Od środy łodzianie muszą się zmagać z nowymi obostrzeniami na zakupach i spacerach. Pierwszy dzień z nowymi regulacjami przebiegł płynnie. Kłótni w sklepach nie było, policja nie miała większych interwencji.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE
W jednym z łódzkich Lidlów przed godz. 10 utworzyła się długa kolejka młodszych osób próbujących zrobić zakupy. Gdy zobaczyli staruszka próbowali przekonać go, by przyszedł w czasie godzin dla seniorów. - Ależ po godz. 10 wszystko mi już wykupią - odparł staruszek i wszedł do sklepu.
W Tesco przy ul. Kopcińskiego od godz. 10 do 12 wpuszczano tylko osoby w wieku 65 plus. Ale już w sąsiedniej aptece wisiała kartka informująca, że takie osoby mają pierwszeństwo. Młodsi musieli czekać aż apteka będzie wolna.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE
W Centralu kilka młodszych osób próbowało wejść do sklepu w czasie tzw. "senior hours", ale nie zostali wpuszczeni. Bez problemu można było wejść w tym czasie do jednego z hipermarketów. Wpuszczano młodsze osoby i seniorów z wnukami.
Mniejsze sklepy były mniej restrykcyjne. Właściciele dawali pierwszeństwo seniorom, ale jeśli nikogo nie było w środku, obsługiwali też młodszych.
Przez cały dzień widać było wzmożony reżim sanitarny. Przed wejściem do sklepów klienci musieli dezynfekować ręce i zakładać jednorazowe rękawiczki stosowane do tej pory jedynie na stoiskach z pieczywem. Ochroniarze przy wejściu liczyli ludzi.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE
Przed sklepami tworzyły się kolejki na wiele metrów, bo w większości przypadków łodzianie stawali dwa metry od siebie.
Na ulicach Łodzi było wyraźnie więcej patroli policyjnych. Często słychać było komunikaty o konieczności pozostania w domach. Patrol samochodowy jeździł m.in. ulicą Piotrkowską i wyłapywał osoby, które łamały zakazy. Np. koło południa zatrzymał trzy osoby siedzące razem na ławce. Za pierwszym razem dostali ostrzeżenie, za drugim - zostali ukarani.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE