainteresowanie, a kibice i media przyglądają się piłkarzom każdego dnia. Tego nie będzie w Wodzisławiu, Gliwicach czy Bytomiu, gdzie oprócz garstki kibiców nikt nie interesuje się drużyną, a dziennikarze na stadionie pojawiają się tylko przy okazji meczu. W Wodzisławiu trudniej się wybić niż w ŁKS i to jest coś, co sprawia, że Goszczyński i jego ludzie potrafią przekonać piłkarzy do gry w Łodzi.

Ważni są też ci ludzie, których zatrudnia Goszczyński. - Magia trenera Chojnackiego sprawiła, że chciałem tu przyjść - powiedział Paweł Drumlak. Chojnacki, rekordzista pod względem występów w piłkarskiej ekstraklasie, cieszy się wielkim szacunkiem wśród ligowych piłkarzy. Kolejnym człowiekiem w ŁKS, który umie każdego przekonać do gry w Łodzi, jest Tomasz Kłos. Wielokrotny reprezentant Polski jest dla piłkarzy gwarantem, że nie będą mieli problemów. Szkoda, że na pracę w ŁKS nie zdecydował się Tomasz Wieszczycki, bo jego nazwisko też znacznie ułatwiłoby negocjacje z piłkarzami, którzy mogliby pomoc ŁKS.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki