Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź: gabinet uzdrowień?

Sławomir Sowa
Należałoby życzyć prezydent Zdanowskiej, aby umiała wyciągnąć wnioski ze spotkań z mieszkańcami. Na przykład tak zorganizować aparat urzędniczy, aby miała jak najmniej petentów.
Należałoby życzyć prezydent Zdanowskiej, aby umiała wyciągnąć wnioski ze spotkań z mieszkańcami. Na przykład tak zorganizować aparat urzędniczy, aby miała jak najmniej petentów. Jakub Pokora
Hanna Zdanowska zainaugurowała bezpośrednie spotkania z mieszkańcami, które mają się odbywać raz w tygodniu. Szczerze mówiąc, dobrze byłoby sporządzić pod koniec kadencji bilans takich spotkań: z czym ludzie przychodzili, czy sprawy, z którymi przyszli zostały załatwione i - rzecz najważniejsza - czy były to sprawy, które musiały oprzeć się o prezydenta. Dla kogoś kto na spotkaniu w gabinecie przy Piotrkowskiej 104 zdoła załatwić sobie przydział mieszkania, Hanna Zdanowska będzie dobrym prezydentem. Tylko czy dobra prezydentura polega na byciu dobrym? I dla ilu osób trzeba być dobrym, żeby w efekcie być dobrym prezydentem?

Z punktu widzenia prezydenta miasta, takie spotkania mają kilka walorów.

Po pierwsze, sprawiają, że Dariusz Joński, który najwyraźniej otrząsnął się już po wyborczej przegranej, przestaje być jedynym orędownikiem słabszych i wiecznie pokrzywdzonych. Pani prezydent pokazuje, że też umie się pochylić, nawet jak wysoko siedzi. Po drugie, każda władza, która stąpała po ziemi, po dłuższym czasie zaczyna poruszać się pół metra nad ziemią. Spotkanie ze zwykłymi ludzkimi sprawami szybko ściąga na ziemię i każe pamiętać, że strategiczne dla miasta decyzje odciskają swoje piętno na życiu jego mieszkańców. Ale to nie wszystko.

W średniowieczu długo utrzymywała się wiara, że król, pomazaniec Boży, dotykając ręką chorego, leczy go ze skrofułów. To magiczne myślenie o nieczułych urzędnikach i dobrym królu, w dodatku wyposażonym w czarodziejską różdżkę, przetrwało do dziś. W PRL dobrym królem był Komitet Centralny PZPR, współcześnie jest nim premier, minister, prezydent miasta.

Hanna Zdanowska dopiero rozpoczęła bezpośrednie spotkania z mieszkańcami i kto wie - może nawet po pierwszych dziesięciu spotkaniach wystarczy jej cierpliwości i samozaparcia, aby nadal wysłuchiwać żali łodzian. Dobrzy by jednak było, aby pamiętała, że jest prezydentem miasta, a nie rzecznikiem pokrzywdzonych. Wrażliwość społeczna prezydenta, bardzo pożądana cecha, nie może jednak sprawiać wrażenia, że czego się nie załatwi normalną urzędową drogą, to się przepchnie na bezpośrednim spotkaniu w prezydenckim gabinecie.

Należałoby życzyć prezydent Zdanowskiej, aby umiała wyciągnąć wnioski ze spotkań z mieszkańcami. Na przykład tak zorganizować aparat urzędniczy, aby miała jak najmniej petentów. Można to zrobić na dwa sposoby: przeorganizować urząd tak, aby działał sprawnie i oprzeć się na kompetentnych urzędnikach, którzy na co dzień załatwiają sprawy mieszkańców, albo zamknąć swój gabinet na klucz.

Czytaj także tygodnik FORUM ŁÓDŹ!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki