Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź: Miller znów w SLD

Marcin Darda, Agnieszka Jasińska
Grzegorz Gałasiński, archiwum
Członkowie Koła Śródmieście łódzkiego Sojuszu Lewicy Demokratycznej zdecydowali, by przyjąć do partii Leszka Millera. Na tak głosowało 16 osób. 1 osoba wstrzymała się od głosu, nikt nie był przeciw.

Miller z SLD odszedł latem 2007 r. Powód? Nie wpisano go na listę przed wyborami do Sejmu. Sojuszem rządził wówczas Wojciech Olejniczak: młody, sprawny politycznie, z bogatym jak na swój wiek CV i dobrymi kontaktami z Aleksandrem Kwaśniewskim. Olejniczak chciał SLD odmłodzić, ale przy okazji odsunąć twarze kojarzone z aferą Rywina i jeszcze głębiej - z PZPR.

Miller, były szef SLD legitymację złożył w łódzkim śródmiejskim kole partii. To tu osiągnął swój największy sukces wyborczy, bo w 2001 r. do Sejmu wypchnęło go ponad 140 tys. łodzian. To jeden z powodów, dla którego został wtedy premierem.

Miller z z pomysłem Olejniczaka na partię nie zgadzał się nigdy, podkreślał to także wtedy, gdy przed trzema laty startował do z Sejmu z list Samoobrony (nieudanie - tylko 4 tys. głosów w Łodzi - red.), oraz wtedy, gdy w Łodzi zakładał Polską Lewicę. Młoda partia sondaży nie zawojowała, ale po zmianie warty w SLD, nowy szef Sojuszu Grzegorz Napieralski zaczął umacniać swą pozycję sympatyzowaniem z
tymi, których wypchnął Olejniczak.

Najpierw partia Millera podpisała porozumienie z SLD, tuż przed wyborami do europarlamentu, a miesiąc temu Miller ogłosił powrót do SLD. Oficjalna wersja to stwierdzenie, że lewica w Polsce to właśnie SLD. Wiadomo jednak, że jego powrót dobije Olejniczaka, co jest na rękę Napieralskiemu. Napieralski zaś
może dać Millerowi miejsce na listach do Sejmu w wyborach 2011 r.

Miller pytany o kandydowanie odpowiada, że "jest jeszcze za wcześnie na takie dyskusje". W 2007 r. doły łódzkiego SLD chciały, by to on był "jedynką" łódzkiej listy SLD, ale tę zarezerwował sobie Olejniczak. W przyszłym roku powalczy o nią Miller. Dlaczego? Bo SLD jest jedyną lewicową partią, która może mu zagwarantować elekcję, a on nie wraca dla samej legitymacji. Przecież gdy wiosną pytano go czy wystartuje w eurowyborach, tylko machnął ręką i stwierdził, że "sprawy polskie decydują się nie w Strasbourgu, a w Warszawie". Czyli tam, gdzie Sejm.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki