Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź: Pandemia skróciła kolejki oczekujących na przeszczepy nerek. W niektórych stacjach dializ zmarło nawet 30 proc. chorych

Liliana Bogusiak-Jóźwiak
Liliana Bogusiak-Jóźwiak
Liliana Bogusiak-Jóźwiak
Ostatnio media obiegła wiadomość, że we Włoszech dawcą organów do przeszczepów została 100-letnia kobieta. Czy wiek dawcy i biorcy ma znaczenie w kontekście przeszczepiania organów - pytamy prof. Adama Durczyńskiego ze szpitala im. N. Barlickiego.

- W tym momencie listę osób oczekujących na przeszczep nerki otwierają pacjenci w wieku 70 i 70 plus. Kiedyś wiek metrykalny był ważniejszy dziś większe znaczenie ma wiek biologiczny potencjalnego biorcy, jego ogólny stan zdrowia. Kwalifikując pacjenta do przeszczepu zawsze jednak musimy mieć na względzie, że transplantacja narządu jest poważną operacją na dużych naczyniach, którą biorca musi przeżyć, a po niej w dobrej formie wrócić do swojej codziennej egzystencji.

Jeśli zaś chodzi o wiek dawcy to znaczenie ma jego ogólny stan zdrowia i stan narządów, które mają być pobrane.
W jaki sposób pandemia wpłynęła na transplantologię?
Pokazała całe niedociągnięcia sytemu ochrony zdrowia - niedofinansowanie, braki kadrowe i dziurę pokoleniową wśród transplantologów i chirurgów. Wielokrotnie zdarzało się, że gdy transplantolog musiał przejść do kwarantanny, to w wielu ośrodkach nie było kolejnego, który mógłby go zastąpić. Średnia wieku lekarza chirurga w naszym województwie to blisko 60 lat. Młodzi lekarze nie chcą się w tej dziedzinie specjalizować - mamy 40 wolnych miejsc specjalizacyjnych w województwie. Transplantologia to jeszcze nadspecjalizacja. Aby lekarz mógł samodzielnie przeprowadzić przeszczep musi się uczyć przez kilkanaście lat. Gdy mamy dziurę pokoleniową nie jest to możliwe.

Obecnie liczba przeszczepów powoli wraca do poziomu sprzed pandemii. W pierwszym jej okresie spadła w wielu ośrodkach do zera. My transplantolodzy bardzo baliśmy się tego, jak wirus wpłynie na pacjentów po przeszczepach, którzy przyjmują leki immunosupresyjne jeszcze bardziej obniżające immunologię. Okazało się jednak, że nasze obawy były niesłuszne. Śmiertelność z powodu zakażenia koronawirusem w grupie pacjentów po przeszczepieniu jest znacznie niższa niż wśród pacjentów dializowanych. W trakcie pandemii w niektórych stacjach dializ wynosiła 30 proc. Dlatego tez kolejki oczekujących na przeszczep bardzo się skróciły.

Jaki procent dializowanych pacjentów jest zgłaszanych do przeszczepu?

Tylko kilka procent. Ale są kraje gdzie aż 40 proc. chorych chce lub może dostać taką szansę. Transplantacja czyli leczenie przeszczepem jest terapią dwukrotnie przedłużającą życie chorego. Udowodniono, że gdy choremu przeszczepimy nerkę przed rozpoczęciem przez niego dializ, to osiągniemy lepsze efekty leczenia.

Nie wszyscy dializowani chorzy ze względu na ogólny stan zdrowia kwalifikują się do przeszczepu, ale są też pacjenci rezygnujący z takiej możliwości z obawy przed operacją.

Wielu chorych latami czeka na dar jakim jest nerka od dawcy zmarłego. Jak reaguje rodzina zmarłego gdy koordynator do spraw transplantacji pyta ją o możliwość pobrania od niego narządów, które mogą uratować życie innym chorym?

- Od lat nic się tu nie zmienia. Około 10 proc. zapytanych mówi, że nie. Nie nalegamy, nie przekonujemy. Teoretycznie nie musimy pytać, ale i tak to robimy. Ustawodawca zakłada, że wszyscy po śmierci mózgu jesteśmy dawcami wielonarządowymi. Jednocześnie dopuszcza możliwość werbalnego sprzeciwu za życia w obecności dwóch świadków.

Dlatego tak ważne jest abyśmy uczciwie rozmawiali o takich kwestiach na łonie rodziny. Decyzję o przekazaniu narządów podejmuje się w ekstraordynaryjnej sytuacji, w obliczu dramatu rodzinnego. Proszę sobie wyobrazić rodzinę, która nagle dostaje telefon ze szpitala, że ich mąż lub żona jest w ciężkim stanie na oddziale intensywnej opieki medycznej. Przyjeżdżają do kliniki i widzą maszynę, która zapisuje pracę serca pacjenta, widzą, że rusza się jego klatka piersiowa, bo jest zaintubowany i na oddechu maszynowym. Chory ma zamknięte oczy, wygląda jakby spał. Może mieć odruchy Łazarza, ruszać palcami. Na to wszystko przychodzą do nich lekarze z informacją, że podejrzewają śmierć mózgu ich bliskiego, że już nic więcej nie da się dla niego zrobić. Dlatego trzeba przypominać, że oddanie po śmierci swoich narządów do przeszczepu to dar serca, największy dar jaki można zrobić dla drugiego człowieka.

Ważne jest aby w takim momencie każdy z nas wiedział, jakie życzenie w kwestii przeszczepów miał nasz bliski. Czy za życia był otwarty na drugiego człowieka, czy chciał po śmierci oddać swoje narządy do przeszczepów aby ratować zdrowie i życie innych ludzi? Istotne jest aby nasze deklaracje nie były powierzchowne.

Ważny jest też dobry klimat wokół tematu transplantacji, a nie szukania dziury w całym. Czasami jedno nieopatrzne słowo osoby publicznej na temat przeszczepów może spowodować, że rodzina którą koordynator do spraw transplantacji spyta o możliwość pobrania nerki do przeszczepu w pierwszym odruchu obronnym powie „nie”.

Transplantologia jest najmłodszą dziedziną medycyny, a zarazem jest najbardziej przejrzystą. Nie ma drugiej takiej dziedziny medycyny, w której byłoby spisane w ustawie krok po kroku co trzeba zrobić aby stwierdzić śmierć pacjenta i pobrać od niego narządy do przeszczepów. W transplantologii wszystkie procedury są skodyfikowane – jest w niej precyzyjnie określone co i w jakich odstępstwach czasowych należy wykonać. Ale nigdy za dużo rozmowy na te tematy.

Życie pacjenta dializowanego, który kilka dni w tygodniu spędza w stacji dializ, a życie pacjenta po przeszczepie to często dwa światy...

Jego jakość życia diametralnie się zmienia. Coraz częściej słyszy się o przypadkach, gdy nerka służy pacjentowi ponad 30 lat i działa dożywotnio. Najczęstszą przyczyna utraty życia po przeszczepieniu nerki jest śmierć pacjenta z innych przyczyn.

Coraz więcej mamy pacjentów, którzy korzystali z dobrodziejstw transplantacji wię cej niż jeden raz. Tak na marginesie pacjent może maksymalnie mieć cztery nerki, i być dializowanym. Tych retransplantacji jest coraz więcej. Jest to problem dla chirurga przeszczepiającego organ, bo ponowne transplantacje technicznie są trudniejsze do wykonania. Ale musimy do tego przywyknąć, bo takich pacjentów będziemy mieli coraz więcej.

Każdy pacjent po przeszczepie musi przyjmować systematycznie leki, które obniżają jego immunologię, bo to zapobiega odrzutowi narządu. Nie są one obojętne dla zdrowia...

Gwarantują, że nerka choremu posłuży. Te leki się zmieniają choć nadal jest to terapia obosieczna. Potrafimy lepiej niż kiedyś monitorować niepożądane działania tych leków, ale nadal zwiększają one ryzyko zakażeń i występowania innych chorób. Udowodniono, że u co czwartego pacjenta przyjmującego leki immunosupresyjne rozwinie się cukrzyca. Obniżenie układu immunologicznego w dłuższym czasie powoduje, że zapadalność na nowotwory w tej grupie chorych jest 3-4 razy wyższa. Najczęściej są to nowotwory skóry, układu chłonnego, nerki własnej pacjenta, a pojawiają się one średnio po 3-5 latach od rozpoczęcia immunosupresji. Dlatego tak ważne jest monitorowanie stanu zdrowia pacjenta i aby pacjent po przeszczepieniu narządu stosował się do zaleceń lekarza - systematycznie przyjmował leki i systematycznie się badał. Wtedy mamy szansę taką zmianę, o ile się pojawi, szybko zdiagnozować i leczyć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Łódź: Pandemia skróciła kolejki oczekujących na przeszczepy nerek. W niektórych stacjach dializ zmarło nawet 30 proc. chorych - Express Ilustrowany

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki