Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź jest gotowa na każdy scenariusz

Alicja Zboińska
Jerzy Gzik: - Mamy przygotowane 160 tysięcy masek przeciwgazowych
Jerzy Gzik: - Mamy przygotowane 160 tysięcy masek przeciwgazowych Grzegorz Gałasiński
Rozmowa z Jerzym Gzikiem, kierownikiem oddziału spraw obronnych i obrony cywilnej w wydziale zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa.

W łódzkich zakładach używane są takie substancje jak: kwas solny, siarkowy, ług sodowy, propan-butan, amoniak. Mamy się czego obawiać?

Niewątpliwie rodzi to zagrożenia, dlatego od wszystkich przedsiębiorców, którzy magazynują, transportują i używają niebezpiecznych substancji chemicznych zbieramy informacje o tych środkach. Robimy to po to, by określić, jakie mogą być zagrożenia, jeśli dojdzie do katastrofy i jaki będzie miała ona wpływ na mieszkańców miasta. Wydzielamy te zakłady, które mają tych substancji na tyle dużo, że w razie jakiegoś zdarzenia zagrożenie może wyjść poza teren firmy. Takich firm jest w Łodzi 16. Lista jest aktualizowana, firmy co roku przysyłają nam wykaz używanych substancji wraz z ich ilością. Poza tym zakłady inwestują w szkolenia pracowników, zabezpieczenia.

Które z tych substancji chemicznych są szczególnie groźne?

Jedną z najgroźniejszych jest chlor, który służy głównie do uzdatniania wody, np. w basenach czy wodociągach. Chlor jest dostarczany w cysternach, w jednej mieści się ok. 40 ton. Gdyby doszło do roz-szczelnienia takiej cysterny, to przy wycieku całej zawartości cysterny i odpowiednich warunkach atmosferycznych, takich jak prędkość wiatru czy wysoka temperatura, mogłoby dojść do skażenia w promieniu 5 kilometrów. Zatrucie chlorem jest bardzo groźne, może spowodować zgon.
Kolejną taką substancją jest amoniak, choć łatwiej się przed nim obronić ze względu na to, że czuć go z daleka. Najlepsza metoda to wydostanie się ze strefy skażenia. Amoniak łatwo rozpuszcza się w wodzie, można zanurzyć chusteczkę w wodzie i przytknąć ją do ust i do nosa. Tak można się przed nim zabezpieczyć.

Gdyby doszło do uwolnienia groźnych substancji do atmosfery, to jakie zasoby ma wydział zarządzania kryzysowego i bezpieczeństwa do walki z nimi?

Mamy przygotowane m.in. środki ochrony osobistej. Dysponujemy ok. 160 tysiącami masek przeciwgazowych i ok. 20 tysiącami szczelnych ubrań. Są one wykonane z gumy, która nie przepuszcza gazu. Mogłyby być potrzebne w hipotetycznej sytuacji: w mieście dochodzi do pożaru, a w sąsiedztwie znajduje się budynek, w którym składowany jest chlor. Strażacy zaznaczają, że istnieje ryzyko przeniesienia ognia na sąsiedni budynek. Trzeba jednak pamiętać o tym, że zagrożenia chemiczne ustępują w dość krótkim czasie, gdyż rozprasza je wiatr. Trzeba wówczas reagować szybko, w przypadku rozprzestrzeniania się chloru czy amoniaku jedynym wyjściem jest ewakuacja ludności.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Na jakie scenariusze jesteście przygotowani w wydziale? Poradzilibyście sobie, gdyby doszło do jednoczesnej awarii w kilku zakładach na terenie miasta?

Staramy się być przygotowani na każdy scenariusz, ale zdecydowanie najgorszy byłby ten związany ze stacją przeładunkową PKP na Olechowie. Tam zjeżdżają się pociągi z całego kraju i wagony są przepinane do innych pociągów. Hipotetycznie może dojść do sytuacji, że w trakcie przepinania rozszczelnią się np. dwie cysterny z chlorem. Niewykluczony jest także np. atak terrorystyczny na cysternę. Gdyby doszło do rozszczelnienia jednej lub dwóch takich cystern, to w strefie zagrożenia mogłaby się znaleźć nawet jedna trzecia Łodzi. Zależałoby to oczywiście od warunków atmosferycznych i tego, jak zachowałby się wiatr.

Co można byłoby zrobić w takiej sytuacji? Jak zadbać o bezpieczeństwo łodzian?

Należy zacząć od ogłoszenia alarmu, w strefie zagrożenia rozległyby się syreny. Trzeba też ludności podać informację o tym, co się stało, komunikaty przekazujemy do mediów, pojawiają się także na stronie internetowej Urzędu Miasta Łodzi. Kolejny krok to ewakuacja mieszkańców z zagrożonego terenu i wywiezienie ich w rejony bezpieczne. Uruchamiamy wówczas autobusy MPK oraz pojazdy innych firm. Chodzi o to, by jak najszybciej wywieźć ludzi w bezpieczny rejon. Gdyby zagrożenie trwało dłużej, to mamy do dys-pozycji wyznaczone bursy, szkoły, bazy MOSiR, które dysponują zapleczem socjalnym. Można tam przygotować posiłek, spać. Jesteśmy w stanie równocześnie zapewnić nocleg 20 tysiącom osób.

To sytuacja hipotetyczna. A jakie zagrożenie, kóre rzeczywiście miało miejsce w Łodzi, utkwiło Panu w pamięci?

Wydarzyło się to w zakładach mięsnych przy ul. Inżynierskiej. Doszło wówczas do rozszczelnienia instalacji z amoniakiem, który wydobył się na zewnątrz. Pamiętam, że była wówczas konieczność wyznaczenia dość dużej strefy ewakuacji. Na szczęście ten teren nie jest gęsto zaludniony, jest tam więcej firm niż domów i mieszkań. Pracownicy i inne osoby trafiły do autobusów MPK, pamiętam, że podstawiliśmy ich kilkanaście. Tam łodzianie przeczekali zagrożenie, które nie trwało zbyt długo. Amoniak opadł po 2 - 2,5 godzinach i można było wrócić do domów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki