Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź: herb, czy logo miasta?

Katarzyna Chmielewska
Dziennik Łódzki
Nie logo jest najważniejsze, ale budowanie tożsamości miasta, także w świadomości jego mieszkańców.

Jak zawsze przy okazji nowych pomysłów dotyczących promocji Łodzi, tak i teraz, gdy mówi się o logo miasta, dyskusjom nie ma końca. W środę na łamach "Dziennika Łódzkiego" p.o. dyrektora Biura Promocji, Turystyki i Współpracy z Zagranicą Urzędu Miasta Łodzi Bartłomiej Wojdak, powiedział, że myśli o wykorzystaniu logo Łódź Europejska Stolica Kultury.

Jedni popierają te koncepcję, jako oszczędną i wykorzystującą energię poświęcono projektowi ŁESK. Inni w ogóle negują konieczność posiadania logotypu przez miasto i chcą w tym celu wykorzystywać herb. Jeszcze inni woleliby, aby powstał nowy znak nieobciążony negatywnymi emocjami.

Herb nie dla każdego

Pomysł na promowanie się herbem nie dziwi. Łódzki herb jest bardzo charakterystyczny i wręcz dosłownie odsyła do "łodzi".

Sposób, w jaki herb miasta może być wykorzystywany jest regulowany przez statut miasta i choć łódzki statut jest dość liberalny, nikt z nas nie chciałby przecież widzieć herbu na przysłowiowych majtkach, czy innych gadżetach. Stworzenie nowego logo będzie z kolei kosztować dziesiątki tysięcy złotych, a trzeba będzie jeszcze zainwestować w plakaty, billboardy czy koszulki, aby logo stało się rozpoznawalne. Z tych kilku opcji wykorzystanie "zliftingowanego" logo ŁESK wydaje się najrozsądniejsze. Potwierdzają to eksperci.

- To logo już funkcjonuje w świadomości nie tylko mieszkańców, ale i Polaków, a to jest już pewien kapitał - mówi Anna Proszowska-Sala, dyrektorka i pomysłodawczyni Festiwalu Promocji Miast i Regionów i współautorka książki "Promocja miast. Nowa perspektywa". - Nie rozumiem, dlaczego w Łodzi mówi się o udziale w konkursie ESK, jako o klęsce. Tak naprawdę nie jest tu ważna wygrana i dofinansowanie z unijnej kasy, które wcale nie jest takie wysokie, ale wymierne korzyści, które miasto uzyskało podczas starań o ten tytuł. W projekt zaangażowało się wiele środowisk twórczych. O Łodzi stało się głośno, zaczęto mówić o mieście, jako miejscu, gdzie warto bywać, gdzie wiele się dzieje - mówi Proszowska-Sala.

Według Proszowskiej idendyfikacja wizualna ma jedynie porządkować komunikaty płynące z miasta od strony graficznej, tak, aby uzyskać wrażenie, że miasto mówi jednym głosem.

- Z tym świetnie radzi sobie Poznań, który swoją charakterystyczną gwiazdkę umieszcza na stronach internetowych wszystkich wydziałów czy jednostek budżetowych- mówi Proszowska-Sala. - Tymczasem chodzi jednak nie o logo, ale o emocje jakie niesie marka miasta. Obserwuję Łódź i tutaj tych dobrych emocji jest wiele - dodaje.

Logo - zło konieczne?

Polska ma swoje logo. Ma je też Warszawa. Ponadto Poznań, Wrocław, Gdańsk i Kraków, ale także Radom i Suwałki. Źródłem skandalu było logo "wschodzącego Białegostoku". Logo kampanii promującej miasto do złudzenia przypominało znak, którego używała amerykańska organizacja homoseksualistów. Chociaż jego autorom nie udowodniono plagiatu, to pod naciskiem mieszkańców musieli je zmodyfikować. Niemniej zabawnie było w Rybniku. Kampanię "Rybnik. Miasto z ikrą" promuje logo przedstawiające pięć, latających kolorowych szczupaków. Logo wywołało skandal, bo przypomina znak graficzny igrzysk panamerykańskich, które w 2007 r. odbyły się w Rio de Janeiro.

Gdańsk, który według strategii swojej marki ma być "miastem wolności", a promuje się hasłem "Gdańsk. Morze możliwości" nie posiada logo. Jako znaku rozpoznawczego używa herbu z czerwoną falą i sloganem. - Radni specjalną uchwałą rozszerzyli prawa do używania herbu - mówi Izabela Ryba z biura prezydenta Gdańska ds. promocji.

Taki znak doskonale wpisuje się w gdańską strategię marki, która opiera się na wolnościowych i historycznych tradycjach zinterpretowanych na nowo, tak aby zainteresować miastem młodsze pokolenie. Wolność jest tu równoznaczna z różnorodnością i swobodą. Gdańsk nie odżegnuje się od swoich tradycji. Uzupełnia je jednak o nowoczesne wartości, które przyciągną nie tylko wielbicieli zabytków, ale także osoby uprawiające turystykę miejską tzw. city break lub short break. To zwolennicy krótkich wypadów do miast z klimatem. Tacy turyści mniejszą uwagę poświęcają zabytkom, a większą instytucjom kultury czy klubom.
Miasto jak produkt

Specjaliści od marketingu miast i regionów przekonują, że logotyp jest tylko jednym z wielu narzędzi służących do promowania miasta. Ma za zadanie porządkować identyfikację wizualną i być nośnikiem pewnej idei, a nie jej treścią.

- Coś, czego nie widać nie istnieje, ale budowania marki miasta nie rozpoczyna się od opracowania logotypu i hasła - mówi Jacek Kowalski, specjalista od city brandingu, założyciel i pierwszy dyrektor biura promocji miasta Krakowa, dyrektor firmy Smit i Smit Consulting. - Nikt nie kojarzy logo Wenecji czy Barcelony, a jednak wszyscy marzą, aby tam pojechać - dodaje.

Kowalski podkreśla, że najważniejsze jest budowanie tożsamości miasta. - Markę buduje się na naturalnych i prawdziwych walorach miasta. Marka ma być ich esencją.

Ekspert zaznacza, że współczesna socjologia turystyki mówi o tym, że ludzie nie chcą odwiedzać zabytków, ale innych ludzi.

- W moim mniemaniu inwestowanie pieniędzy i energii w logo nie jest najważniejsze. Najważniejsze jest inwestowanie w budowę tożsamości wspólnoty. Ponadto chodzi też o to, aby w mieszkańcach wykształcić proturystyczne nastawienie- mówi Kowalski.

Istnieją także tzw. marki jednofrazowe, które są rozpoznawalne same w sobie i nie potrzebują identyfikacji wizualnej. Do nich należy Paryż, Wenecja, a w Polsce - Kraków. - Kraków do tej pory nie posiada księgi tożsamości, czy księgi wizualnej identyfikacji. Ma znak, ale to nie jest oficjalne logo. I bez niego Kraków będzie atrakcją turystyczną- mówi Kowalski.

W dzisiejszych czasach miasto, jako marko podlega wszystkim prawom marketingu walcząc o turystów i inwestorów. Często popełnianym błędem w kryzysie jest cięcie budżetu na promocję. - Jeśli wydajemy pieniądze na jakiś event, na przykład festiwal, to trzeba zainwestować w jego promocję, bo chodzi o to, aby o nim dowiedziało się jak najwięcej osób - tłumaczy Anna Proszowska-Sala.

Eksperci dobrze oceniają wizerunek naszego miasta. - Łódź może przodować w turystyce typu city break. Posiada bardzo mocną tzw. klasę kreatywną i na jej rozwój trzeba stawiać. Tutaj to ludzie są atrakcją.

- W Łodzi największym problemem są chyba łodzianie. Wiele dobrych pomysłów spotyka się u Was z krytyką, a kreatorom podcina się skrzydła. Zbyt szybko oczekuje się efektów, a z każdego niepowodzenia robi się klęskę - mówi Proszowska-Sala.

Czytaj także FORUM ŁÓDŹ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki