Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź: lokator z Włókienniczej przyznał się do zaprószenia ognia

Agnieszka Jasińska
Wynik pożaru w tym domu to śmierć dwóch dziewczynek i ich mamy.
Wynik pożaru w tym domu to śmierć dwóch dziewczynek i ich mamy. Jakub Pokora
W środę Prokuratura Łódź-Śródmieście przesłuchała lokatora kamienicy przy ul. Włókienniczej 18, który w nocy z piątku na sobotę spowodował tragiczny pożar.

46-letniemu mężczyźnie grozi nawet osiem lat pozbawienia wolności. Według śledczych, przyczyną pożaru, w którym zginęły dwie małe dziewczynki, 5-letnia Wiktoria i 4-letnia Amelka, oraz ich 23-letnia mama, było zaprószenie ognia przez 46-latka. Śledczy postawili mężczyźnie zarzuty nieumyślnego spowodowania pożaru.

- Przyznał się do winy. Wyjaśnił, że do pożaru doszło, bo podczas ładowania zapalniczki wybuchł pojemnik z gazem. To miało spowodować rozprzestrzenienie się ognia - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej. - Mężczyzna przyznał, że pił alkohol. Miał 2, 7 promila.

Miał też poparzone dłonie. Został zatrzymany. W czwartek prokuratura ma zdecydować, czy wystąpi do sądu z wnioskiem o jego aresztowanie.

Tragedia rozegrała się w nocy z piątku na sobotę. Strażacy nie ukrywają, że to była ciężka akcja. Zgłoszenie otrzymali tuż po 1 w nocy. Było nieprecyzyjne. Gdy w końcu zauważyli ogień, okazało się, że wstępu do oficyny broni domofon. Długo wydzwaniali, ale nikt z lokatorów nie odbierał. W końcu wyrąbano dziurę w drzwiach do klatki.

Ratownicy zaczęli gasić ogień i ewakuowali lokatorów. Okazało się, że w mieszkaniu bezpośrednio nad zarzewiem ognia wciąż jest młoda kobieta i jej córki. Kiedy strażacy dostali się do ich mieszkania wszystkie trzy leżały bez oznak życia. Młodszej dziewczynki nie dało się uratować. Starsza i jej mama w stanie krytycznym trafiły do szpitala. Zmarły w poniedziałek. Dziewczynka w szpitalu przy ul. Spornej. Matka w szpitalu im. Barlickiego.

23-letnia kobieta sama wychowywała córki. Według sąsiadów wprowadziła się na Włókienniczą cztery lata temu. Wcześniej mieszkała w Domu Samotnej Matki Archidiecezji Łódzkiej przy ul. Nowe Sady. Sąsiedzi pamiętają dwie śliczne małe dziewczynki, ubrane na różowo, które biegały po podwórku. Bawiły się z innymi dziećmi. Dla matki były całym światem. Rok wcześniej w innym tragicznym pożarze, przy ul. Pomorskiej, zginęła babcia dziewczynek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki