Ponowny proces Bolesława B., byłego wiceprezydenta Łodzi i byłego dyrektora oddziału ZUS, zaczął się w środę w łódzkim Sądzie Okręgowym. Razem z nim na ławie oskarżonych zasiadają: Jerzy W., szef firmy Infolex i Janusz Ś., były urzędnik ZUS. Prokuratura zarzuca im nieprawidłowości przy kupnie - sprzedaży dawnego biurowca Infoleksu, na czym ZUS miał stracić 14,5 mln zł.
Proces zaczął się ze znacznym poślizgiem, bo nie wiedziano, jak długo oskarżony Janusz Ś. może zeznawać i przebywać na sali sądowej.
- Mój klient jest ciężko chorym człowiekiem - tłumaczył adwokat Wojciech Woźniacki. - Przeszedł udar mózgu, którego skutki widoczne są do dzisiaj. Jego stan ostatnio się pogorszył. Chodzi o lasce i cały czas jest pod opieką żony. Ma też problemy z wymową - tłumaczył.
W sprawie choroby oskarżonego wypowiedział się biegły neurolog. Jednak z jego opinii nie było wiadomo, czy oskarżony może zeznawać maksymalnie godzinę, czy też w ogóle przebywać na sali sądowej do godziny. Sędzia Joanna Krakowiak zarządziła przerwę w celu uzupełnienia opinii biegłego. Ta nadeszła faksem. Wynikało z niej, że były urzędnik ZUS może tylko 60 minut przebywać na sali sądowej. W tej sytuacji sąd wyłączył jego sprawę do osobnego rozpoznania.
Bolesław P. przed procesem nie chciał rozmawiać z mediami, zaś na rozprawie odmówił składania wyjaśnień. Dlatego sąd oczytał jego zeznania złożone w śledztwie.
Bolesława P. oskarżono o to, że w 1999 roku jako szef ZUS w Łodzi za 24 mln zł kupił biurowiec przy al. Śmigłego-Rydza, który tuż wcześniej Jerzy W. nabył od Próchnika za... 9,5 mln zł. Potem transakcję unieważniono, a budynek sprzedano w przetargu.
Po wybuchu afery sprawa trafiła do Sądu Rejonowego Łódź-Śródmieście, który dwa lata temu - po siedmioletnim procesie - ogłosił wyrok. Bolesława P. skazał na trzy lata więzienia, 15 tys. zł grzywny i 5-letni zakaz zajmowania kierowniczych stanowisk w państwo-wych instytucjach. Jerzy W. zaś został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat i na 22,5 tys. zł grzywny.
Sąd zaznaczył, że Bolesław P. dlatego otrzymał wyższą karę, że jego wina - jako wysokiego urzędnika mającego dbać o powierzone mu pieniądze - jest większa niż szefa Infoleksu.
Skazani odwołali się od nieprawomocnego wyroku. Podczas rozprawy apelacyjnej sąd wyższej instancji nakazał powtórzyć proces, bo dopatrzył się w nim nieprawidłowości: ławnicy nie zapoznali się z materiałami objętymi klauzulą tajności.
Oskarżeni konsekwentnie nie przyznają się do winy. W czwartek dalszy ciąg procesu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?