- Nie ma merytorycznego uzasadnienia, aby miasto dopłacało do spółki, która nie prowadzi żadnej działalności i generuje koszty. Mimo wniosku naszej komisji pensje prezesa i wynagrodzenia rady nadzorczej nie zostały zawieszone - mówi radny Witold Rosset, przewodniczący komisji finansów.
Zdaniem radnych z komisji miasto powinno najpierw zdecydować, jak spółka ma dalej funkcjonować, a później wnioskować o dopłatę. - Zgodnie z prawem pieniądze z miejskiej dopłaty poszłyby w pierwszej kolejności na spłatę zaległości spółki, a nie na sfinansowanie kosztów studium wykonalności centrum festiwalowo-kongresowego Camerimage, jak napisano w uzasadnieniu uchwały - dodaje radny Rosset.
O wyrównanie części strat CŁC za 2010 r. w wysokości 200 tys. zł zwrócił się jej zarząd. Miasto ma w CŁC 49,58 procent udziałów, stąd dopłata wyniosłaby ok. 99,1 tys. zł. Ostateczną decyzję w tej sprawie podejmie dziś Rada Miejska, ale raczej powie ''nie''.
Spółkę CŁC powołano do realizacji centrum festiwalowo-kongresowego. Od ponad roku nie prowadzi ona żadnej działalności, a tylko generuje koszty, co ustalili radni z komisji finansów. Prezes Marek Żydowicz, zgodnie z uchwałą nadzwyczajnego zgromadzenia wspólników z 2009 r., pobiera 17,7 tys. zł brutto pensji, a każdy z trzech członków rady nadzorczej wynagrodzenie w wysokości 3,4 tys. zł brutto.
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?