Akcyjności dziś mniej, ale Łódź nadal próbuje znaleźć letni pomysł na siebie. I jakoś nie udało się wymyślić nic lepszego, niż ogródki na Piotrkowskiej i rynek Manufaktury. Brakuje letnich wydarzeń artystycznych o znaczeniu nieco większym niż osiedlowe: przedsięwzięcia, którymi możemy się chwalić w kraju to Kolory Polski (ale trudno oczekiwać, by przyjeżdżały na tę oryginalną imprezę tłumy z kraju, można raczej kombinować tak, żeby ten festiwal wyeksportował się w kraj), Letnia Akademia Jazzu w Wytwórni i Targowa Film Street Festival, ale to na razie dobry pomysł z przyszłością. Najbardziej bezczelną i żenującą letnią inicjatywą kulturalną w Łodzi było nazwanie zbiorowiska imprez a'la dom kultury Letnim Festiwalem Sztuki - zjawiska bez logiki, sensu, ładu i składu, które niczego nowego nie wykreowało. Jak nie kultura, to lanie wody. Budowa nowych kompleksów basenowych budziła wielkie nadzieje. Wodny Raj (byłem - nie polecam) i Fala (byłem - polecam) mogą przyciągąć spragnionych pluskania się, ale i tak w porównaniu z podobnymi przedsięwzięciami w innych, nawet dużo mniejszych miastach Polski, to Pikusie. Można hasać w parku, miłym ogrodzie botanicznym lub łagiewnickim lesie (choć w łódzkiej rzeczywistości nie zawsze to bezpieczna wyprawa), ile jednak można hasać w parku lub lesie, tym bardziej, że łódzka czystość nie jest przysłowiowa. Wśród drzew żyją zwierzęta, ale znając życie z imponującego pomysłu na przebudowę łódzkiego zoo, do którego naprawdę wiele osób chętnie zagląda, nic nie wyjdzie. Za to sport to zdrowie, więc miasto postanowiło nas w tym roku latem wytrenować na osiedlach. Usprawni to myślenie, że wciąż najlepszy pomysł na lato w Łodzi, to zjeżdżać stąd jak najdalej...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?