Serce ze stali
Roboty chirurgiczne z niezwykłą dokładnością, niejednokrotnie większą niż ludzka, przeprowadzają precyzyjne operacje małoinwazyjne. Bez wątpienia są przyszłością medycyny, nie tylko polskiej, choć u nas robotyka w tej dziedzinie jeszcze raczkuje. Na świecie zaś w wielu krajach jest już standardem.
Pierwsza operacja z wykorzystaniem polskiego robota - asystenta zostanie przeprowadzona w przyszłym roku w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. Biegańskiego w Łodzi. Robot o wdzięcznej nazwie Robin Heart Port Vision Able zastępuje asystenta przy stole operacyjnym i służy do sterowania torem wizyjnym, co pozwala dokładnie obejrzeć tzw. pole operacyjne.
ZOBACZ TEŻ: Dr Grzegorz Religa buduje nową kardiochirurgię w Łodzi. Wymienią zastawkę. Uratują życie...
To pierwszy europejski robot kardiochirurgiczny. Nad jego powstaniem pracowali m.in. naukowcy z Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii, którą założył prof. Zbigniew Religa. Pierwszą operację z zastosowaniem polskiego robota przeprowadzi jego syn, dr Grzegorz Religa, który dziś kieruje oddziałem kardiochirurgicznym w „Biegańskim”. Powstałych robotów Robin Heart dziś jest około dziesięciu, ale to właśnie Robin Heart Vision jako pierwszy trafi na salę operacyjną.
CZYTAJ WIĘCEJ: Dr Grzegorz Religa: Gdybym porównywał się z ojcem byłbym głupim facetem
Dr Grzegorz Religa przyznał w ostatniej rozmowie z nami, że jako lekarz jest przygotowany do operacji i chciałby ją przeprowadzić jak najszybciej, ale konieczne jest dopełnienie wszystkich formalności. Dodaje także, że mimo wszystko roboty nie zastąpią lekarza, ponieważ nie mają zdolności podejmowania za niego decyzji, a to jest właśnie rolą chirurga. Jednak dzięki zastosowaniu robota można znacznie zmniejszyć uraz pooperacyjny i skrócić czas rekonwalescencji pacjenta. Precyzja operacji chirurgicznych jest także o wiele większa.
CZYTAJ TEŻ: Nowoczesna operacja serca w łódzkim szpitalu. Dr Grzegorz Religa wszczepił "naturalną" zastawkę
Gwiezdne wojny
Dziś najbardziej znany jest system chirurgiczny z wykorzystaniem robota da Vinci, nazwany na cześć artysty renesansu uznawanego przez wielu za pioniera robotyki. Wcześniej popularne były także: ZEUS i AESOP. W Polsce jednak wciąż nie możemy sobie pozwolić na taką medycynę ze względu na ogromne koszty. Sam sprzęt jest wart kilka milionów złotych, a operacji nie finansuje NFZ. W Polsce mamy tylko dwa roboty da Vinci - we Wrocławiu i od niedawna także w Toruniu. Ale i tam nie są one używane tak często, jak być by mogły.
Stosowane klinicznie dziś roboty chirurgiczne swoje początki mają w programie podboju kosmosu i wojen gwiezdnych, prowadzonego przez NASA oraz Pentagon. Chodziło o wysyłanie robotów w kosmos oraz wykorzystanie ich na polu walki.
Najbardziej spektakularną i zakończoną sukcesem operację z zastosowaniem telechirurgii przeprowadzono w 2001 roku. Była to tzw. operacja Lindbergh. Operowana pacjentka znajdowała się w szpitalu w Strasburgu, a operujący ją chirurg (Jacques Marescaux) - w Nowym Jorku. Operacja trwała mniej niż godzinę i wykorzystano w niej robota ZEUS.
Tymczasem historia robotyki medycznej w Polsce rozpoczyna się dopiero w 2000 roku w zabrzańskiej Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii, która podjęła się realizacji projektu robota chirurgicznego Robin Heart. Dopiero dziesięć lat później w Polsce rozpoczął pracę pierwszy robot chirurgiczny.
Zobacz też: Nowoczesna operacja serca w łódzkim szpitalu. Dr Grzegorz Religa wszczepił "naturalną" zastawkę
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?