Projekt jest autorskim pomysłem dyrektora Wiewiórskiego, powstałym po konsultacjach z pracownikami wydziału. Propozycja nowych zasad dofinansowywania imprez zakłada, że organizacje pozarządowe będą starały się o dotacje na jednakowych zasadach - w formie konkursów organizowanych co roku przez wydział kultury. Niezbędnym warunkiem starania się o dotacje jest posiadanie wkładu własnego, czyli np. od sponsorów prywatnych.
Propozycja budzi kontrowersje wśród organizatorów imprez. Ci, którzy tworzą wydarzenia kulturalne od wielu lat, chcieliby mieć gwarancje wieloletniego finansowania, zamiast co roku ubiegać się o nową pulę środków.
Według projektu miejskiego, konkursy mają zostać ogłoszone jeszcze w grudniu tego roku i rozstrzygnięte w styczniu przyszłego roku. Konkurs na duże dofinansowania, powyżej 50 tys. zł (przy wkładzie własnym powyżej 50 procent budżetu imprezy), organizowany byłby raz do roku. Na mniejsze dofinansowania, do 50 tys. zł (przy wkładzie własnym powyżej 20 procent budżetu imprezy), dwa razy w roku, na okresy styczeń-sierpień i wrzesień-grudzień. Organizatorom najwyżej ocenionych imprez, którzy realizowali je już w poprzednich latach, miasto może zaproponować podpisanie umów trzyletnich.
Konkurs dotacyjny oznaczałby dla zwycięzców, że otrzymają dofinansowanie "z góry". Muszą jednak rozliczyć się z wydatków po wykonaniu zadania. W przypadku wadliwie wykonanych rozliczeń, miasto zażąda zwrotu źle rozliczonej części dotacji. Wnioski będzie oceniać niezależna komisja, w której skład wejdą eksperci wyłonieni losowo z bazy ekspertów, do której otwarty nabór urząd ogłosi po wakacjach, oraz przedstawiciele organizacji pozarządowych i przedstawiciele wydziału kultury.
Będzie też możliwość poprawiania drobnych błędów formalnych, tak, by brak pieczątki czy podpisu nie dyskwalifikował oferty. Nie będzie natomiast możliwości poprawiania kosztorysów. Trwają natomiast rozmowy, czy imprezy związane z modą miałby finansować wydział kultury, czy też biuro promocji UMŁ. W gestii biura promocji pozostaną zaś imprezy turystyczne oraz działania niemające związku z kulturą, realizowane na ul. Piotrkowskiej.
- Jestem zwolennikiem formuły konkursowej, w której nie byłoby świętych krów, a wszystkie imprezy podlegałyby ocenie na jednolitych warunkach. To zapobiegnie stagnacji programowej festiwali - mówi Adam Radoń, organizator festiwalu komiksu. Nie podoba mu się jednak takie postawienie sprawy, że festiwale najpierw muszą zagwarantować wkład własny, pozyskany od sponsorów, by móc ubiegać się o dotacje miejskie w podobnej wysokości.
- Sponsoring prywatny w Łodzi dopiero raczkuje. Takie liczenie festiwali spowoduje, że otrzymają jeszcze mniej pieniędzy niż w tym roku - dodaje Radoń.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?