Do sześciu łódzkich strażników dołączyło pięciu wrocławskich kolegów i koleżanek. Oba oddziały do piątku ćwiczyć będą na parkurze obok leśniczówki przy ul. Łagiewnickiej.
- Konie to zwierzęta z natury płochliwe, dlatego podczas ćwiczeń będą przyzwyczajać się do sytuacji, które mogą spotkać ich w pracy - tłumaczy Zbigniew Kamiński, dowódca konnego oddziału łódzkiej straży miejskiej.
W programie jest m.in. przechodzenie przez akustyczne bramki, pokonywanie przeszkód, oswajanie się z latającymi przedmiotami i hukiem. Ten ostatni zapewni jutro oddział bractwa kurkowego. W stronę koni polecą też niegroźne butelki typu pet, odtwarzane będzie też nagrane krzyków kibiców sportowych.
Nowe umiejętności są potrzebne m.in. na stadionach, gdzie konie są coraz częściej wykorzystywane.
- To nieprawdopodobne jak ludzie boją się koni. Zresztą od zawsze kawaleria była używana do rozbijania tłumu pieszych - mówi Zygmunt Golonka, szef wrocławskich strażników.
Dlaczego ćwiczenia są wspólne? Wrocławianie nie mają tak dobrych warunków do ćwiczeń jak my.
- Nasze konie trzymamy przy torze wyścigowym, nie bardzo możemy tam ćwiczyć - mówi Golonka.
Wrocławianie przybyli do Łodzi w poniedziałek koło południa. Konie przyjechały specjalnymi samochodami. Po południu był pierwszy trening z chodzenia między bramkami z beczek i tyczek. Planów nie pokrzyżował nawet padający rzęsiście deszcz.
- Byliśmy też na krótkiej przejażdżce po lesie - mówi Beata Dopierała, strażniczka z Wrocławia. - Mój Solaris jest trochę zmęczony, ale poza tym czuje się w Łodzi bardzo dobrze.
Łódź i Wrocław to jedyne straże miejskie w Polsce, które mają własne konie. Trzeci taki oddział - z Wałbrzycha - wypożycza wierzchowce. Więcej jest konnej policji. W piątek do ćwiczeń dołączy oddział policji z Tomaszowa Mazowieckiego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?