Według prokuratury, role w gangu były konkretne i sprecyzowane. Jedni zajmowali się produkcją narzędzi i programów elektronicznych pokonujących zabezpieczenia samochodów. Drudzy zabezpieczali telefony komórkowe oraz „służbowe” samochody służące do złodziejskich rajdów i eskapad. Jeszcze inni zajmowali się kradzieżą tirów oraz ich pilotowaniem, tak aby nie doszło do zatrzymania przez przypadkowe patrole policyjne. Byli też tacy członkowie gangu, którzy odpowiadali za legalizację i sprzedaż skradzionych pojazdów. CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE>>>>
Część zatrzymanych przestępców poszła na współpracę ze śledczymi, dzięki czemu dość dobrze poznali kulisy działania gangu i jego członków. Ze skruszonymi gangsterami przeprowadzono wizje lokalne, podczas których opowiedzieli, jak kradziono ciężarówki i co z nimi robiono. Okazało się, że po kradzieży samochody trafiały do paserów mających swoje bazy zwane „dziuplami” pod Łodzią, Łaskiem, Łęczycą, Piątkiem i Tuszynem. Byli to zaufani ludzie, którzy w trefnych autach przerabiali numery identyfikacyjne oraz je legalizowali i szybko sprzedawali.