Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź przesiada się na rower publiczny

Matylda Witkowska
Rowery publiczne będą miały zamontowane na kierownicy  koszyki. Mogą pojawić się na nich reklamy
Rowery publiczne będą miały zamontowane na kierownicy koszyki. Mogą pojawić się na nich reklamy Łukasz Gdak/Polskapresse
To już niemal pewne: w drugiej połowie sierpnia na ulicach Łodzi pojawią się rowery publiczne. Za darmo lub za niewielką opłatą będzie można je wziąć i... ruszyć w miasto.

Wr sierpniu w łódzkim transporcie publicznym czeka nas prawdziwa rewolucja: oprócz tramwajów i autobusów pojawią się rowery publiczne. Zarząd Dróg i Transportu ogłosił właśnie przetarg na budowę i obsługę tego systemu. Jak to będzie działało?

Rower na każdym rogu

W pierwszym etapie, do 24 sierpnia tego roku, na ulicach Łodzi pojawi się co najmniej 50 stacji w centrum Łodzi. Pojawią się m.in. wzdłuż ulicy Piotrkowskiej, przy budynkach Uniwersytetu czy stacji Łódź Kaliska.

Znajdzie się w nich 500 rowerów, które mieszkańcy i turyści będą mogli wypożyczać. Pobranie roweru będzie wymagało zarejestrowania się w systemie, wpłacenia 20 zł opłaty startowej, z której potrącane będą kwoty za wypożyczenie. Przy stacji będzie można zidentyfikować się przykładając migawkę lub podając swój login i hasło. Turyści, lub osoby, które nagle wpadną na pomysł korzystania z systemu będą mogły wykorzystać kartę płatniczą. Zostanie wtedy z konta pobrana kaucja i zwrócona przy oddaniu roweru. Cudzoziemcy będą mogli wypożyczać pojazdy po angielsku lub niemiecku.

Pobierane opłaty mają być niewielkie. Pierwsze 20 minut jazdy będzie bezpłatne. W tym czasie jadący średnim tempem rowerzysta może przejechać po mieście około 4 km, czyli odległość z placu Wolności do placu Niepodległości i z powrotem!

Za dłuższą podróż pobierana będzie opłata: 1 zł za kolejne 40 minut, 3 zł za drugą godzinę i 5 zł za trzecią. Jeśli ktoś nie będzie chciał płacić, może oddać rower i... wziąć kolejny znów za darmo. Zniszczenie roweru będzie bardziej kosztowne - zapłacimy wtedy 2 tys. zł kary.

System został pomyślany tak, by nie opłacało się go rozkradać. Rowery mają mieć nietypowe wszystkie części, dzięki czemu mają stać się nieatrakcyjne dla złodziei. Każdy rower ma mieć koszyk, a 10 proc. pojazdów - także siodełko dla dziecka. Siodełka mają być regulowane, na sztycy będzie skala, która pozwoli dostosować je do wzrostu użytkownika. Mimo tego siodełka nie będzie dało się wyjąć.

To pierwszy etap inwestycji. W przyszłym roku w Łodzi stanie kolejnych 50 stacji i 500 rowerów. Pojawią się na osiedlach i w ważnych dalszych punktach miasta.

Położenie stacji zostało wybrane przez mieszkańców w internetowym głosowaniu. Jednak ich ułożenie nie jest ostateczne. ZDiT może w ramach umowy rocznie przenieść pięć stacji w inne miejsce. Za opłatą może też przenosić kolejne. Mogą też pojawić się dodatkowe stacje.

Miasto liczy też, że dostawi je sam operator, do którego trafiać będzie koło połowy dochodów z wypożyczenia rowerów. Także właściciele ważnych centrów handlowych czy biznesowych będą mogli ustawić przed swoimi obiektami włączone w system stacje.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Co będzie dalej?

Wielką zagadką jest to, czy system się sprawdzi i trafi w potrzeby łodzian. Historia roweru publicznego w Polsce zna zarówno niespodziewane nawet dla samych twórców sukcesy, jak i spektakularne klęski.

Choć może to się wydać niezrozumiałe, największymi wrogami roweru publicznego w Łodzi byli sami rowerowi aktywiści. Fundacja Fenomen podkreślała, że zanim utworzony zostanie rower publiczny, trzeba najpierw zbudować infrastrukturę.

To dlatego, że z roweru publicznego będą korzystać głównie ci, którzy nie mają własnego roweru i na co dzień na nim nie jeżdżą. Gdy na ruchliwe ulice centrum wyjadą ludzie nieprzygotowani, którzy ostatni raz jeździli w dzieciństwie, może dochodzić do wypadków. W najlepszym razie publiczni cykliści będą jeździć wyjątkowo wąskimi w tym rejonie miasta chodnikami, powodując dodatkowy chaos.

Tymczasem infrastruktura rowerowa jest w Łodzi wciąż w powijakach. Mimo wielu planowanych na ten rok inwestycji łączna długość ścieżek rowerowych ma przekroczyć w Łodzi 100 km. To wciąż ponad dwa razy mniej niż we Wrocławiu i trzy razy mniej niż w Warszawie.

Problemem może być zbyt mała liczba stacji. To jednak Łodzi nie grozi. Dzięki dodatkowym 10,5 mln zł zapisanym przez magistrat na lata 2015-2017 liczba stacji z początkowych 30 wzrosła do 100. Tymczasem wyjątkowo popularny wrocławski rower miejski startował z zaledwie 17 stacjami i 140 rowerami. Dzięki dodatkowym środkom rower będzie też działał dłużej, nie tylko do końca roku.

Jedynym mankamentem jest późna pora startu. Jeśli jesień będzie chłodna w ciągu kilku tygodni od uruchomienia rower trzeba będzie schować na zimę.

Sukcesem jest na pewno samo uruchomienie roweru. Pierwsze łódzkie próby pojawiły się już w 2008 r. Rok później ZDiT rozpisał przetarg na wybór operatora. Nie udało się go jednak rozstrzygnąć. Dwa lata temu pomysł powrócił. Ówczesny oficer rowerowy Witold Kopeć chciał postawić testowy mini-rower miejski z 10 stacjami wzdłuż ulicy Piotrkowskiej. Jednak pomysł nigdy nie został zrealizowany, m.in. ze względu na remont głównej ulicy.

Prawdopodobnie rower dalej pozostałby w sferze planów, gdyby nie budżet obywatelski. Pomysł zbudowania za 3 mln zł roweru miejskiego z 30 stacjami i 300 rowerami zdobył poparcie prawie 9 tys. osób. Urzędnicy są przekonani, że rower powstanie. Już przed ogłoszeniem przetargu kilka firm było zainteresowanych szczegółami i wysłaniem ofert. Oby się udało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki