Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź jest centrum operacji zmian płci

Agnieszka Jasińska
Kim Petras przeszła operację zmiany płci w wieku 16 lat.
Kim Petras przeszła operację zmiany płci w wieku 16 lat. CEN/EN
Są tak zdeterminowani, że nie boją się ani bólu, ani powikłań. Idą na stół operacyjny, żeby wreszcie być sobą. Po zmianie płci często przeprowadzają się do innego miasta i rozpoczynają nowe życie.

Wojtek po operacji zmiany płci stał się tak atrakcyjną kobietą, że nie było mężczyzny, który by się za nim nie obejrzał na ulicy. Marta, chociaż była zgrabną blondynką, brzydziła się swojego ciała. Nie mogła nawet patrzeć na swoje piersi. Zawsze marzyła, aby być mężczyzną. Dlatego zachowywała się jak mężczyzna, chodziła po męsku. A na operację zmiany płci zdecydowała się, bo... chciała sikać na stojąco.

Dzisiaj Wojtek ma na imię Karolina, a Marta jest Tomkiem. Oboje pochodzą z Łodzi. Znajomi Karoliny nie wiedzą, że zmieniła płeć, bo po operacji wyprowadziła się z Warszawy. Wybór Tomka zaakceptowała zarówno rodzina, jak i znajomi. Wszyscy wiedzą, kim był kiedyś i nikomu to nie przeszkadza.

Jedyne takie miejsce
Łódź. Tyle operacji zmiany płci nie robi się w żadnym innym mieście w Polsce. Chirurdzy plastyczni mają na swoich kontach po kilkaset przeprowadzonych zabiegów. Operuje się tutaj pacjentów z całej Polski, a nawet z Europy. Dlaczego? Bo... taka tradycja. Łódź w latach 90. była jedynym ośrodkiem w Polsce, gdzie przeprowadzano operacje zmiany płci. Co więcej, w całej Europie Wschodniej takie zabiegi wykonywano jedynie w Łodzi i w ośrodku w Czechach. Dlatego łódzcy chirurdzy mają doświadczenie, a pacjenci zaufanie do nich.

Zdaniem seksuologów popyt na tego typu usługi stale się zwiększa, bo w ciągu ostatnich 25 lat populacja osób z rozpoznaniem transseksualizmu zwiększyła się aż piętnastokrotnie.

W Łodzi płeć zmieniali nauczyciele, robotnicy, adwokaci. Są pacjenci, którzy mieli dzieci, rodzinę. A po operacji wracają do syna i córki już nie jako mama, ale jako tata. Najmłodsi mają po 18 lat, najstarszy zoperowany w Łodzi pacjent miał 60 lat. Jednak 90 procent operowanych stanowią 20-latkowie.

Transseksualistą był także strażnik miejski w Łodzi. Przeszedł operację zmiany płci i otwarcie się do tego przyznawał.

- W pracy spotkał się ze zrozumieniem kolegów, nikt nie wytykał go palcami, nie śmiał się - mówi nam jeden ze strażników. - Jednak dzisiaj już nie pracuje jako strażnik.

Operacje są nieodwracalne. Dlatego tak ważna jest dobra diagnostyka

Karol z Łodzi na operację zdecydował się w wieku 35 lat. To było jego największe marzenie. Czuł się obco, źle we własnym ciele. Do sądu poszedł wraz z rodzicami. Oni cały czas go wspierali, choć wiele by dali, żeby ich syn nie miał nic wspólnego z transseksualizmem. Przyszli z nim także na operację. Patrzyli jak cierpi, kiedy goiły się rany po usunięciu narządów płciowych. Nic nie mówili. Pytali tylko lekarza, czy wszystko jest w porządku.

Karol nie pytał. On wiedział, że będzie dobrze. Dziś ma na imię Monika. Jest dumna z piersi, gładkich nóg, wydepilowanych brwi i pomalowanych paznokci. Rodzice zaakceptowali, że po 35 latach narodziła im się córka. Choć w skrytości ducha nigdy nie potrafili się z tym pogodzić, ale wiedzieli, że ich potrzebuje i nie odsunęli się od dziecka.
Nie wszystkie historie kończą się jednak tak dobrze. Lekarze chirurdzy podkreślają, że są pacjenci, którzy po operacji muszą uciekać, zmienić środowisko. Rodzina się ich wyrzeka, wyrzuca z domu. Tak jest w 25 proc. przypadków. Część z nich wyjeżdża z miasta albo nawet z kraju, zaczyna nowe życie.

- Tacy pacjenci operację przeżywają w samotności. Nikt ich nie wspiera. Ale chęć bycia sobą jest tak silna, że są w stanie zapłacić za nią każdą cenę - mówi doktor Ryszard Bratoś, chirurg plastyk z Kliniki Este L'arte w Łodzi. - Od dzieciństwa rodzice na siłę ubierali ich w stroje, jakich nie chcieli nosić. Przez to bardzo cierpieli.

Doktor Ryszard Bratoś miał pod swoją opieką 300 transseksualistów. - Do czasu habilitacji przeprowadziłem dwieście operacji, potem przestałem już liczyć - dodaje dr Bratoś. - Prawidłowo nazywa się to operacja zmiany płci na płeć zgodną z metrykalną. Operacja to ostatni etap postępowania. Trzeba pamiętać, że transseksualista to nie transwestyta. Transseksualista dąży do uzyskania budowy fizycznej zgodnej z psychicznym poczuciem płci stale i bardzo silnie. Oni czują się, jakby ich ciało nie było ich własnym. Czują pociąg seksualny do tej samej płci i nie potrafią sobie z tym poradzić.

Pacjenci czują wręcz obrzydzenie do swojego ciała.
- Często sami próbują się okaleczać. Próbują obciąć sobie piersi albo penisa - przyznaje doktor.

Potrzeba cierpliwości
Ale zanim pacjent trafi na stół operacyjny, musi przejść długą sądową procedurę zmiany płci.
- Polega ona na zmianie wpisu w akcie urodzenie. Jest to niezbędne, bo w przeciwnym razie lekarz mógłby trafić do więzienia - dodaje dr Bratoś.

Tak wynika z przepisów prawa: każdy kto pozbawia inną osobę zdolności rodzenia podlega karze więzienia.
Proces zmiany płci trwa około pięciu lat. Transseksualista musi wnieść do sądu pozew przeciwko rodzicom o ustalenie płci. Pozwanymi są rodzice jako osoby zainteresowane, bo dla nich jest istotne, czy posiadają syna czy córkę.

W sądzie nie wystarczy powiedzieć, że ktoś się czuje kobietą czy mężczyzną. Ale na ogół wystarczy przesłuchanie stron i analiza dokumentacji medycznej, która pokazuje, że kuracja zmiany płci jest zaawansowana.

Jeżeli rodzice nie żyją, sąd może ustanowić kuratora. W rozprawie może uczestniczyć też prokurator. Szczególnie gdy są podejrzenia, że ktoś chce zmienić płeć tylko po to, by nie płacić alimentów albo długów. A właśnie z tego powodu do zmiany płci posunął się w ubiegłym roku pewien Brytyjczyk, który miał do spłacenia 50 tys. funtów długu. Bank go jednak i tak wytropił.

Od wizyty w sądzie do operacji mijają zwykle trzy lata, a same zabiegi trwają kolejne dwa. Przed operacją potrzebne są konsultacje psychiatry i endokrynologa. Leczenie hormonalne zmienia pacjentowi m.in. barwę głosu, wywołuje zarost na twarzy.
Nikt nie żałował
Operacje są nieodwracalne, dlatego tak ważna jest dobra diagnostyka. - Trafiająo nas pacjenci z poradni patologii życia rodzinnego i więzi międzyludzkich. Do tej pory nie zdarzyło się, żeby któryś z nich został źle zdiagnozowany - opowiada docent Bogusław Antoszewski z kliniki chirurgii plastycznej w szpitalu im. Barlickiego w Łodzi, który co roku przeprowadza kilkanaście zabiegów zmiany płci. - Czytałem jednak o przypadkach, kiedy na stół operacyjny zamiast transseksualistów trafiali pacjenci, którzy nie powinni przejść operacji, np. ze schizofrenią.

Niestety, zdarza się, że operacje kończą się powikłaniami. Lekarze oceniają, że kilkanaście procent z nich nie kończy się tak jak powinno.- Najczęściej do powikłań dochodzi przy operacji narządów płciowych. Zdarzyło się na przykład, że przy wytworzeniu imitacji prącia pacjent nie mógł prawidłowo oddawać moczu, bo zrobiła się szczelina i mocz przeciekał obok - mówi doktor Bratoś. - Do tego zdarzają się krwawienia, krwiaki, infekcje, blizny przerostowe.

Zdeterminowanych pacjentów nic nie odstrasza. Wiedzą, że na zawsze pozostają bezpłodni, a powrót do aktywności seksualnej też jest bardzo trudny.

- Nigdy nie zdarzyło mi się, że jakiś pacjent wycofał się z decyzji o operacji. Nie zdarzyło się również, że któryś z pacjentów żałował tego co zrobił, nawet jeśli doszło do powikłań - mówi Bratoś.

Doktor podkreśla, że po operacji pacjenci są bardzo wyczuleni na punkcie swojej nowej płci.
- Raz miałem na przykład taką sytuację, że po zmianie płci z kobiety na mężczyznę otworzyłem pacjentowi drzwi. Pobiegł na skargę do dyrektora kliniki, że traktuję go jak kobietę - podkreśla lekarz.

Patrz na zęby, stopy i ręce
Lekarze zgodnie przyznają, że po operacji zmiany płci bardzo trudno rozpoznać transseksualistę. - Na konferencję naukową zabraliśmy kiedyś kobietę, która przeszła operację zmiany płci. Chcieliśmy pochwalić się naszą pracą. Zanim zdążyliśmy przedstawić, kto to jest, nie było mężczyzny, który by się za nią nie obejrzał i któremu by się nie podobała - opowiada doktor Bratoś.

Doktor podkreśla, że jedyny sposób na rozpoznanie transseksualizmu to zwrócenie uwagi na stopy i dłonie.
- One zawsze ujawniają płeć - mówi Bratoś. - Bywa, że piękna kobieta ma rozmiar buta 43 i to jedyny znak, który zdradza, że mogła przejść wcześniej operację zmiany płci.

Ale od stóp i dłoni ważniejsze są zęby. Docent Bogusław Antoszewski ma pod swoją opieką 300 transseksualistów. Wraz z innymi lekarzami szpitala im. Barlickiego w Łodzi przeprowadza badania na takich pacjentach. Ich zaskakujące wyniki zostały opublikowane w amerykańskim czasopiśmie "Archive of sex behavior".

- Badaliśmy zęby. Okazało się, że nie podlegają one wpływowi środowiska zewnętrznego, są kształtowane przez genetykę - opowiada Antoszewski. - I tak na przykład zęby transseksualnych kobiet miały budowę pośrednią między zębami kobiety a zębami mężczyzny.
Opal się i zmień płeć
Historia zmiany płci za pomocą terapii hormonalnej i chirurgicznej zaczęła się w 1952 r. amerykański żołnierz George Jorgensen wyjechał do Danii i zmienił płeć, zmieniając jednocześnie imię na Christina.

Na świecie głośno jest o gwiazdach z pierwszych stron gazet, które przeszły operację. Kim Petras, niemiecka piosenkarka, zmieniła płeć w wieku 16 lat, a hormonoterapię rozpoczęła już w wieku 12 lat. To najmłodsza osoba na świecie, która miała taki zabieg. Także izraelska piosenkarka Dana International urodziła się jako chłopiec w rodzinie jemeńskich Żydów. W 1998 roku zwyciężyła w Konkursie Piosenki Eurowizji. Operację zmiany płci przeszła też brazylijska modelka Lea T. Według niej to był wybór pomiędzy byciem nieszczęśliwą a próbą znalezienia szczęścia. Po operacji wzięła udział w kontrowersyjnej sesji dla Vogue Paris, w której pokazała się zupełnie nago. Natomiast Cher zaakceptowała zmianę płci swojej córki. Teraz ma syna, który nazywa się Chaz Salvatore. W oficjalnym oświadczeniu Cher napisała: "Chaz rozpoczyna obecnie trudną podróż, podczas której będę go w pełni wspierać. Podziwiam odwagę, jakiej wymagała decyzja o tej zmianie. Pomimo że mogę do końca tego nie pojmować, zrobię wszystko, by okazać mu moją wyrozumiałość. Jedyną rzeczą, która się nigdy nie zmieni, jest moja miłość do własnego dziecka".

W styczniu świat obiegła informacja, że nowe tajskie linie lotnicze PC Air angażują jako personel pokładowy transseksualistów... Podczas pierwszej rekrutacji podania o pracę złożyło ponad stu transseksualistów. Tajlandia ma jedną z największych na świecie populacji transseksualnych; chirurdzy tego kraju opracowali nowe, mniej kosztowne i szybsze techniki operacji zmiany płci. Kilka lat temu tajlandzcy eksperci od promocji turystyki oferowali specjalną wycieczkę na wyspę Phuket. To oferta dla tych, którzy chcieli się opalić i przy okazji... zmienić płeć.

***

Za operacje zmiany płci trzeba słono zapłacić

W Polsce żyje pięć tysięcy osób transseksualnych. Operacje zmiany płci nie są refundowane przez NFZ. Zabieg może kosztować nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Zmiana płci to długi proces. Każdy pacjent musi przeprowadzić badania wstępne. Składają się na nie m.in. opinie psychiatryczne i seksuologiczne. Takie badania kosztują do kilku tysięcy złotych. Do tego potrzebny jest komplet badań: EEG, RTG czaszki, badanie dna oka i pola widzenia, badanie krwi i moczu. Potrzebna będzie także terapia hormonalna. Trzeba zapłacić za nią od 100 do 400 zł miesięcznie. Transseksualiści do końca życia muszą brać leki hormonalne. Za pojedynczą wizytę u specjalisty trzeba zapłacić średnio 100 zł.

Nie wolno również zapominać o kosztach spraw sądowych. Trzeba na nie przeznaczyć około 1 tys. zł. Jeśli chodzi o zabiegi chirurgiczne, to ceny są bardzo zróżnicowane. Usunięcie jabłka Adama kosztuje 2 tys. - 3 tys zł, redukcja piersi od 8 tys. zł, powiększenie biustu - 8 - 14 tys. zł, protezy jąder - 4 tys. 500 zł, natomiast usunięcie piersi to koszt kilkunastu tysięcy złotych. Jednak - jak mówią lekarze - pacjenci znajdują sposoby, aby obniżyć tę kwotę.

- Jest taka praktyka, że kobiety amputują sobie na chirurgii pierś z powodu guza albo idą na operację narządów płciowych z powodu mięśniaka i częstych krwawień. Nic za to nie płacą. Tajemnica poliszynela - opowiada nam anonimowo lekarz.

W Polsce operacje są dużo tańsze niż za granicą. Na przykład w Wielkiej Brytanii za zmianę płci zapłacimy 10 tys. funtów, czyli ponad 50 tys. zł.

***
To kobiety najczęściej chcą zmienić płeć

Z Aleksandrą Robachą, lekarzem psychiatrą i specjalistą seksuologiem, rozmawia Agnieszka Jasińska.

Operacje zmiany płci to bardzo trudne zabiegi. Trwają bardzo długo, zdarzają się komplikacje... Jednak transseksualiści nie boją się konsekwencji, bólu. Skąd taka determinacja?

Bo potrzeba zmiany płci wynika właśnie z determinizmu. Transseksualiści chcą przede wszystkim żyć w zgodzie ze sobą. I zrobią wszystko, aby tak się stało. Bez względu na konsekwencje. Dla osób heteroseksualnych niedorzeczne jest ucinanie zdrowych narządów płciowych. Jednak dla ludzi, którzy mają zaburzenia tożsamości, jest to jedyne wyjście, by być szczęśliwym.

Te operacje bardzo dużo kosztują, nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych...

Niestety, od 1999 roku pacjenci muszą sami za nie płacić. System ochrony zdrowia wyjął operacje zmiany płci z zakresu zabiegów refundowanych przez państwo. I do tej pory, pomimo kilku prób zmian przepisów, pacjent musi płacić za zabiegi z własnej kieszeni.

Ilu osób dotyka problem transseksualności?

Według różnych źródeł takie osoby rodzą się raz na 3o tysięcy lub raz na 50 tysięcy urodzeń.

W jakim wieku objawia się transseksualizm?

Bardzo różnie z tym bywa. U jednych pacjentów objawia się w wieku kilku lat, u innych dopiero w dorosłym życiu. To transseksualista sam dochodzi do tego, że jego wygląd zewnętrzny jest niezgodny z poczuciem płciowości.

Jeśli chodzi o wiek przedszkolny, to czy kiedy chłopiec zaczyna ubierać różowe sukienki i bawić się lalkami, to znak, że mamy powody do niepokoju?

Niekoniecznie. Tak zachowują się również niektóre dzieci bez zaburzeń własnej tożsamości. Jednak kiedy na przykład nasz syn bawi się lalkami, to może to być sygnał, że jest transseksualistą.

Lekarze przyznają, że na stół operacyjny trafiają nawet pacjenci po sześćdziesiątce...

Przecież życie nie kończy się po sześćdziesiątce. W przypadku takich osób to bardzo trudna decyzja, do której długo dojrzewali. Podejmują ją, by chociaż przez pięć czy dziesięć lat być sobą. Chcą być szczęśliwi.

Czy zawsze otoczenie jest w stanie dostrzec transseksualistę?

Nie zawsze. Zdarzają się przypadki, kiedy otoczenie w ogóle nie zauważa objawów transseksualizmu. Nawet rodzice nie są w stanie dostrzec zaburzeń tożsamości u swoich dzieci.

Jak długo trwa diagnozowanie transseksualizmu?

Dość długo, około dwóch lat. Trzeba dobrze zdiagnozować pacjenta, aby nie popełnić błędu. Musimy pomóc pacjentowi żyć w zgodzie z poczuciem bycia kimś innym.
Pacjent poddawany jest m.in. testowi życia, czyli próbie funkcjonowania w życiu w innej roli. Dopiero po właściwie przeprowadzonej diagnostyce pacjent może trafić na stół operacyjny.

W gabinetach jest więcej kobiet czy mężczyzn, którzy chcą zmienić płeć?

W Polsce zdecydowanie więcej jest kobiet. Wynika to ze specyfiki kręgu kulturowego. Panuje u nas przekonanie, że mężczyznom jest łatwiej w życiu. Inaczej jest za to na Zachodzie. Tam na operację zmiany płci zgłasza się więcej mężczyzn.

Jak transseksualiści po operacji odnajdują się w swoim środowisku?

Na przestrzeni ostatnich kilku lat bardzo dużo się w tej kwestii zmieniło. Świadomość społeczna jest coraz bardziej łaskawa dla transseksualistów. Takim osobom udaje się normalnie żyć, pracować. Ma na to wpływ zarówno tolerancja otaczających ich ludzi, jak i to, jakimi osobami są oni sami. Oczywiście cały czas zdarzają się sytuacje, kiedy osoby po operacji zmiany płci zmuszone są zmienić otoczenie, wyjechać z miasta, rozpocząć nowe życie.

Do jakiego środowiska najłatwiej wrócić po operacji?

W mieście jest większa anonimowość, dlatego transseksualistom łatwiej się tam żyje. Jeśli natomiast chodzi o małe miasteczka i wsie, to pacjenci po operacji zmiany płci bardzo często są zmuszeni z nich wyjechać. I w nowym miejscu zaczynają zupełnie nowe życie jako zupełnie inne osoby.
Rozm. Agnieszka Jasińska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki