Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź: Przewodnicząca rady osiedla odwołana za wypowiedź

Jolanta Sobczyńska
Prezydencki samochód pod budynkiem, gdzie obradowała rada
Prezydencki samochód pod budynkiem, gdzie obradowała rada Krzysztof Szymczak
Krystyna Wilczyńska nie jest już przewodniczącą Rady Osiedla Teofilów - Wielkopolska. Inspiratorem jej odwołania miał być Tomasz Piotrowski (PO), członek tej rady, a na co dzień szef biura prezydenta Łodzi. Czy na posiedzenie rady osiedla przywiózł go samochód, którym mogą jeździć tylko prezydenci miasta?

Wniosek o odwołanie przewodniczącej miał sformułować miesiąc temu właśnie Tomasz Piotrowski. Podpisało się pod nim czternastu członków rady osiedla. Dlaczego przewodnicząca Wilczyńska miała być odwołana? Na początku czerwca wystąpiła w w programie telewizyjnym. Miała tam wypowiadać się negatywnie o popieranym m. in. przez PO projekcie ustawy, która w praktyce ma wprowadzić likwidację spółdzielni mieszkaniowych. Siedziała m.in. obok członków SLD, którzy też są przeciwni temu projektowi. W uzasadnieniu jej odwołania podkreślono, że publicznie wygłosiła poglądy, które firmowała funkcją przewodniczącej rady osiedla, ale nie uzgodniła tych wypowiedzi z resztą rady.

- Ten zarzut to przekłamanie - twierdzi Krystyna Wilczyńska. - W wystąpieniu reprezentowałam radę osiedla, ale nie Teofilów - Wielkopolska tylko Spółdzielni Mieszkaniowej im. Reja, której też jestem przewodniczącą.

Bogusław Hubert (SLD), radny miejski i przewodniczący komisji jednostek pomocniczych miasta, której podlegają rady osiedla, był obecny na posiedzeniu Rady Osiedla Teofilów - Wielkopolska.

- Zarzuty wobec tej pani były ogólnikowe i niemerytoryczne - uważa Bogusław Hubert. - Pan Piotrowski postawił wniosek, by głosowanie nad odwołaniem odbyło się bez dyskusji. Nie chciał nawet dać szansy przewodniczącej, by odpowiedziała na zarzuty! Ale w końcu zgodzono się, by wystąpiła.

Hubert twierdzi, że gdy o godz. 17 wchodził na posiedzenie rady zobaczył samochód prezydencki stojący przed budynkiem ośrodka Lutnia na Bałutach.

- Myślałem, że w środku jest któryś z prezydentów, ale zastałem tylko pana Piotrowskiego - mówi radny Hubert.

Nasz fotoreporter sfotografował prezydenckie auto ok. godz. 17.50. Po chwili kierowca odjechał. Czy samochód przywiózł szefa biura prezydenta Łodzi i czekał na niego? Zarówno sam Tomasz Piotrowski, jak i Marcin Masłowski z biura prasowego magistratu twierdzą, że kierowca podjechał tylko po dokumenty, które miał przy sobie Tomasz Piotrowski.

Piotrowski powiedział nam, że przekazał kierowcy pendrive z dokumentami ok. godz. 17.15. My sfotografowaliśmy auto pod Lutnią o godz. 17.50.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki