Najbardziej cierpią przez to osoby z chorobą Leśniewskiego-Crohna, która wymaga częstych wizyt w toalecie.
Jak poważne to schorzenie wie Monika Jankowska z Łodzi, u której chorobę zdiagnozowano sześć lat temu.
- Mam bardzo szybką przemianę materii, dlatego trzy - cztery razy dziennie muszę dłużej korzystać z toalety - mówi Monika Jankowska. - Ból brzucha jest nagły i wymaga natychmiastowych odwiedzin w WC. Nie mogę sobie pozwolić na zjedzenie śniadania przed wyjściem do pracy, gdyż mogłabym nie zdążyć dojechać do firmy. Mieszkam na Dąbrowie, pracuję w centrum i mam duży problem z podróżami po mieście, bo po drodze brakuje publicznych szaletów. Najwięcej jest ich w centrum, ale na pozostałych osiedlach to dramat.
Monika Jankowska i inni chorzy, a także turyści, mają też zastrzeżenia do czystości toalet. Narzekają również na opłaty.
Z wyjaśnień urzędników wynika, że w Łodzi jest 26 szaletów publicznych, sześć przenośnych toalet w Śródmieściu, 10 toi-toi na Bałutach. Bezpłatnie można skorzystać z 20 toalet w restauracjach przy ul. Piotrkowskiej. Zaledwie trzy szalety znajdują się na Bałutach.
- Zostały wybudowane w latach 50. i 60., wymagają remontów, które są sukcesywnie wykonywane - zaznacza Jerzy Leszczyński, dyrektor delegatury. - Dwa szalety w parku Staromiejskim zostały wyłączone ze względu na stan techniczny.
Na Widzewie szaletów jest pięć, ale jak mówi Iwona Branderburg, kierownik referatu komunalnego, wszystkie przynoszą straty, a koszty utrzymania są wysokie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?