Posadę w Miejskim Przedsiębiorstwie Oczyszczania dostał były wiceprezydent Łukasz Magin (PO), a Piotr Bors, były dyrektor biura ds. promocji zatrudnienia łódzkiego magistratu i radny miejski SLD, właśnie dostał fuchę w Zakładzie Wodociągów i Kanalizacji.
Magin został zastępcą dyrektora generalnego MPO, ale swej nominacji nie odbiera jako politycznej. Tłumaczy, że wcześniej kierował zakładem komunalnym w Zgierzu, który zajmuje się niemal tymi samymi problemami co MPO.
Z kolei Bors, jeden z najbliższych współpracowników Dariusza Jońskiego, szefa SLD w Łódzkiem, w ZWiK dostał etat specjalisty. Ma się zająć pozyskiwaniem funduszy na szkolenia dla pracowników. W magistracie pracować nie może, bo jest radnym miejskim. A w ZWiK zatrudnił go prezes Mieczysław Teodorczyk, kolega z SLD i radny sejmiku.
I Bors radzi, by do jego nominacji podchodzić z dystansem, bo uważa, że zdecydowały kompetencje i osiągnięcia. - Trzy z pięciu moich projektów w magistracie uzyskały dofinansowanie - tłumaczy Bors. Jest jeszcze jedna interpretacja. SLD tylko w ten sposób może zapewnić chleb swoim działaczom, bo w przyszłym tygodniu władzę w mieście, a więc i spółkach wciąż kontrolowanych przez SLD, przejmą ludzie prezydent Hanny Zdanowskiej z PO. Teodorczyk i Bors zwolnieni nie zostaną, bo są radnymi. Można tylko ich przesunąć, ale zachowując ich uposażenie. Bors wylądował więc miękko w ostatnim, dogodnym do tego momencie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?