- Według opinii biegłych mężczyzna może przebywać w więziennym szpitalu - mówi Kopania.
Krzysztof Kopania wyjaśnił też, że w chwili wydawania postanowenia o zarzutach stan zdrowia Mariusza M. nie pozwalał na jego przesłuchanie.
34-letni Mariusz M. od piątku jest w szpitalu im. Babińskiego. Trafił tam po ujawnieniu przez policję dramatu jaki rozegrał się w mieszkaniu rodziny M., w bloku przy ul. Dąbrowskiego.
Zaalarmowani przez znajomą rodziny policjanci w mieszkaniu znaleźli zwłoki 35-letniej Renaty M. jego żony oraz dwojga dzieci: 14-letniego Natana i 9-letniej Patrycji. Dzieci znaleziono w piżamkach stąd wniosek, że zostały zamordowane we śnie. Dziewczynka miała podcięte gardło, chłopiec - tasak w głowie. Ich matka leżała w sypialni w kałuży krwi, Mariusz M. położył się obok, podciął sobie żyły. Policjanci przewieźli go do szpitala im. Jonschera, gdzie przeszedł operację, stamtąd trafił do szpitala psychiatrycznego.
Policja zebrała dowody na miejscu tragedii, mieszkanie jest zaplombowane, klucze - w depozycie. W poniedziałek sąd rozpatrzy wniosek prokuratury o tymczasowy areszt. Do szkół, do których chodzili Patrycja i Natan, także w poniedziałek przyjdzie psycholog.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?