Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź: rynki to też centra handlowe

Alicja Zboińska
Dr Paweł Kowalski jest ekspertem w dziedzinie marketingu międzynarodowego i zarządzania sprzedażą, wykłada na Uniwersytecie Łódzkim.
Dr Paweł Kowalski jest ekspertem w dziedzinie marketingu międzynarodowego i zarządzania sprzedażą, wykłada na Uniwersytecie Łódzkim. Krzysztof Szymczak
Dr Paweł Kowalski w rozmowie z Alicją Zboińską: - Na duże centra handlowe w Łodzi nie ma już miejsca, rynek się nimi nasycił

Galeria Łódzka, Manufaktura, Port Łódź, a z drugiej strony M1, Pasaż Łódzki, Tulipan i kilkadziesiąt różnej wielkości marketów. Czy Łódź nie jest już zbyt nasycona centrami handlowymi? Czy mamy jeszcze miejsce na kolejne duże sklepy?

Na duże i średnie centra handlowe miejsca już nie ma, rynek jest nimi nasycony. Łodzianie nie mają takiej siły nabywczej jak mieszkańcy stolicy. Teoretycznie, biorąc pod uwagę tylko liczbę mieszkańców, można zaryzykować stwierdzenie, że w Łodzi jest miejsce na kolejne galerie handlowe. Ale wystarczy spojrzeć na poziom zamożności, siłę nabywczą ludności, by przekonać się, że sytuacja jest jednak inna. Nie sądzę też, by zmieniła się w najbliższym czasie. Sytuacja ekonomiczna ma zresztą ogromny wpływ na dobór najemców w centrach handlowych. Gdy są otwierane w czasie koniunktury, lokują się w nich najemcy z wyższej półki. Gdy centra powstają w czasie kryzysu, ich właścicielom trudniej pozyskać renomowane firmy i trudno w ogóle zapełnić wolną przestrzeń. Widać to na przykładzie Portu Łódź. Mimo iż od otwarcia upłynął rok, część lokali nie została wynajęta.

Czytaj więcej w dziale FORUM ŁÓDŹ

Skoro handlowych gigantów mamy już pod dostatkiem, to może właściciele mniejszych centrów handlowych mają tu jeszcze czego szukać?

Miejsca między dużymi i średnimi centrami jest już niewiele, ale możliwości jeszcze są. Tak naprawdę w Łodzi ciągle powstają centra handlowe, choć nieco inne niż tradycyjne. Obserwujemy je np. na targowiskach, gdzie powstają hale, jak np. na Górniaku, placu Barlickiego czy Bałuckim Rynku. Nie znajdziemy tam markowych sklepów, ale za to są niższe ceny. To także pewien rodzaj centrum handlowego, specyficzna galeria handlowa. Centra powinny powstawać w tych miejscach, których mieszkańcy dysponują odpowiednią siłą nabywczą, gdzie będzie ich stać na robienie zakupów w tych sklepach. Tymczasem deweloperzy często popełniają ten błąd, że znajdują wolne miejsce i tam lokują swoje inwestycje. Są tak zadowoleni z pozyskania wolnego terenu, że nie biorą pod uwagę czynników ekonomicznych. Potem narzekają na brak kupujących. Z tego powodu jestem sceptyczny jeśli chodzi o np. powstanie centrum Łódź Plaza przy ul. Rzgowskiej. Niedaleko znajduje się Carrefour, działają tam mniejsze sklepy, zarówno sieciowe jak i typowo detaliczne i nie ma tam, moim zdaniem, miejsca na kolejne centrum handlowe.

Jaka przyszłość czeka handlową Łódź i duże sieci sklepów w naszym mieście? Gdzie za parę lat będziemy wybierać się na zakupy?

Według mnie ratunkiem dla nich jest wyspecjalizowanie. Centra powinny się pozycjonować, a nie powielać te same rozwiązania, jakie obserwujemy u konkurencji. Powinien obowiązywać zróżnicowany dobór najemców, marek, działalności, tak by odróżniać się od innych. Po meble powinniśmy jeździć do Portu Łódź, skoro powstał przy Ikei, a po ekskluzywne ubrania do Manufaktury. Tego w Łodzi brakuje. Najczęstszy koncept to sieć ogólnohandlowa - marka spożywcza, która obudowywana jest sklepami specjalistycznymi: z ubraniami, butami, punktami usługowymi. To już nie wystarcza, powielanie kolejnych takich samych rozwiązań nie przyniesie rezultatu.

Rozumiem, że raczej nie powtórzy się u nas układ znany z Warszawy, gdzie w zasadzie w większości dzielnic znajdują się centra handlowe wielkości Galerii Łódzkiej?

Siła nabywcza mieszkańców stolicy i łodzian jest nieporównywalna. Nie dorównujemy warszawiakom i w ciągu najbliższych lat na pewno tego nie zmienimy. Nie możemy więc powielać schematu znanego z Warszawy, gdyż na naszym rynku on się nie sprawdzi. Nie widać też czynników, które tę sytuację mogłyby w najbliższych latach zmienić. Najpierw muszą powstać autostrady i zaistnieć inne inwestycje, by miasto i zasobność mieszkańców zaczęły się zmieniać.

Czy istniejące centra handlowe poradzą sobie w przyszłości w takim kształcie? Czy Port Łódź ma szansę w większym stopniu zaistnieć na handlowej mapie Łodzi?

Sądzę, że Port Łódź odżyje, ale dopiero gdy powstaną autostrady. Ułatwi to znacznie dotarcie do tego centrum. Obecnie dojazd jest bardzo trudny, remonty spowodowały, że ogranicza się w zasadzie do ul. Pabianickiej. Musi się też uwolnić od zamkniętego koła: firmy, które chciałyby tam zainwestować są zniechęcone zbyt słabymi wynikami odwiedzin klientów. Z drugiej strony trudno o nowe inwestycje, skoro miejsce przygotowano tylko dla dużych firm. W Porcie brakuje lokali dla małych firm, a bez nowych graczy trudno o większe zainteresowanie kupujących.

Czy władze miasta mają wystarczający wpływ i czy w ogóle powinny go mieć na powstawanie centrów handlowych i dużych sklepów?

Kompetencje są w tym zakresie ograniczone i uważam, że tak właśnie powinno się to odbywać. Miasto może regulować pewne rzeczy, m.in. dzięki planowi zagospodarowania przestrzennego, ale ta ingerencja jest ograniczona. Takie kwestie reguluje rynek. Władze mogą interweniować, gdy zwróci się o to grupa mieszkańców danego regionu, gdy np. nie życzy sobie kolejnego dużego sklepu. Włodarze reprezentują bowiem interesy mieszkańców. Inne mechanizmy nie są potrzebne. Wystarczyć zresztą spojrzeć na historię Łodzi: gdyby zależało to od prezydenta nie mielibyśmy Manufaktury. Jerzy Kropiwnicki był jej wielkim przeciwnikiem i gdyby to on mógł i miał decydować, w tym centrum zakupów byśmy nie robili.

Centra handlowe w naszym mieście muszą się specjalizować, by odróżniać się od konkurencji. W takim kształcie jak dziś nie przetrwają, siła nabywcza łodzian jest za mała

Przeciwnikami marketów i dużych centrów handlowych są drobni kupcy. Skarżą się, że w starciu z gigantami nie mają szans. Czy ich interesów miasto nie powinno bronić?

O ich losie decydują siły wolnorynkowe. Zresztą ci drobni kupcy nie siedzą założonymi rękami. Część z nich zrzesza się, co widać chociażby na targowiskach. Są też rejony, gdzie drobne sklepy sąsiadują z marketami, a ich właściciele sobie radzą. Są to często placówki specjalistyczne, dla których markety nie są konkurencją. Wiele też mówi się o niekorzystnym wpływie galerii handlowych na ulicę Piotrkowską. Od lat wini się Manufakturę i Galerię Łódzką za jej upadek. Ale Piotrkowska wcale nie musi być ulicą handlową, może pełnić inne funkcje.
Rozmawiała Alicja Zboińska

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki