Po kilku dniach mrozów i opadów śniegu w łódzkich ulicach znów widać mnóstwo dziur. Teraz są szczególnie niebezpieczne, bo jest odwilż.
Kierowców zbulwersował sposób łatania dziur. Na ul. Franciszkańskiej firma zrobiła to w szokujących warunkach. Ulica zamieniła się bowiem w wielką kałużę. Woda była też w dziurach. Przyjechali robotnicy, wsypali granulat w pełną wody dziurę i wyrównali. Podobnej wielkości wyrwą, kawałek dalej, w ogóle się nie zajęli.
Grupa ŁDZ Zmotoryzowani Łodzianie uważa, że ZDiT marnuje w ten sposób pieniądze. Podobną akcję zaobserwowaliśmy kilka lat temu na ul. Skorupki. Wtedy urzędnicy ZDiT zapewnili, że drogowcy wrócą w to miejsce porządnie załatać dziurę, a łatanie w deszczu było tylko ustawką pod spotkanie z telewizją, która przygotowywała materiał o usuwaniu dziur w drogach. Jak było tym razem? Nie udało się nam dodzwonić do urzędu.
Kolejną dziurę zauważoną na grupie Łódzkie Drogi można "podziwiać" na ul. Pomorskiej przy Sądzie Rejonowym. Tym razem wzdłuż torowiska. Kierowcy wymieniają też dziury w ulicach: Zgierskiej przy ul. Bema, Aleksandrowskiej, Czerwonej, Lodowej, Hetmańskiej czy Milionowej.